Microsoft “szasta” danymi telemetrycznymi użytkowników Windows 10?

Odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi – nie, a przynajmniej tak twierdzi Microsoft. Czy istnieją powody do obaw?

Gigant z Redmond nawiązał współpracę z firmą FireEye, która to zajmuje się szeroko pojętymi zabezpieczeniami. Jak nie trudno zgadnąć, owocem wspomnianej relacji miało być znaczące usprawnienia usługi Windows Defender. Z pewnością finalnie właśnie tak się stanie, ale do tego czasu firma będzie zmuszona odpierać ataki osób tudzież serwisów, które twierdzą, iż Microsoft dziwi się z FireEye danymi telemetrycznymi. Odarcie z prywatności w imię bezpieczeństwa?

O co chodzi z tą telemetrią?

Zasadniczo jest to dziedzina nauki zajmująca się zbieraniem danych, w tym wypadku danych przesyłu, które trafiają następnie do centrali w celu dogłębnej analizy. Powód? Chęć poprawy bezpieczeństwa oraz jakości świadczonej usługi.

Właśnie wspomniane dane (zbierane przez Microsoft) rzekomo miałyby trafić do firmy FireEye i to bez porozumienia z użytkownikami. Czy tak się stało?

Microsoft zaprzecza

Gigant w oficjalnym komunikacie odniósł się do oskarżeń i zaprzeczył jakoby udostępniał dane telemetryczne userów Windows 10 jakiejkolwiek firmie w tym rzeczonej FE.

Ponadto przedstawiciele twierdzą, iż zbierane materiały są w pełni anonimowe, gdyż nie są przypisane do żadnego konkretnego konta. Wyjaśnienie to jest zgodne z prawdą, ale tylko częściowo. Dlaczego tylko częściowo? Spieszę z wyjaśnieniem.

O ile w fakt nieudostępniania danych wierzę, o tyle już zapewnianie o anonimowym ich zbieraniu możemy włożyć między bajki. Weryfikacja konta to tylko jedna z metod przypisania danych do konkretnego użytkownika. Dzisiejsze algorytmy potrafią rozpoznać osoby po wielu innych czynnikach, takich jak czas przebywania w konkretnych elementach OS-u.

To daje do myślenia, prawda?

Źródło: Microsoft

_________________________________________

Zapraszamy do naszego e-sklepu, gdzie znajdziecie szeroki wybór sprzętu w bardzo atrakcyjnych cenach. Polecamy również profil Vip Multimedia na Facebooku.