You are here
Nauczyciel informatyki tłumaczy, czego brakuje w polskich szkołach artykuły 

Nauczyciel informatyki tłumaczy, czego brakuje w polskich szkołach

Bardzo dużo jest fałszywych informacji, że zarabiamy po 5 tys. złotych. Osobiście nie znam nikogo takiego. — Robert, nauczyciel informatyki opowiada nam o blaskach i cieniach swojej pracy.

Cześć Robert, dziękuję, że zgodziłeś się ze mną porozmawiać.

Jesteś nauczycielem. Powiedz, proszę, jakiego przedmiotu uczysz?

Robert: Zajęć komputerowych.

Czy uważasz, że wybór edukacyjnej ścieżki zawodowej był dobrą decyzją?

Robert: Myślę, że tak. Sportowa ścieżka została zaprzepaszczona.

Sportowa? Powiedz coś więcej.

Robert: Każdy chłopak w moim wieku chciał być piłkarzem.

Rozumiem, że kontuzja wykluczyła cię z wizji przyszłego zawodowstwa?

Robert: Nie kontuzja, raczej kłopoty zdrowotne. Zawód nauczyciela w wieku 18 lat był ostatnim, jaki chciałem wykonywać.

Rozumiem. Załóżmy, że chciałbym zostać nauczycielem informatyki? Powiedz, jaką szkołę i kursy powinienem skończyć oraz jakie zdobyć uprawnienia.

Robert: Trzeba zrobić studia licencjackie potem magisterskie o kierunku związanym z informatyką. Kursy można robić dodatkowo, już w trakcie pracy i poszerzać swój warsztat.

Jak oceniasz poziom programu nauczania informatyki, na którym opierasz swoją pracę. Bo opierasz, prawda?

Robert: Myślę, że poziom nie nadąża za wyposażeniem pracowni. Na przestrzeni 15–20 lat wiele się zmieniło.

Rozumiem, że program jest narzucanym z góry zbiorem zasad nauczania. Gdybyś mógł, co chciałby w nim zmienić?

Robert: Zapewniłbym rozszerzony materiał dla klas 1–3. Według planu nauczania dzieci powinny posiąść wiedzę z włączenia i wyłączenia komputera, jednego programu do pisania i jednego do rysowania. Dopiero w tym roku weszło programowanie.

Uważasz, że nauka kodowania jest ważna na tak wczesnym etapie nauczania?

Robert: Myślę, że uczy dochodzenia do końcowego efektu krok po kroku. Uczy samodzielnego myślenia. Dzieci uczą się na błędach.

nauczyciel informatyki

Przejdźmy do delikatniejszego tematu. Jak oceniasz decyzję o zamknięciu gimnazjów i powrocie ośmioklasówki?

Robert: Jeżeli chodzi o rozwój psychologiczno-pedagogiczny to popieram, że dziecko do 8 klasy powinno być w jednym zespole klasowym. Zmiana na 3 lata powoduje, że dzieci trochę się gubią w swoim zachowaniu, próbują zaimponować w grupie, zwrócić uwagę. Pytanie, czy reforma została wprowadzona na spokojnie i została przemyślana. Według mnie — nie. Powinno się ją wprowadzać stopniowo.

Jak miałby według Ciebie wyglądać stopniowy tryb wprowadzania zmian?

Robert:

  1. Przygotowanie sal i szkół do reformy.
  2. Przygotowanie i szkolenie nauczycieli.
  3. Spokojne przygotowanie się wydawnictw do materiału, który umieszczą w podręcznikach szkolnych – bo narazie to jest szybkie upychanie materiału na zasadzie “aby coś było”.

Zdradź, jak idzie współpraca z dziećmi? Nauczanie nie jest zadaniem łatwym.

Robert: Wszystko zależy od dziecka. Z jednym nie ma problemu, a drugie będzie oporne na wiedzę. Dzieci chętnie się uczą, ale dominuje fałszywy pogląd, że jeżeli dziecko siedzi w domu przy komputerze, to już wszystko potrafi. Niestety potrafi tylko grać.

Jesteś wychowawcą, a co za tym idzie, często spotykasz się z rodzicami swoich uczniów. Zdarzają się “mocniejsze” różnice zdań?

Robert: Oj tak. Jeżeli wychowawca i rodzic trzymają jedną stronę i się popierają co do nauczania i zachowania w szkole, wtedy fajnie się pracuje. Ale w każdej klasie jest rodzic, który wie lepiej, który kwestionuje oceny dziecka, który nie przyjmuje krytyki, wręcz poucza nauczyciela, wypisuje wręcz groźby, że gdy nauczyciel nie zmieni oceny, doniesie do ministerstwa, kuratorium czy innej instutucji.

Jak radzisz sobie z takimi “groźbami”?

Robert: To zależy od rodzica, z każdym postępuje się inaczej. Jednemu próbuje tłumaczyć, a drugiemu odpisuję również w taki sposób, w jaki ja zostałem zaatakowany oczywiście w granicach rozsądku.

Wspominałeś, że współorganizowałeś wycieczkę (zieloną szkołę) dla dzieci. Jak oceniasz wyjazd? Zdarzyło się coś wartego zapamiętania?

Robert: Byłem tylko opiekunem, ale tak, warto jechać. Dzieci zachowują się inaczej. Zawiązują się więzi między uczniami, a także niektóre dzieci podchodzą śmielej do nauczyciela, nie boją się zapytać, potem przyjść na zajęcia dodatkowe.

Praca nauczyciela nie kończy się na szkole. W domu musisz przecież sprawdzić prace uczniów oraz zaplanować kolejne lekcje. Czy jest to czasochłonne zajęcie?

Robert: Tak. Każda specyfika zawodu jest inna. Niektórzy z nas mają 2 miesiące wakacji. Ale w roku szkolnym wracają o 15, 16, 17 i mają do sprawdzenia zeszyty, muszą się przygotować na następny dzień, odpisują na wiadomości rodziców, przygotowują dodatkowe konkursy, plany pracy, mają zebrania.

Do wakacji zostało wiele miesięcy, mimo to muszę zapytać Cię o to, czy akurat Ty musisz pracować podczas letniej przerwy od nauki?

Robert: To zależy od nauczyciela. Jeden chce, a drugi woli odpocząć. Jeżeli chodzi o mnie, w tym roku odpoczywam.

Porozmawiajmy o pieniądzach. Czy wynagrodzenie nauczycieli faktycznie jest niskie lub inaczej — czy wynagrodzenie jest niewspółmiernie niskie do waszego wkładu w pracę?

Robert: Zawsze uważałem, że pieniądze za opiekę klasy są za małe. Nawet gdy nie miałem wychowawstwa. 120 brutto to śmieszne pieniądze przynajmniej w mojej gminie. Bardzo dużo jest fałszywych informacji, że zarabiamy po 5 tys. złotych. Osobiście nie znam nikogo takiego.

Co sprawia Ci największe trudności w zawodzie nauczyciela?

Robert Brak dostępnych kursów w przystępnej cenie, brak odpowiedniego wyposażenia w salach, brak wizji osób kierujących placówkami co do rozwoju szkoły i zakupów pomocy dla nauczycieli.

Widzisz szansę na poprawę tego stanu rzeczy?

Robert: Raczej nie. Wyposażenie sal nigdy nie dogoni reform polityków. I przyzwyczajenia Dyrektorów do zakupów sprzętu w takie rejony szkoły, gdzie sami kiedyś pracowali. Reszta jest na dalszym planie.

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci cierpliwości do uczniów i ich rodziców. Dzięki za rozmowę.

Related posts

Leave a Comment