BlackBerry Vienna i błędy przeszłości
BlackBerry nie poddaje się tak łatwo. Wprawdzie sprzedaż niegdysiejszego giganta spadła w ostatnich latach i obecnie utrzymuje się na poziomie średniego startupa, firma cały czas próbuje wyjść z dołka. Wpierw BlackBerry Priv, a teraz Vienna.
Zmiana systemu operacyjnego na Androida miała okazać się rewolucją. Czymś, co sprawi, że BlackBerry zyska nowych klientów i to takich, którzy nie boją się wydawać pieniędzy. Dlaczego? Bo ostatnia odsłona smartfona, a jednocześnie pierwsza na innym OS, kosztuje prawie cztery tysiące złotych. Niewyobrażalne pieniądze za sprzęt, który tak naprawdę nie oferuje nic innowacyjnego.
Przypomnijmy, BlackBerry Priv sprawiało firmie kłopoty już od samego początku. Informacje wyciekały do sieci bez problemu, prezentacja produktu wyszła tak sobie (w końcu to nowy system), a sama nazwa nie przypadła do gustu oddanym klientom. Nie dziwne, wszak w pierwszej wersji smartfon ochrzczono Venice. Przyznajcie sami, brzmi lepiej.
Sam pomysł ze zmianą systemu operacyjnego można uznać za chybiony. Siłą BlackBerry był właśnie ich OS, który doskonale sprawdzał się w kwestii rozwiązań biznesowych. Przerzucenie się na Androida sprawiło, że BlackBerry wrzucono do jednego worka z setkami innych producentów. Priv miało wysuwany slider z fizyczną klawiaturą, ale czy naprawdę warto za to przepłacać? Niekoniecznie.
Do sieci wyciekły zdjęcia kolejnego modelu, który tym razem dostał roboczą nazwę innej europejskiej stolicy. BlackBerry Vienna ma być kolejnym smartfonem, który działać ma na Androidzie. Jednak w przeciwieństwie do Prive, Vienna powinna być znacznie tańsza. Rendery pokazują, że wykonanie nie będzie najwyższych lotów, ale za to klienci dostaną fizyczną klawiaturę QWERT umieszczoną pod ekranem. Nasuwa się pytanie, po co więc eksperymentować z OS? Nowych użytkowników BlackBerry nie przyciągnie, a starzy na zmiany zareagują tak samo jak w przypadku Priv.
O specyfikacji nic jeszcze nie wiadomo, a sam wygląd Vienny może ulec zmianie. Z ciekawością oczekujemy na nowe informacje, bo kto wie, może BlackBerry chowa jakiegoś asa w rękawie.