You are here
Facebook i porno w pracy – cyberlenistwo, czyli garść statystyk Gemius artykuły News 

Facebook i porno w pracy – cyberlenistwo, czyli garść statystyk Gemius

Facebook i strony pornograficzne to miejsca, których nie powinniśmy odwiedzać w trakcie pracy. Najnowszy raport Gemius pokazuje jednak, że czyni tak aż 93 procent użytkowników sieci.

Facebook

Badanie Gemius pokazuje skale tak zwanego Cyberlenistwa. Zjawisko to dotyczy pracowników firm, które mogą czuć się, delikatnie mówiąc oszukane, choć to nie jedyne problemy mogące dotknąć pracodawców. Czym dokładnie jest Cyberslacking?

Facebook, porno, rachunki, nielegalne pliki, czyli obraz pracownika

Na początek garść twardych danych. Aż 98 procent Polskich pracowników wykorzystuje czas pracy do rozrywki w postaci przeglądania Facebooka, stron porno oraz innych serwisów, które nijak mają się do wykonywania obowiązków służbowych. Równie popularne jest także „załatwianie” spraw prywatnych w postaci opłacania rachunków.

Co drugi Polak korzystający z sieci przegląda w niej materiały pornograficzne, ale żeby było śmieszniej, w pracy robi to dokładnie 800 tysięcy użytkowników. Skala problemu jest spora i może oznaczać straty dla pracodawcy.

Jakie straty? Mowa o wydajności danego pracownika, który zamiast skupić się na powierzonych mu zadaniach lajkuje nowe fotki koleżanki lub przegląda nagie zdjęcia jeden z ulubionych gwiazd porno. W teorii sprawa jest poważna, ale ja nie traktowałby tego aż tak dosłownie…

Spadek wydajności czy jej wzrost?

Niektórych krótkie przerwy regeneracyjne naprawdę motywują. W zasadzie należę do tej grupy i gdyby nie przerywniki w postaci oglądania śmiesznych kotów (a co…) pracowałbym o wiele dłużej i zapewne mniej wydajnie.

Niestety, istnieje jeszcze druga grupa, która ma problemy ze skupieniem uwagi na wykonywanych obowiązkach służbowych. To problematyczne, zwłaszcza że w większości mówimy o pracownikach etatowych, którzy spędzają za biurkiem lub w innym miejscu 8 godzin dziennie. Niezależnie od efektów pracy otrzymają wynagrodzenie. Jak nie trudno zgadnąć wspomniana grupa idealnie wpisuje się w zjawisko cyberlenistwa.

Cyberlenistwo, a piractwo?

Wbrew pozorom te dwa zjawiska mają ze sobą wiele wspólnego. Otóż „leniwi” pracownicy mają skłonność do pobierania z internetu przeróżnych materiałów, z których lwia część jest udostępniana nielegalnie. To poważny problem, który może narazić firmę na straty finansowe związane z odszkodowaniem oraz postępowaniem sądowym.

Pobieranie „niesprawdzonych” plików to także zagrożenie bezpieczeństwa, które w wielu firmach ma znaczenie wręcz fundamentalne.

Blokować czy nie?

Jeszcze kilka lat temu powszechną praktyką w wielu firmach było nakładanie blokady sieciowej, przez którą pracownicy nie mogli wejść na strony inne niż te z góry zdefiniowane. Rozwiązanie było skuteczne do tego stopnia, że do dziś wielu pracodawców ani myśli z niego rezygnować.

W związku z powyższym pojawiają się jednak dwa problemy. Pierwszy dotyczy urządzeń mobilnych, które każdy z nas ma w kieszeni. Dziś do swobodnego serfowania po sieci (np. Facebook) nie potrzebujemy już służbowego komputera. Buszowanie w mediach społecznościowych możemy uskuteczniać na naszych smartfonach. Kolejna sprawa to oczekiwania wymagających pracowników. Ci szukający zatrudnienia w niszowych branżach lub ci należący do elitarnego grona specjalistów z danej dziedziny dowiadując się o panujących w firmie zwyczajach, mogą się zniechęcić.

Rezygnacja z potencjalnego stanowiska pracy przez wzgląd na nałożoną blokadę internetową brzmi niedorzecznie, ale uwierzcie – znam wiele osób, dla których jest to, czym zupełnie naturalnym.

Jako że sam pracuje „w internecie”, problem zdaje się dla mnie nie istnieć. Nie mniej jednak statystyki wydają się przerażające.

Źródło: Gemius. Twitter

Related posts

Leave a Comment