Tinder Gold, czyli jak pogrzebać ideę genialnej aplikacji randkowej
Tinder Gold to nowy pomysł twórców jednej z najpopularniejszych aplikacji oferujących wirtualne randki “fast dating”. Twórcy stosują typowy dla tego rodzaju usług model biznesowy, przez który niebawem ucierpią użytkownicy.
Sytuacja związana ze wdrożeniem do usługi funkcji Tinder Gold przypomina mi nieco oburzenie użytkowników gier MMO, w których można wykupić dostęp elementów ułatwiających rozgrywkę. Na krótką metę rozwiazanie wydaje się ogromnie pomocne, dla osób decydujących się za nie płacić, ale dłuższa zabawa ukazuje jego ułomność. Nie mówię już nawet o tym, że userzy, niedecydujący się na zakup Tinder Gold będą czuli się zwyczajnie pominięci. Sprawdźmy, czym dokładnie jest nowy pomysł Tidera.
Tinder Gold, czyli wybrani mają lepiej
Aby zrozumieć, w czym tkwi istota Tinder Gold, warto najpierw poznać zasady rządzące samą aplikacją. Do rzeczy.
Chcąc uczestniczyć w zabawie, należy założyć profil i dodać do niego zdjęcie. Nic nie stoi na przeszkodzie ku temu, aby sparować aplikację z Facebookiem, co znacząco ułatwi nam dobór zdjęć. Możemy również w krótkim “bio” przedstawić siebie i swoje oczekiwania. To w mojej ocenie jest punkt istotny, choć często pomijany. Nie do końca rozumiem dlaczego, gdyż Tinder jest tworem specyficznym i warto już na wstępie określić swoje wymagania. To pozwoli uniknąć nieporozumienia i związanej z nim straty czasu.
Kiedy już wypełnimy nasz profil, możemy udać się do części właściwiej. Panel główny to tak naprawdę przewijające się wizytówki ze zdjęciami, które możemy oznaczać jako interesujące (serduszko) lub “zbędne”. Podobnie jak inni użytkownicy nie mam pojęcia czy dana osoba przeglądająca wcześniej nasz profil uznała nas za opcję atrakcyjną, czy przeciwnie. Dopiero w sytuacji, w której dwoje ludzi wybierze siebie wzajemnie, zostanie wysłane odpowiednie powiadomienie. Po jego otrzymaniu użytkownicy będą mogli porozmawiać za pośrednictwem specjalnego czatu i zdecydować o możliwym rozwinięciu znajomości lub jej zakończeniu. Proste prawda?
Zabawa dla singli jest przednia, ale tylko pod warunkiem, że każdy z użytkowników jest traktowany identycznie. Po wprowadzeniu Tinder Gold zabawa może przestać być atrakcyjna. Okazuje się bowiem, że po uiszczeniu dodatkowej opłaty, wybrani użytkownicy (płacący) otrzymają możliwość sprawdzenia, kto uznał ich wizerunek za atrakcyjny. To pozwoli szybciej “dobierać” pary, ale z uczciwością zabawy nie ma to zbyt wiele wspólnego.
Użytkownicy a zarobki Tindera
Każda firma podczas budowania usługi myśli o przyszłych zyskach. To oczywiste i nie zamierzam się z tym kłócić. Mało tego — uważam, że model zarobkowy wybrany przez Tidera jest jednym z najskuteczniejszych. Klienci z branży mobile, bardzo chętnie wydają wirtualne pieniądze na dodatki mające wznieść zabawę (lub funkcjonalność) na wyższy poziom. Pozornie niewielkie kwoty w ujęciu ogólnym tworzą naprawdę sensowne kwoty. Problem w tym, że użytkownicy są przeciwni wprowadzeniu Tinder Gold, czyli opisanej powyżej płatnej funkcji Tidera. Sam nie jestem fanem rzeczonej aplikacji, gdyż mam już swoją drugą połówkę. Nie mniej jednak dla wielu moich znajomych Tider jest jedną z najefektywniejszych metod poznawania nowych osób. Pozbawienie aplikacji idei, która stała za jej powstaniem zwyczajnie rozwściecza gros userów, w tym moich znajomych, którzy zwrócili mi uwagę na problem.
Na pocieszenie dodam tylko, że Tinder Gold jest obecnie testowany jedynie na kilku rynkach i nie ma pewności co do tego, czy zostanie wdrożony w stabilnej wersji usługi.
Źródło: Blog GoTinder