Szef Samsunga skazany na 5 lat — co stanie się z firmą?
Pięć lat bezwzględnego pozbawienia wolności — właśnie taki wyrok usłyszał Szef Samsunga Lee Jae-young, wnuk “twórcy” koreańskiej potęgi i syn Lee Kunh-hee obecnego prezesa Samsung Group. Skłamałbym, pisząc że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy związanej z aferą ciągnącą się już od wielu miesięcy. Łapówkarstwo, malwersacje i krzywoprzysięstwo nie ujdą na sucho biznesmenowi.
Na początku roku Szef Samsunga — Lee Jae-youngzostał tymczasowo aresztowany. Zastosowany środek zapobiegawczy miał zabezpieczyć śledztwo przed próbami matactwa i zacieraniem śladów dowodowych. Wspomniany jegomość został oskarżony o łapówkarstwo, malwersacje oraz krzywoprzysięstwo. Afera dotyczyła w głównej mierze wspierania finansowego ówczesnej prezydent Korei, co naturalnie miało konkretny cel. Zdobycie przychylności tamtejszych władz.
Szef Samsunga i łapówkarstwo
Lee Jae-young usłyszał wyrok 5 lat pozbawienia wolności i wszystko wskazuje na to, że będzie musiał odbyć lwią część za sądzonej kary. Znając życie i moc kancelarii adwokackich, kara ta zostanie skrócona za dobre sprawowanie, co nie zmienia faktu, że “odsiadka” jest w jego przypadku nieunikniona. Lee wspierał środkami firmowymi fundację swojej przyjaciółki oraz ówczesnej prezydent Czoi Sun Sil. Nie jest tajemnicą to, że szef Samsunga próbował w ten sposób zdobyć przychylność rządu Korei, co przynajmniej w teorii miałoby pomóc w swobodnym prowadzeniu interesu. Niestety dla Lee Jae-younga, sprawa wyszła na jaw, zaś podejrzani w tym on sam usłyszeli zarzuty.
Co ciekawe, od aresztowania do ogłoszenia wyroku minęło zaledwie kilka miesięcy. Szkoda, że polskie sądownictwo nie jest tak skutecznym organem. Klamka zapadła, Lee Jae-young spędzi w więzieniu najbliższe pięć lat, co jest i tak opcją łagodną, zważając na okoliczności. Prokurator starał się o wyrok 12 lat pozbawienia wolności. Nie mniej jednak, dla Lee oraz jego obrońców kara jest niesprawiedliwa, gdyż oskarżony nie popełnił żadnego przestępstwa, a uściślając — nie zgadza się ze stawianymi mu zarzutami. Zapowiedziano apelację, ale wątpię, że cokolwiek to zmieni. Dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniem…
Czasy, w których traktowano malwersantów i łapówkarzy w sposób delikatny, Korea ma już za sobą. Dzisiaj skandale duszone są w zarodku, zaś winni muszą liczyć się z nieuchronnością kary. Jakiekolwiek ułaskawienia nie wchodzą w grę. Biorąc pod uwagę powyższe, apelacja może nie przynieść Lee Jae-young pozytywnych skutków.
Co z firmą?
Odpowiedź brzmi — nic. Formalnym szefem jest na ten moment ojciec skazanego, czyli Lee Kun-hee, ale ze względu na stan zdrowotny, funkcje wiceprezesa pełnił dotychczas (do czasu aresztowania nie kto inni, jak Lee Jae-young. Skoro firma radziła sobie świetnie od czasu jego aresztowania, wątpię w to, że najbliższe miesiące tudzież lata przyniosą w tej kwestii jakieś znaczące zmiany.
Źródło: BBC, Aljazeera (YouTube)