Mi A1, czyli Xiaomi w Polsce nie takie tanie
Xiaomi postanowiło wejść we współpracę z samym Google, czego efektem jest dołączenie do serii Android One modelu Mi A1. Sprzęt poza oczywistymi zaletami miał cechować świetny stosunek ceny do jakości wykonania oraz możliwości sprzętowo-programowych. Niestety, nie jest tak do końca.
Czysty Android, wieloletnie wsparcie, szybkie aktualizacje i charakterystyczne oznaczenie na obudowie to nie wszystko, co ma do zaoferowania rzeczony model. Równie istotne dla klientów mogą okazać się nienaganna stylistyka oraz obecność podwójnego aparatu. Zasadniczo Mi A1 wyposażony jest we wszystko, czego potrzeba do osiągnięcia rynkowego sukcesu. Jedyną barierą okazuje się polska cena, która nie jest co prawda zaporowa, jednak znacząco odbiega od tej, w której sprzęt oferowany jest na przykład w Indiach.
Mi A1 zapowiada się świetnie
Obecnie jestem zwolennikiem urządzeń z logiem nadgryzionego jabłka i do Androida podchodzę z lekkim dystansem. Nie mniej, zdarzają się urządzenia, które interesują mnie mocniej niż inne. Co ciekawe, przeważnie nie chodzi o flagowce, ale o średniaki, a nawet przedstawicieli niższej półki cenowej. Jak wiadomo, na zakup smartfona za kilka tysięcy złotych może pozwolić sobie niewielu klientów. Cena gra kluczową rolę, szczególnie “u nas”, w Kraju nad Wisłą, gdzie przeciętny zjadacz chleba zarabia grubo poniżej średniej krajowej. Właśnie ze względu na powyższe Mi A1 wydał mi się nader interesujący.
Przypomnę na szybko najważniejsze aspekty jego specyfikacji technicznej. Xiaomi wyposażyło smartfon w sporych rozmiarów ekran o przekątnej 5,5-cala wyświetlający obraz w rozdzielczości Full HD. Za wydajność odpowiada jednostka Qualcomm Snapdragon 625, 4 GB RAM oraz 64 GB ROM, którą możemy rozszerzyć za pomocą kart micro SD. Mi A1 może pochwalić się obecnością podwójnego aparatu głównego — 2×12 Mpix (OmniVision f/2.2 oraz OmniVision f/2.6), oraz 5 Mpix kamerki do selfie. Znajdziemy tutaj również czytnik linii papilarnych, port podczerwieni oraz złącze USB-C. Wygląda nieźle, prawda?
Sprzęt ma niestety braki, które dla polskiego usera mogą okazać się kłopotliwe. Chodzi o nieobecność NFC, który to moduł jest wykorzystywany między innymi do płatności bezdotykowych, w których rozkochali się Polacy. Przyznam, że korzystając z iPhone’a cierpię w tym względzie i z zazdrością spoglądam w stronę użytkowników smartfonów z Androidem. Nie ukrywam, że znam wiele podobnych mnie osób. Z tego też powodu, uważam brak NFC za wadę, sporą wadę. Rekompensować mogłaby ją cena, ale tutaj mam niestety złe wieści.
Mi A1 w Polsce
Jeszcze zanim Xiaomi Mi A1 trafił na polskie półki sklepowe, zacząłem polecać go znajomym, szukającym urządzenia za około tysiąc złotych. Problem w tym, że na terenie naszego kraju za przyjemność obcowania ze smartfonem chińczyków zapłacimy około 1300 złotych. Choć nie jest to sprzęt drogi w ogólnym ujęciu rynkowym, to w przypadku Xiaomi wspomniana kwota jest lekkim przegięciem. Można oczywiście próbować zakupić Mi A1 u źródła, ale atrakcyjna cena okupiona będzie ryzykiem i nie każdy zdecyduje się na taki krok.
Czy zatem Mi A1 możemy nazwać kiepską propozycją? Skądże, sam byłbym w stanie nabyć wspomniane urządzenie za około 1300 zł, ale wiem, że dla wielu będzie to bariera nie do przeskoczenia. Pozostaje mieć nadzieję na stosunkowo szybkie obniżki cen sklepowych. Celowo nie wspominam o sprzęcie z drugiej ręki, gdyż rynek ten rządzi się nieco innymi prawami.
Źródło: Twitter, Xiaomi