Gry mobilne śledzą i podsłuchują użytkowników!
Okazuje się, że niektóre gry mobilne dostępne w repozytorium Google Play na potęgę podsłuchują użytkowników. Choć mówimy jedynie o 250 aplikacjach, sprawa wydaje się poważna. Najgorsze w całym zamieszaniu jest to, że użytkownicy w sposób świadomy bądź nieświadomy sami wyrażają zgodę na inwigilację przez dostawców aplikacji. Wystarczyłoby jedynie zrezygnować ze snu i wczytywać się we wszystkie możliwe regulaminy.
Choć wstęp starałem się utrzymać w nieco zabawnym tonie, poruszana przeze mnie kwestia nie należy do zabawnych. News York Times opublikował materiał, z którego wynika, że ponad 250 aplikacji (gry mobilne) dostępnych w sklepie Google Play, wykorzystuje kod, który pozwala podsłuchiwać użytkownika, nawet w chwili, kiedy dany program nie jest aktywny. W sprawę zamieszany jest startup Alphonso, który trudni się między innymi zbieraniem i analizowaniem danych od użytkowników, które mają posłużyć reklamodawcom do lepszego targetowania reklam.
Gry mobilne i aplikacje z kodem Alphonso
Aplikacje i gry mobilne podsłuchują nas na każdym kroku i nie jest to szczególną tajemnicą. Aby jednak dany program mógł nasłuchiwać dźwięków otoczenia, w tym naszego głosu, musimy dać mu najpierw zgodę na dostęp do mikrofonu. Zarówno w Androidzie, jak i w systemach iOS, proces ten nie przebiega w trybie automatycznym. Po instalacji aplikacji konieczne jest wyrażenie indywidualnej zgody. Problem w tym, że lwia część userów sprzętu mobilnego udziela jej bez chwili zastanowienia, bez zerknięcia okiem na regulamin tudzież politykę prywatności firmy dewelopera…
Dyrektor generalny Alphonso twierdzi, iż “konsument podejmuje decyzję świadomie i może zrezygnować z niej w dowolnym momencie”. Z tą świadomością nie jest tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać. O ile dostęp do mikrofonu dla aplikacji będącej nawigacją korzystającą z poleceń głosowych wydaje się w porządku, o tyle edytor grafiki rzeczonego uprawnienia raczej nie potrzebuje. Malo kto zaprząta sobie jednak tym głowę, akceptując żądania odruchowo. Nie można winić za to użytkowników. Czytanie każdego dokumentu z osobna jest zajęciem czasochłonnym.
Czego konkretnie słucha Alphonso?
Twórca rozwiązania twierdzi, iż oprogramowanie nasłuchuje głównie dźwięków otoczenia, wśród których najistotniejsze okazują się te pochodzące od głośników telewizora. To preferencje dotyczące programów telewizyjnych mogą wspomóc analizę pod kątem tworzenia atrakcyjnych dla danego usera reklam. Jak łatwo zgadnąć, dobrze sprofilowana reklama może przynieść spory zarobek, ale co z prywatnością?
Cóż, żyjemy w świecie, w którym za dobra wirtualne i materiale płacimy między innymi prywatnością. Dostęp do naszych danych umożliwia twórcom aplikacji oraz algorytmom dostosowanie ich do naszych wymagań. Personalizacja ustawień i dostosowanie produktu do konkretnego użytkownika to rozwiązania świetne, ale również przerażające. Przykładowo — kilka tygodni temu rozważałem zakup drona, czysto teoretycznie. Zanim rozpocząłem wyszukiwanie ofert, wymieniłem przy znajomych nazwy modeli mnie interesujących. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w aplikacji Facebook oraz w reklamach na losowych stronach pojawiły mi się informacje o, a jakże, dronach.
Wobec powyższego warto zastanowić się przez chwilę nad tym, jakim konkretnie aplikacjom przyznaliśmy dostęp do modułów mikrofonu, kamery, czy lokalizacji. W razie potrzeby można stosowną zgodę wycofać, choć istnieje ryzyko, iż aplikacja przestanie działać poprawnie. Coś za coś.
Źródło: New York Times
Foto: Pixabay