Motorola Moto G6 — testujemy smartfona za mniej niż tysiąc złotych
Nie są to pierwsze wrażenia, a przynajmniej nie takie, do których przywykliście. Niemniej, nie mogę powstrzymać się przed podzieleniem się z wami przemyśleniami na temat ceny smartfona Moto G6, który dziś trafił do mnie na testy. Kapitalna stylistyka, niezła jakość wykonania i czysty Android — wszystko za mniej niż 1 000 PLN!
Tysiąc złotych dla jednych będzie niewiele znaczącą kwotą, dla innych barierą nie do przeskoczenia. Prawdą jest jednak to, że smartfony oscylujące wokół tych pieniędzy są w Polsce naprawdę popularne. Producenci tacy jak Motorola doskonale zdają sobie z tego sprawę. Co więcej — użytkownicy z ograniczonym budżetem nie kupują wyłączeni kieszenią i wymagają ciekawego designu, nowoczesnych rozwiązań oraz dodatków, które znane są z urządzeń flagowych. Jeśli myślicie, że spełnienie oczekiwań rzeczonych userów jest nierealne, nie trzymaliście w dłoni Moto G6, czyli najnowszego średniaka ze stajni Motoroli.
Moto G6 w moich dłoniach
Obecnie przeszedłem na “ciemną” lub jak kto woli “jasną” stronę mocy i użytkuję na co dzień smartfona Apple. Z racji wykonywanej pracy często testuję sprzęt z Androidem, w przypadku którego niekiedy muszę zgodzić się na leciwe rozwiązania, niższą wydajność oraz stylistykę, która mówiąc najprościej — nie przyciąga wzroku. Naturalnie wspomniana sytuacja nie dotyczy modeli sztandarowych, jednak w przypadku urządzeń tańszych, tak to niestety wygląda. Na szczęście od tej reguły są wyjątki.
Moto G6 to idealny przykład na to, jak smartfon za mniej niż tysiaka potrafi dostarczyć radości użytkownikowi. Niska cena nie idzie tutaj w parze z ustępstwami. Owszem, Motorola może pozwolić sobie na niższą cenę sprzętu, gdyż nie wykłada na badania technologii tak ogromnych kwot, jak Samsung czy Huawei i nie znajdziemy tutaj mocno zmodyfikowanej autorskiej nakładki. Wiecie co? Bardzo mnie to cieszy, gdyż przedkładam wygląd czystego Androida nad pozornie funkcjonalne jego modyfikacje. Stabilność, jaką zapewnia soft Moto G6, jest dla mnie ogromną zaletą sprzętu.
Czym w pierwszych godzinach zabawy urzekła mnie Motorola Moto G6?
Na konkretne podsumowanie przyjdzie jeszcze czas. Za wcześnie na ocenianie poszczególnych funkcji smartfona oraz jego zachowania w na co dzień. Nie zmienia o jednak faktu, że po kilku godzinach z Moto G6 mam już pewne spostrzeżenia.
Niesamowicie podoba mi się wygląd plecków urządzenia, które trafiło do mnie w wersji kolorystycznej deep indigo. Smartfon prezentuje się naprawdę świetnie i ma się wrażenie obcowania z modelem droższym. W kwestii ekranu, który jest więcej niż poprawny, spodobało mi się to, że jest on zaoblony na rogach, co jest domeną droższych urządzeń. Tryb portretowy, jak działa, każdy wie, ale cieszy mnie jego obecność w urządzeniu za niecałe 1 000 złotych.
Siłą smartfona jest również aplikacja Moto, która jest tak naprawdę zestawem funkcji związanych z gestami uruchamiającymi opcje i aplikacje, kwestią poleceń głosowych oraz dodatków ekranowych. Poniżej kilka przykładów:
- Moto Key — logowanie do stron internetowych i aplikacji za pomocą odcisku palca
- Nawiguj jednym przyciskiem — czytnik linii papilarnych zastępuje klawisze ekranowe
- Tryb nie przeszkadzać — uruchomienie poprzez odwrócenie ekranem do dołu
- Ekran nocny — automatyczne ograniczenie emisji niebieskiego światła
- Wyświetlacz Moto — energooszczędne powiadomienia na wyłączonym ekranie