Szał wokół Amiibo
Niedawno jedna z ważniejszych i większych witryn internetowych oficjalnie przyznała, że nie nadąża z odpowiedzią na zapotrzebowanie fanów na słynne figurki Amiibo, w związku czym musi zawiesić ich sprzedaż. O co chodzi z istnym wariactwem wokół niepozornych „zabawek”?
Co takiego ma w sobie najnowszy hit kultowego Nintendo, że ludzie w niektórych krajach są go w stanie zamówić jedynie w formie pre-orderu? Co powoduje, że wejść fanów na niektóre portale jest tyle, że takowe padają i zamiast znanej nam witryny wyświetla nam się (dla niektórych zabawna, ale innych przyprawiająca o zgrozę) informacja o problemach technicznych? Postaci ze znanych gier giganta z Kraju Kwitnącej Wiśni już od dawna były sprzedawane na wszelkie możliwe sposoby, jako figurki, pluszaki etc. Nie zapominajmy, że japońska firma zaczęła swą działalność właśnie jako producent zabawek, a dopiero w latach 80. ubiegłego wieku weszła na rodzący się tak naprawdę rynek konsolowy, dzięki takim osobom jak Shigeru Miyamoto – twórca wszystkim znanej postaci wąsatego hydraulika o imieniu Mario, a także Linka z „Zeldy”, Donkey Konga i całej masy innych, uwielbianych bohaterów.
Co część fanów może zaskoczyć, Amiibo nie jest oryginalnym wytworem Nintendo. Opiera się na pomyśle (i sukcesie…) skopiowanym z cyklu gier „Skylanders” innego znanego koncernu – Activision, jakkolwiek bez wahania można powiedzieć, że przebiło – i tak ogromną – popularność produktu konkurenta (szerzej o wszelkich seriach tego typu – także tej od Lego – napisze dla was za niedługo mój redakcyjny kolega).
Sama zabawa z figurkami jest wyjątkowo nieskomplikowana. W uproszczeniu są one czymś na kształt kart pamięci, zawierających pewne dane. Stawia się je na przeznaczonym do tego miejscu, na najnowszych konsolach Nintendo, w wyniku czego następuje transfer zawartych informacji – dzięki temu w danej, współpracującej z nimi grze, możemy uzyskać np. nowe postaci, możliwość wykonania nowych czynności tudzież jakiejś inne bonusy. Figurki przechowują też informacje o naszych postępach w danym tytule, i stawiając je na innej konsoli, będziemy mogli również na niej kontynuować rozpoczęte przygody. I w zasadzie to tyle, jeśli chodzi o oferowane nam możliwości. Wcale nie wydaje się to aż takie imponujące, a ludzie wprost wariują na punkcie Amiibo. To jedna z tych rzeczy, z którymi trzeba się zderzyć w praktyce, by się przekonać jak wielką można z nich wyciągnąć frajdę.
Jeśli jesteście dumnymi posiadaczami Wii U lub/i 3DS możecie śmiało skorzystać z aktualnej promocji na Amiibo w naszym sklepie (wystarczy, że klikniecie tutaj), wybór jest spory i wcale nie trzeba robić pre-orderu.
Źródła: Kotaku, strony www Nintendo.