Apple Live Photos na stronach internetowych — gigant udostępnia narzędzia
Apple Live Photos, czyli “ożywione” zdjęcia wykonujemy przy pomocy iPhone’ów. Niestety, dotychczas mogliśmy odtwarzać je jedynie na sprzęcie z logiem nadgryzionego jabłka na obudowie. To się jednak zmienia.
Czym tak naprawdę są Apple Live Photos? Pierwszy raz usłyszeliśmy o nich przy okazji premiery smartfona iPhone 6s, w którym rzeczone rozwiazanie zadebiutowało. Czym różniło się od klasycznych ujęć wykonywanych za pomocą niewielkiej optyki urządzenia mobilnego? Ruchem, który okazał się kluczem do sukcesu.
Decydując się na wykonanie ożywionego ujęcia, tworzymy tak naprawdę rozbudowany plik graficzny składający się z podstawowego zdjęcia oraz krótkiego filmiku. Łatwo się domyślić, że dane te “ważą” więcej niż typowa fotka, ale jak to mówią, coś za coś. Oglądając naszą twórczość, możemy wracać wspomnieniami do konkretnych chwil i okoliczności, w których “pstryknęliśmy” zdjęcie. Nie będzie to jednak wycieczka statyczna, a ruchoma — ALP pozwalają na odtworzenie czegoś w rodzaju krótkiego materiału wideo. Ficzer przekonał mnie do siebie i z wielką chęcią korzystam z jego funkcjonalności. Zauważam jednak pewne wady rozwiązania.
Apple Live Photos — nie dla wszystkich
To, co skutecznie odciąga od wchłonięcia przez zabawę z Live Photos to brak multiplatformowości. Chcąc cieszyć się możliwościami rozwiązania, należy korzystać ze sprzętu Apple. Nie można tego ot tak sobie przeskoczyć. Użytkownicy urządzeń pracujących pod kontrolą systemu Android mogą korzystać z alternatyw, których w Google Play Store nie brakuje, jednak daleko im do rozwiązania wzorcowego. Co istotne, osoby korzystające z Zielonego Robota, Windowsa czy innych platform nie mogą plików Apple Lie Photos nawet odtworzyć, co wydaje mi się ostatecznym argumentem przeciwko ficzerowi.
Apple przez długi czas zdawało się nie robić sobie z tego problemu. Wszak “rezerwat” jest ekosystemem stosunkowo zamkniętym i lekceważącym konkurencję. Nie mniej jednak rynek urządzeń mobilnych ewoluuje, stawiając na coraz większą otwartość. Apple, choć wykazuje świetne wyniki finansowe, nie może pozwolić sobie na zupełne odejście od podejścia innych gigantów branży. Dlatego też podjęto pewne decyzje.
Apple Live Photos dla wszystkich
Zanim podniosą się okrzyki radości, musze wam o czymś powiedzieć. Apple nie zdecydowało się na pełne otwarcie dostępu do swojego ficzera, co może sugerować powyższa część wpisu. Co więc właściwie się dzieje? Firma udostępniła deweloperom specjalne API pozwalające na umieszczanie na stronach interentowych oraz w aplikacjach zdjęć Live Photos. Ich “odtwarzanie” odbywa się dokładnie tak samo, jak w przypadku iPhone’ów.
Oznacza to, że jeśli twórcy stron i aplikacji zdecydują się na dostosowanie swoich produktów do wytycznych Apple Live Photos, już niebawem będziemy mogli umieszczać nasze żywe zdjęcia w wielu serwisach. To daje możliwość zaprezentowania ich szerszemu gronu. Nie wiem jak wy, ale ja to zwyczajnie kupuję.
Co dokładnie musi zrobić deweloper zainteresowany implementacją API od Apple? Aby wykorzystać Live Photos w kompatybilnych przeglądarkach, wśród których znajdziemy Safari, Chrome, Firefox oraz Internet Explorer, konieczna będzie instalacja LivePhotosKit JS oraz uruchomienie JavaScript w trybie ścisłym. To wszystko? Nie, właściwie to dopiero początek. Wiele zależy od tego, jak do rozwiązania podejdą osoby odwiedzające daną witrynę tudzież korzystający z danej aplikacji.
Źródło: Apple, 5to9Mac