Apple zaprasza na konferencje
Będzie „amejzing”, „spektakular”, „grejt” i z całą pewnością „unbeliwable”. Czyli Apple ogłasza datę swojej konferencji.
Nie potrzeba wiele by zelektryzować miłośników nadgryzionego jabłka. A szczerze mówiąc, każdego kto choć trochę interesuje się technologią, wiadomość o pokazie Apple wprowadza w stan lekkiej ekscytacji. Bo ich konferencje, choć na wskroś amerykańskie i przesadzone, pokazują zawsze coś ciekawego. A tak przynajmniej było, gdy to Jobs stał na podium. Tim Cook nie ma w sobie tego porywającego tłumy magnetyzmu, który sprawiał, że płynące do nas słowa chłonęło się jak gąbka.
Apple od jakiegoś czasu przestał być producentem wyznaczającym trendy, a stał się firmą, która te trendy stara się dogonić. Czy zapowiedziana na 9 marca w San Francisco konferencja to zmieni? Póki co, możemy tylko spekulować, co zostanie pokazane. Informacja jest wyjątkowo skromna – ogranicza się do krótkiego „Spring forward” i dość ciekawej grafiki. Tylko tyle i aż tyle.
Prawdopodobnie fani doczekają się w końcu szczegółowej prezentacji Apple Watch, którego premiera w sklepach przecież już niedługo. Zegarek na półki trafić ma w kwietniu, a cena wynosić będzie od 350 dolarów do aż pięciu tysięcy. Ale na tym na pewno się nie skończy, a Cook powie swoje „one more thing”. Co to będzie? Cóż, na to przyjdzie nam jeszcze chwilę poczekać, choć pojawienie się nowych MacBooków wydaje się pewniakiem.
Ciekawe jest to, że datę konferencji ujawniono dzisiaj. Czyli zaraz po tym, jak świat obiegła informacja, że Apple ma zapłacić Smartflash niebagatelne odszkodowanie za złamanie praw patentowych. Ponad pięćset milionów dolarów kary nałożono na korporację za wykorzystanie patentów dotyczących zarządzania pamięcią oraz systemów płatności. Oczywiście Apple od decyzji będzie się odwoływać, a sami uważają, że wykorzystane technologie nie były warte więcej niż 4,5 mln. Smartflash chciał wydoić ponad 800 mln z giganta, ale zarządzona przez Teksański sąd kara i tak jest gigantyczna. Apple tłumaczył, że nie zamierza płacić za pomysły, które przez lata skutecznie ulepszał i żałują, że muszą o to walczyć na drodze sądowej.
Być może te dwie sprawy nie są ze sobą w żaden sposób powiązane, ale zaledwie dwudniowy odstęp między informacjami, wydaje się dość dziwny. Cóż, mimo wszystko i tak czekamy na konferencję. Liczymy, że Tim Cook zaskoczy nas tym razem bardzo pozytywnie.