Beata Kozidrak na Netflix – piękny przykład marketingu
Oj, udał nam się polski działa marketingu giganta VOD, bo po raz kolejny pokazuje, że ma pomysł, jak wykorzystać nasze narodowe dobra, by promować zagraniczne produkcje. Tym razem padło na ostatni sezon Orange is the New Black, a my możemy zobaczyć, jak prezentuje się Beata Kozidrak na Netflix. Oczywiście piosenkarka nie występuje w serialu, ale widać, że działa marketingu konsekwentnie promuje swój zeszłoroczny pomysł.
Nie po raz pierwszy polski oddział Netflix skorzystał z naszych sław, by wypromować konkretny tytuł. Ostatnio mogliśmy spojrzeć na to, jak wygląda Monika Brodka w wersji Stranger Things. Jednak w przypadku Orange is the New Black sprawa wygląda trochę inaczej, bo postawiono na zupełnie innego rodzaju promocję, niż w wyżej opisanym przypadku. Jak to dokładnie wyglądało?
Beata Kozidrak na Netflix
Co takiego robi więc Beata Kozidrak na Netflix? W tym przypadku częściowo śpiewa, a częściowo deklamuje teksty swoich utworów, które dopasowane są do sytuacji, jeżeli piosenkarka wylądowałaby w żeńskim więzieniu. Trzeba przyznać, że wyszło to wszystko dość zabawnie, choć miejscami można odnieść wrażenie, że przy wizerunku piosenkarki pracowało kilku grafików i niezbyt dobrze im to zadanie wyszło. Cóż, może to tylko nasze zdanie, a może i faktycznie wprowadzano pewne polepszenia w wyglądzie. To przecież nie ma znaczenia, bo finalny efekt jest więcej, niż zadowalający.
Beata Kozidrak na Netflix i jej promocja Orange is the New Black, nie jest jedyną, która dotyczyła tego właśnie serialu oraz wykorzystywała dobrze rozpoznawalną osobę. Przy okazji poprzedniego sezonu, mogliśmy bowiem zobaczyć, jak w roli więźniarki sprawdziłaby się Magda Gesssler. Oczywiście wtedy na krótkim filmie promocyjnym mogliśmy zobaczyć kobietę w roli kucharki, co pasuje idealnie do tego, czym zajmuje się ona na co dzień. W przypadku Beaty Kozidrak sprawa może być lekko naciągana, ale dalej jest doskonałym przykładem na to, że polski oddział Netflixa wie, jak przygotować interesujące wideo.
Netflix umie w promocje
Orange is the New Black oraz Stranger Things, to nie jedyne pozycje z biblioteki giganta, które doczekały się na naszym rynku ciekawych działań promocyjnych. Ostatnio było głośno o trzecim sezonie Domu z Papieru oraz tym, jak promowano serial. Nie chodzi nam tutaj o porozwieszane na mieście plakaty z poszukiwanymi bohaterami serialu, choć to też było przyjemnym działaniem marketingowym, ale o wielką maskę, która pojawiła się na rynku w Krakowie. Postanowiono, że zostanie ona umieszczona tuż obok słynnej rzeźby Igora Mitoraja, czyli Erosa bendato. Polski oddział Netflix postawił tam maskę Salvadora Dalego, która oczywiście nawiązuje do Domu z Papieru.
O samej promocji zrobiło się głośno jednak z innego powodu, niż sam wygląd materiału. Poszło oczywiście o pieniądze, bo za pierwszą wersję postawioną na krakowskim rynku, Netflix miał zapłacić tylko niecałe 300 złotych. Do czasu, aż o reklamie stało się głośno, bo wtedy urzędnicy raz jeszcze przyjrzeli się złożonym u nich dokumentom i stwierdzili, że źle oceniono wartość, którą firma miała zapłacić. Pomylono reklamę z działaniem artystycznym i zamiast kilkuset złotych, Netflix musiał zapłacić ponad pięć tysięcy. Serwis oczywiście zapłacił bez żadnych problemów, ale przyznał przy tym, że składając dokumenty, wszystkie formalności zostały dopełnione. Widać faktycznie ludzie coraz mniej czytają, bo inaczej urzędnicy wiedzieliby o tym, jaką opłatę należy nałożyć na platformę.
Nowe smartfony oraz laptopy, które pozwolą wam oglądać Netflix gdziekolwiek jesteście, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: Netflix / YouTube / Wirtualne Media / Opracowanie własne