Bilion złotych — dokładnie tyle ma na koncie Apple
Bilion złotych, czyli ćwierć miliona dolarów to kwota, jaka widnieje na kontach Apple. Zastanawiacie się pewnie, w jaki sposób firma rozdysponuje wspomniane zasoby finansowe. Inwestycje czy wypłata dywidend?
O tym, że Apple jest prawdziwą potęgą finansową wiedzą wszyscy. Firma zarabia na swoich produktach i usługach niewyobrażalne pieniądze, co potwierdziły ostatnie wyniki finansowe za pierwszy kwartał tego roku. Z opublikowanego dokumentu wynika, że firma zarobiła na czysto 11 mld dolarów, zaś przychód wyniósł aż 53 mld dolarów. Jak nie trudno zgadnąć mówimy o wzroście obydwu czynników w skali roku. Na czym konkretnie zarobiło Apple?
Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem to, że kurą znoszącą złote jajka są iPhone’y. To one generują lwią część przychodów, do których zaliczają się również pieniądze uzyskane z przeróżnych usług giganta. Jedyny słaby punkt sadowników to tablety, którymi rynek traci zainteresowanie. Na szczęście nie wpływa to znacząco na ogólną kondycję firmy.
Wyniki są świetne i nie ma co do tego wątpliwości. Prawdziwy zachwyt budzi jednak coś innego. Mam na myśli kwotę, jak Apple zgromadziło na swoich kontach…
Bilion złotych czeka
Firma trzyma na swoich kontach, w większości zagranicznych kwotę 250 mld dolarów. To majątek porównywalny PKB wielu państw oraz ich rezerwami finansowymi. Firma może pozwolić sobie w zasadzie na wszystko, ale musi to zrobić z głową. Dlaczego? Cóż, akcjonariusze patrzą na ręce członków zarządu i nie powinno dziwić to nikogo. Co konkretnie postanowią sadownicy?
Mówi się o dwóch opcjach. Pierwsza zakłada rozdysponowanie części zgromadzonych środków jako dywidendy, co zdaje się mieć sens. Druga opcja, która nie musi wcale wykluczać tej drugiej, oznacza inwestycje, a uściślają — zakupy. Apple może pozwolić sobie na przejęcie biznesów należących do innych wielkich graczy reprezentujących przeróżne, nie tylko technologiczne branże. Tutaj sprawa jest jednak delikatna. Wspomina się o tym, że firma może być zainteresowania zakupem Disneya, EA, a nawet Tesli. Naturalnie byłoby to wielkie wydarzenie branżowe, ale wątpię w to, że pyszne Apple zdecyduje się na taki właśnie krok. Włodarze korporacji są jak “Zosia Samosia” i twierdzą, że wszystko są w stanie zrobić lepiej od konkurencji. Właśnie z tego powodu wątpię w potencjalne przejęcie wielu na pozór interesujących podmiotów. Nie oznacza to jednak, że firma ot tak porzuci model zakupowy. Co to, to nie. Bilion złotych nie może sobie “leżeć”. Stawiałbym raczej na “doposażenie” marki w mniejsze firmy, które mogą kiedyś zagrozić poszczególnym projektom Apple lub ogólnopojętej polityce firmy. Wiecie, o czym mówię? Jeśli nie, przypomnijcie sobie tylko historię aplikacji Workflow, którą Apple zakupiło, aby zaraz po tym usunąć z niej ficzery odnoszące się do konkurencji. Firma może pozwolić sobie na zakup setek, a nawet tysięcy mniejszych startapów, tylko po to, aby zrealizować swój cel.
Bilion złotych a Rozwaga
Czegokolwiek Apple nie zdecyduje się zrobić, nie powinno czynić tego z większością “oszczędności”. Rynek wielokrotnie pokazywał już, że przejęcia projektów będących w zasadzie “pewniakami” mogą skończyć się ogromnymi starami. Przykładów nie trzeba szukać daleko, wystarczy spojrzeć na Microsoft i dział mobilny Nokii. Wszyscy wiemy, jak się to skończyło. Podobnie może być z innymi “zakupami”, dlatego też sadownicy mogą wstrzymać się z jakimikolwiek decyzjami dotyczącymi oszczędności wynoszących biliona złotych.
Źródło: 9to5Mac, Reuters, Apple