Czerwone iPhone’y 7 i 7 Plus zaprezentowane. Pojawił się także odświeżony model SE
Czerwone iPhone’y 7 i 7 Plus, podobnie jak odświeżona wariant iPhone SE od kilku tygodni były głównym tematem plotek serwisów około technologicznych. Dziś wszystko stało się jasne.
Dzisiejszego poranka (dla Polski) wyłączono sklep Apple’a, z poziomu którego można kupić sprzęt giganta z Cupetino. To był dla branży oczywisty sygnał, szczególnie że na stronie widniał komunikat, mówiący „zaraz wracamy”…
Fani Apple czekali z zapartym tchem na ponowne uruchomienie sklepu, w którym rzecz jasna miał pojawić się nowości wydawnicze firmy. Skąd pewność? To nie pierwsza tego typu sytuacja, nauczenie doświadczeniem entuzjaści sprzętu z logiem nadgryzionego jabłka, wiedzieli więc, co się święci.
Apple wprowadził do oferty czerwone iPhone’y i 7 Plus
Plotki na temat iPhone RED, czyli nowej wersji kolorystycznej obecnych smartfonów Apple’a okazały się prawdziwe. Gigant z Cupertino wzbogacił swoje portfolio o rzeczony sprzęt, który występuje jedynie w dwóch wersjach pojemnościowych – 128 oraz 256 GB. Ekskluzywność? Owszem, podobnie ja w przypadku onyksowej odsłony urządzenia.
Samo urządzenie nie różni się specyfikacją od pierwowzoru. Różnicą jest czerwona kolorystyka obudowy, którą w mojej ocenie prezentuje się naprawdę świetnie. Ba – nawiązuje nawet do naszej flagi. Teraz na poważnie…
Dopisek RED oznacza konkretną inicjatywę. Z informacji dostępnej na stronie możemy dowiedzieć się, że każdy zakup wspiera Globalny Fundusz finansujący programy zwalczania HIV/AIDS. I przybliża moment narodzin pierwszego pokolenia wolnego od AIDS. Cieszę się, że Apple bierze udział w tego typu akcjach, nawet jeśli dzięki temu firma zarobi niebotyczne pieniądze.
Niestety, sprzęt jest drogi, co w przypadku produktów firmy z logiem nadgryzionego jabłka nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Za czerwony iPhone 7 zapłacimy 3879 zł, wersja z Plusem to wydatek kwoty 4479 zł. Sporo, ale jestem przekonany, że znajdzie się rzesza entuzjastów pragnących wyróżnić się kolorem obudowy. Nie mówiąc już o „uznaniu” za wsparcie ciekawej inicjatywy.
Co z iPhone SE?
Czerwony iPhone 7 to nie jedyna smartfonowa „gwiazda” dnia. Okazuje się bowiem, że Apple odświeżyło również iPhone SE. Nie zobaczymy tutaj niestety nowych wersji kolorystycznych, ale zapewniam – ruch Apple docenią użytkownicy z mniej zasobnym portfelem.
Dotychczasowo SE sprzedawany był w wersjach z 16 GB lub 64 GB pamięci wewnętrznej. Uboższa wersja, choć naprawdę tania oznaczała spore ustępstwa i niezwykle szybko zapełniała się danymi użytkownika. Apple postanowiło działać podmieniając na stronie produkty na wersję z 32 GB oraz 128 GB pamięci flash. Mało tego – ceny nie uległy zmianie, a co za tym idzie, Apple rozdało „za darmo” dwa razy większą pamięć na pliki.
Ruch genialny i z pewnością firma skorzysta na tym zabiegu, ale co mają powiedzieć wcześniejsi nabywcy, wśród których znalazłem się również ja? Cóż, czuje się źle i nie jest to wina samego Apple. Chciałbym w cenie smartfona otrzymać dwa razy większą pamięć, ale w momencie dokonywania przeze mnie zakupu nie było takiej możliwości. Problemem będzie również sprzedaż mojego urządzenia, gdyż niemal pewny jest jego spadek wartości na rynku wtórnym. Skoro w podobnej cenie oferowany będzie model o lepszych parametrach, widzę to kiepsko.
Niezależnie od stopnia mojego zniesmaczenia jedno jest pewne – zakup iPhone SE, czyli jedynego na rynku sensownego 4-calowca jeszcze nigdy nie był tak opłacalny. Urządzenie klasy premium w kompaktowych wymiarach i sensownej cenie? To brzmi jak recepta na sukces sprzedażowy, co potwierdzają wyniki Apple.
Źródło: Apple