Darmowe Spotify — nowe ograniczenia potwierdzone
Stało się — tytułowy dostawca streamingu muzycznego nałożył na darmowe Spotify ograniczenia. To jeden z warunków dalszej współpracy z wytwórniami, od których pochodzą utwory popularnych wykonawców. Co właściwie ulegnie zmianie?
W ubiegłym miesiącu w sieci zawrzało na temat rozmów wytwórni muzycznych prowadzonych z włodarzami Spotify. Te wymagały regulacji mających na celu wyróżnienie osób opłacających comiesięczne subskrypcje. Według między innymi UMG to właśnie ci klienci są mówić bez ogródek źródłem przychodów. Tantiemy uzyskiwane za odtworzenia z kont premium są wyższe niż te pochodzące z opcji zakładającej Darmowe Spotify.
Niestety, na plotkach się nie skończył, a co gorsze, możliwe, że to dopiero początek nowej polityki dostawcy utworów muzycznych.
Darmowe Spotify — nie płacisz, nie wymagaj
Z oficjalnego komunikatudowiadujemy się, że użytkownicy korzystający z darmowych planów będą zmuszeni czekać na najświeższe utwory o dwa tygodnie dłużej, w stosunku do subskrybentów. Taki był warunek UMG (Universal Music Gropu) i co ważne — ograniczenia mogły finalnie okazać się bardziej dotkliwe. Na szczęście tak się nie stało.
Dwa tygodnie, czyli 14 dni… to w zasadzie akceptowalne opóźnienie wynikające z ograniczeń wersji darmowej. Użytkownicy nieponoszący kosztów planu Premium mimo to będą oburzeni i ja się im wcale nie dziwie. Dlaczego?
Otóż darmowe Spotify już dziś obarczone jest wieloma restrykcjami. Brak możliwości odtwarzania dowolnych utworów, jedynie szczęść pominięć utworu na godzinę oraz niemożność zapisania plików z muzyką na później (do odtworzenia offline). Zapomniałbym jeszcze o reklamach, niekiedy naprawdę agresywnych i psujących feeling. To jest właśnie cena za “darmowość”. Kolejne restrykcje mogą wywołać frustrację i chęć poszukiwania alternatywy. Mogą, ale nie spowodują…
Uciec, ale gdzie?
Właśnie, nie bardzo jest w czym wybierać. Konkurencja istnieje i oferuje całkiem sensowne usługi. Mówię tutaj, zarówno o możliwościach, jak i ciekawych rozwiązaniach. Problem w tym, że alternatywy nie mogą pochwalić się planami darmowymi, a jeśli nawet — są one naprawdę kiepskie. Problemem okazuje się również sam kontent. Tak — list utworów, albumów oraz playlist ze Spotify nie ma sobie równych. To skutecznie powstrzymuje przed przesiadką na rozwiązania konkurencyjne.
Martwi mnie jeszcze jedno. Komunikat wydany przez Spotify dotyczy jedynie relacji z Universal Musi Group, wytwórni, która nie jest jednym dostawcą muzyki dla serwisu. Ustalenia z gigantami takimi, jak Warner czy Sony nie są jeszcze znane i mogą okazać się jeszcze potężniejszymi ograniczeniami. Tak, jak wspomniałem na początku — umowa z UMG to dopiero początek i możemy spodziewać się kolejnych restrykcji.
Zastanawia mnie tylko, co jeszcze można w tym temacie wymyślić. Nierealna wydaje mi się całkowita rezygnacja z opcji zatytułowanej Darmowe Spotify. Użytkownicy, nawet ci nieponoszący kosztów comiesięcznej subskrybcji przynoszą firmie zyski. Te płyną do dostawcy prosto od reklamodawców. Szczerze wątpię w to, że firma ot tak odpuści sobie sporą część przychodów.
Powyższe oznacza ni mniej, ni więcej jak to, że sprawa jest rozwojowa i należy obserwować decyzję giganta. Nikt nie chciałby chyba zostać pozbawiony dostępu do swojej kolekcji muzycznej? Dobrze, nie do końca swojej, gdyż w ramach “umowy” otrzymujemy jedynie dostęp do utworów. Nie możemy nimi swobodnie “zarządzać”. Cóś za coś.
Źródło: Spotify
prosz