Huawei reklamuje się zdjęciami, których nie zrobił ich smartfon. Po co?
Nowa seria telefonów od Huawei zbliża się wielkimi krokami. Oficjalna, światowa premiera zapowiedziana została na 26 marca tego roku i odbędzie się w Paryżu. Tymczasem na chińskim portalu Weibo pokazano grafiki promocyjne, gdzie Huawei reklamuje możliwości swojego aparatu zdjęciami zrobionymi przez inny sprzęt.
Zapewne wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak działają kampanie reklamowe. Nie tylko sprzętów mobilnych, ale z zasady wszystkich produktów czy usług. Wybiera się jakiś charakterystyczny element, który pokazuje się z jak najlepszej strony. W przypadku smartfonów może to być ekran lub aparat. Ten ostatni jest bohaterem większości kampanii reklamowych i to niezależnie od producenta. W przypadku Huawei nie jest inaczej. Szkoda tylko, że zrobiono to w taki, a nie inny sposób.
Huawei reklamuje P30
Nie da się ukryć, że mobilna fotografia stała się na tyle popularna, że producenci prześcigają się w wymyślaniu nowych rozwiązań z nią związanych. Mamy już matryce, które pozwalają na zapis w jakości 48 Mpix. Mamy także zestawy obiektywów, które liczą już cztery sztuki, a nawet więcej (np. cudowna Nokia 9 PureView). Dalej jednak poszukiwane są nowe, intrygujące rozwiązania, by przyciągnąć do siebie większą liczbę klientów. I robi tak każdy z liczących się producentów – począwszy od Apple, a skończywszy na Google.
Nie dziwne więc, że i Huawei reklamuje swoje nowe smartofny, skupiając się na ich możliwościach związanych z robieniem zdjęć. Przeciętnego użytkownika telefonów w końcu mało obchodzi procesor czy akumulator urządzenia. To ma po prostu dobrze działać, a jednak aparat to coś zupełnie innego. Przypomnijmy, że seria Huawei P30 ma być wyposażona w obiektyw z teleskopową konstrukcją. Tam ma oferować aż 5-krotne zbliżenie i na dodatek będzie ono bezstratne. W teorii, bo jak to zawsze bywa w takich sytuacjach, trzeba poczekać na oficjalną premierę i pierwsze testy. Jednak nie o to się tu rozchodzi, bo jesteśmy przekonani, że sam aparat będzie dobry. Gorzej już sprawa wygląda z tym, jak Huawei reklamuje swój sprzęt.
Zdjęcia nie muszą być zrobione smartfonem
Ostatnio na Weibo, CEO Huawei w Chinach, czyli Yu Chengdong, wrzucił kilka grafik promujących serię P30. Widzimy na nich częściowo rozmyte zdjęcia oraz w centralnym punkcie zbliżenie na konkretny element. Ewidentnie mamy więc tutaj promowanie nowej funkcji smartfona, czyli bezstratnego przybliżania. I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie to, że wykorzystane do plakatów zdjęcia zostały zrobione za pomocą smartfona.
Okazało się bowiem, że część z nich pochodzi od profesjonalnych fotografów, którzy nie korzystali z telefonu do ich zrobienia. Tym samym ich jakość jest zdecydowanie lepsza, a samo wykonanie przybliżenia nie stanowiło większego problemu. Huawei reklamuje więc swój największy atut, korzystając ze zdjęć, które go nie obrazują. Owszem, zdajemy sobie sprawę z tego, że nie mają takiego obowiązku, bo to w końcu tylko reklama. Jednak czy nie powinno być tak, że przyszłych klientów warto zachęcić do kupna pokazując już coś, co faktycznie działa? Firma zamieściła kiedyś oświadczenie, które tłumaczy takie zachowania: „Zdjęcia mobilne i treść są [tylko] dla ilustracji. Różnica w grafice i rozmiarach produktów może różnić się od rzeczywistości, a także treści reklam / filmów.”
Czy reklama powinna pokazywać prawdę?
Huawei reklamuje nowy sprzęt, ale robi to, bez pokazania jego pracy. To tylko ilustracja możliwości, co jesteśmy w stanie jeszcze zrozumieć. Jednak wiele osób dalej wierzy w to, że reklamy przekazują prawdę. Jakiś czas temu podobnie zachował się Samsung, umieszczając w swojej reklamie zdjęcie wykonane profesjonalnym aparatem, a nie smartfonem. Na stronie pojawiła się później informacja, że zdjęcia to zaledwie symulacja możliwości, ale czy nie można było tych fotografii od razu zrobić za pomocą smartfona?
Widocznie tak jest znacznie łatwiej, szybciej i bez problemów z obróbką. Szkoda tylko, że duża część z klientów jest nieuświadomiona, że przedstawiona w ten sposób „rzeczywistość” odbiega od tego, co później ląduje w ich kieszeni.
Nowe smartfony znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: GizmoChina / Weibo / Gadgetmatch / Jake Olson