Influencerzy i książki, czyli o self-publishingu wśród YouTuberów
Ostatnio jestem (wy również) świadkiem ciekawego zjawiska, któremu postanowiłem się nieco przyjrzeć. Coraz większa liczba YouTuberów wchodzi na nieznany sobie dotychczas grunt, czyli rynek książki. Czy influencerzy “władający” siecią mają szansę poradzić sobie w tradycyjnym świecie słowa pisanego? Cóż… nie tylko mają szansę, ale wykorzystują ją z powodzeniem.
Świat stale ewoluuje, zmieniają się zasady rządzące wieloma segmentami kultury. Do niedawna, chcąc wydać książkę, należało zgłosić się do wydawnictwa, które poprowadziło autora za rączkę przez cały proces od korekty po znalezienie kanałów sprzedaży. Oczywiście autorem nie mógł zostać każdy, a jedynie osoby o pewnym dorobku tudzież ciekawym popartym faktami punkcie widzenia danego tematu. Był jednak od tego wyjątek, niestety kosztowny dla osoby, która marzyła o wprowadzeniu swojej książki na rynek. Mowa o self-publishigu, który był co prawda znany już wcześniej, ale dopiero w ostatnich latach nabrał na znaczeniu, czego dowodem jest sięganie po dobrodziejstwo rozwiązania YouTuberów.
Influencerzy i samopublikowanie
Czym jest samopulbikowanie, czyli self-publishing? To sposób na wydanie książki, który jest jednocześnie trudny, ryzykowny i wymaga od twórcy ogromnego zaangażowania. W zasadzie szanse na potężny sukces mają jedynie osoby, które w innych niż wydawniczy kanałach mają już sporą grupę fanów. Osoby decydujące się na wydanie publikacji bez pomocy profesjonalnego wydawnictwa, muszą zadbać o korektę, druk, dodruk, promocję oraz wysyłkę. To pełnoetatowe i niezwykle wymagające zajęcie, zapewniam. Plusem jest to, że jeśli uda się osiągnąć sukces, zarobek będzie nieporównywalnie większy od tego, którym podzieliłby się z twórcą wydawca w tradycyjnym modelu wydawniczym. Najlepszym przykładem będzie tutaj tytuł “Finansowy Ninja”, pióra Michała Szafrańskiego, który co by nie mówić — zarobił na swoim dziele ogromne, jak na skromny nakład pieniądze. Nie był on pierwszym jegomościem zdecydowanym na self-publshing, ale jako pierwszy pokazał, że zarobione w ten sposób pieniądze mogą być naprawdę uczciwe.
Współcześni influencerzy atakują
Z wczorajszego daily vloga Krzysztofa Gonciarza dowiadujemy się, że twórca programu “Zapytaj Beczkę” wpadł na pomysł napisania kolejnej już książki. Jej wizja powstała, gdzieżby indziej — w WC, ale Krzysztof nie zdradza szczegółów jej dotyczących… wizji, nie toalety. Wiemy jedynie, że myśli o self-publishingu w pełnym tego słowa znaczeniu.
“Gonciu” nie jest jedynym YouTuberem działającym na rynku książki. Ostatnio wydawnictwo Altenberg wydało aż trzy książki, które napisali influencerzy. Nie są to co prawda dzieła sprzedawane w formie samopublikacji, jednak sposób dystrybucji jest w zasadzie podobny i opiera się na jednym kanale. O jakich publikacjach mowa?
- “Włam się do mózgu” autorstwa Radka Kotarskiego
- “Tajniki paznokci” autorstwa Ewy Grzelakowskiej-Gostoglu
- “Grama to nie drama” autorstwa Arleny Witt
Ostatnia z wymienionych książek jest tak naprawdę poradnikiem-podręcznikiem do gramatyki języka angielskiego, ale jako że wydaje ją YouTuberka ciesząca się 266 387 subskrypcjami na serwisie YT, zainteresowanie dziełem jest spore. Dowodem niech będzie to, że książka na chwilę obecną nie jest już dostępna do nabycia. Zainteresowani muszą poczekać na dodruk.
YouTube a książka
Nie każdy twórca z YT może pozwolić sobie na wydanie książki. Może inaczej — pozwolić może sobie każdy będący w posiadaniu odpowiednich środków, między innymi finansowych, jednak odniesienie sukcesu zależy od wielu innych czynników. Jednym z nich jest popularność i potężna grupa odbiorców. Jeśli YouTuber jest jednocześnie cieszącym się sieciową sławą influencerem, ma to sens. W przeciwnym razie mogą być to pieniądze wyrzucone w błoto. Zgodzicie się ze mną?