Koniec z pre-orderami. Przynajmniej w Niemczech.
Obecnie, niektóre z tytułów, które czekają na premierę, można już zamawiać. I nie ma w tym nic dziwnego, o ile klient widzi datę, która będzie dla niego informacją o chociażby przybliżonej dacie wysyłki. Co jednak zrobić, jeżeli takiej daty nie ma? Niemcy problem rozwiązali metodą siłową i wprowadzili proste rozwiązanie. Koniec z pre-orderami.
Wydaje się, że pre-order i problemy z jego realizacją, można zaliczyć do tzw. „problemów pierwszego świata”. Nie jest to coś, co może zmienić nasze życie, ale dla fanów często stanowi pewien problem. Z jednej strony mówimy przecież o czymś, czego fizycznie nie mamy, a z drugiej, tak bardzo nam na tym zależy, że jesteśmy w stanie zapłacić za to miesiące przed premierą. Problem jest jednak taki, że ta premiera nie zawsze odbywa się w określonym czasie, a co więcej, czasem nie odbywa się w ogóle. I to właśnie nie podobało się naszym zachodnim sąsiadom.
Koniec z pre-orderami
Wprawdzie rozpatrywana w Niemczech sprawa, dotyczyła zażalenia złożonego w kwestii zamówień na Samsunga Galaxy S6, to jej wynik odnosi się do wszelkich dóbr zamawianych online. W sierpniu 2016 roku klienci, którzy zdecydowali się złożyć pre-order na smartfon mieli dość czekania na premierę i poszli do rzecznika praw konsumentów. Sprawa trafiła do sądu, a ten teraz przyznaje klientom racje oraz staje po ich stronie. Według okręgowego sądu w Monachium, osoba składająca zamówienie na konkretną rzecz, powinna mieć jasną informację, kiedy może ją otrzymać. Co więcej, ta powinna być jej dostarczona w założonym czasie.
Koniec z pre-orderami to dobre rozwiązanie, bo pokazuje szacunek do klienta. Szczególnie, że niektóre ze sklepów pobierały opłatę lub jej część za zamówienie, które mogło nigdy nie dojść do skutku. Kilka lat temu głośna była sprawa pre-orderu na Duke Nukem Forever, które złożył pewien użytkownik Reddita. Trzymał on paragon na tytuł przez 10 lat! Wprawdzie sklep uznał mu to zamówienie, ale to raczej rzadkość. Oczywiście klienci mogli liczyć na zwrot kosztów w przypadku pre-orderów, choć da się zrozumieć ich rozżalenie. W końcu chodziło o produkt, a nie pieniądze. Teraz w Niemczech będzie to wyglądało inaczej i w ogóle nie będzie już można zamawiać z funkcją pre-order.
Branża gier TBA
TBA, czyli skrót od „to be announced” (wkrótce zostanie ogłoszone), zdaje się być klątwą niektórych tytułów. Wspomniany już Duke Nukem Forever to jeden z przykładów, który mocno nadwyrężył cierpliwość graczy. Obecnie takim wiecznie niedokończonym dziełem zdaję się być Star Citizen, który jakimś cudem dalej dostaje pieniądze, choć o dacie premiery nic nie wiadomo. Oczywiście trzymanie się „na sztywno” konkretnej daty też produkcji nie służy (przypominamy o Crunch’u), ale chociaż przybliżona byłaby czymś, co uspokoiłoby fanów.
Może się wydawać, że problem z pre-orderem dałoby się łatwo rozwiązać, bez konieczności go zabraniania. Najlepiej nie pobierać za niego żadnej opłaty, dopóki producent nie poda oficjalnej daty premiery. Dobrze jednak, że sąd stanął po stronie konsumentów, choć musiało upłynąć dużo wody, zanim się to stało. A tymczasem na Amazonie bez trudu złożymy zamówienia na np. Cyberpunk 2077. Tam data premiery jest wpisana na 28 grudnia tego roku, ale to tylko założenie, które należy odczytywać jako „w bliżej nieokreślonej przyszłości”.
Po smartfony, na które nie trzeba długo czekać, zapraszamy pod ten adres.
Źródło: EuroGamer / Heise / Amazon