Legimi pozwoli czytać książki za darmo. Zarobi na reklamach
Legimi szykuje się do przejęcia Readfy. To niemiecki serwis z ebookami, w ramach którego użytkownicy mogą czytać dostępne książki, nie płacąc za usługę ani centa. Zyski płyną nie z kieszeni klienta, a od reklamodawców, których bloki reklamowe przerywają co określony czas konsumpcję lektury. Wygląda na to, że Legimi zamierza zastosować u siebie podobny model biznesowy.
Legimi to kapitalna usługa, która sposobem dystrybucji treści przypomina nieco Spotify. W obydwu przypadkach treść oferowana jest użytkownikom w ramach czasowego dostępu. Klienci po uiszczeniu opłaty za konkretny czas i wybraniu odpowiadającego im pakietu, mogą cieszyć się ogromną liczbą materiałów. W przypadku Spotify mówimy o milionach utworów, do których miesięczny dostęp zamyka się w kwocie, w której ciężko byłoby kupić jedną płytę CD. Legimi działa w podobny sposób, choć względem szwedzkiego serwisu występuje jedna charakterystyczna różnica. Otóż usługa nie oferuje opcji bezpłatnego dostępu w zamian za oglądanie bloków reklamowych. To niebawem może się zmienić.
Legimi kupuje Readfy
Na niemieckim rynku ebooków występuje już usługa działająca jak Spotify, lecz u nas w Polsce nawet Legimi uważane jest za “innowatora”. Niemniej poznańska firma zainteresowała się modelem biznesowym niemieckich sąsiadów. Doszło do tego, że przygotowano nawet list intencyjny, w myśl którego w niedługim czasie miałoby nastąpić przejęcie rzeczonej działalności. Co oznacza to dla nas — Polaków?
Jeśli transakcja faktycznie dojdzie do skutku, w ramach Legimi będziemy mogli czytać książki bez płacenia ani złotówki. Walutą, która uregulujemy opłatę za korzystanie z serwisu, będzie nasza uwaga i zgoda na oglądanie reklam. Choć nie przepadam za irytującymi banerami oraz reklamami w formie wideo, uważam, że takowy wybór jest potrzebny. Szczególnie w Polsce, gdzie dostęp do kultury jest dla wielu osób poza granicami finansowymi.
Szansa na sukces
Readfy w Niemczech cieszy się sporą popularnością. Obecnie mówimy o liczbie 400 tys. użytkowników, którzy mają możliwość korzystania z 80 tys. tytułów od 300 wydawców. Oczywiście, za obcowanie ze wspomnianymi dobrami kultury, userzy nie muszą płacić tradycyjnym pieniądzem. Dochód czerpany jest z bloków reklamowych.
Sądzę, że po wprowadzeniu podobnego pakietu do naszego rodzimego Legimi, liczba użytkowników platformy znacząco wzrośnie. Swojego czasu opłacałem abonament Legimi, ale jako że czytam książki nieregularnie, oferta nie była dla mnie wystarczająca. Są miesiące, w których pochłaniam 3–5 książek, lecz są i takie, w których nie udaje mi się przeczytać ani jednego tytułu. Idealnym rozwiązaniem byłoby dla mnie kupowanie naprawdę wartościowych pozycji, pozostawiając te mniej istotne do zapoznania się w ramach darmowego dostępu do Legimi. Czy wy również chcielibyście darmowego dostępu do książek?
Źródło: Twitter, StockWatch