Media społecznościowe pomagają filtrować informacje polityczne
Dr Heblich przedstawia w piśmie „IZA World of Labor” wyniki swoich badań, w ramach których porównywał on zachowanie ludzi głosujących w jednostkach administracyjnych Niemiec i Włoch z łatwiejszym dostępem do internetu z zachowaniem głosujących w jednostkach administracyjnych z utrudnionym dostępem do sieci.
Wyniki sugerują, że choć internet w pierwszych latach XXI w. nie wpłynął znacząco na odsetek głosów oddanych na poszczególne partie, to w jednostkach administracyjnych z powszechnym do niego dostępem spadła ogólna liczba ludzi głosujących w wyborach. Dr Heblich sugeruje, że jednym z głównych powodów tego zjawiska była ilość nieprzetworzonych informacji politycznych docierająca do wyborców za pomocą internetu. Sieć w dużej mierze wyparła tradycyjne media masowe jako główny dostarczyciel informacji politycznych, jednak informacje te były w znacznie mniejszym stopniu filtrowane niż w mediach tradycyjnych. „Przeładowanie” nieprzetworzonymi informacjami spowodowało u części wyborców zniechęcenie – twierdzi dr Heblich.
Wyniki badań sugerują jednak, że sytuacja ta uległa zmianie pod wpływem wzrostu popularności interaktywnych mediów społecznościowych, który rozpoczął się ok. 2008 r. Pozwoliły one na powstanie nowego sposobu rozpowszechniania informacji politycznych – tak, aby trafiały one do zainteresowanych użytkowników. Jako najbardziej znany przykład sukcesu tego typu strategii dr Heblich podaje pierwszą kampanię prezydencką Baracka Obamy w 2008 r.: dzięki zastosowaniu internetu i mediów społecznościowych na niespotykaną wcześniej skalę, Obamie udało się dotrzeć do dużej liczby młodych wyborców. Przełożyło się to na uzyskanie przez Obamę prawie 70 proc. głosów Amerykanów poniżej 25. roku życia.
Badacz widzi również związek pomiędzy wzrostem znaczenia mediów społecznościowych a sukcesami oddolnych ruchów politycznych – związane jest to z możliwością szybkiego i sprawnego organizowania się za pomocą sieci. Jako przykład partii politycznej wykorzystującej to z sukcesem przywołuje włoski Ruch Pięciu Gwiazd.
Interpretując wyniki swoich badań, dr Heblich przestrzega jednak przed ryzykiem związanym z gromadzonymi przy okazji analiz politycznych informacjami nt. użytkowników. „Może to doprowadzić do sytuacji, w której naruszane są prawa jednostek, gdyż dane osobowe mogą zostać wykorzystane do selektywnego rozpowszechniania informacji w kampaniach wyborczych oraz do strategicznego wpływania na wyborców” – pisze badacz.