Rozpracowujemy smartfon UMI Z — pierwsze wrażenia
Z UMI Z spędziłem kilka tygodni. To aż nadto, aby móc wypowiedzieć się na temat pierwszych wrażeń z użytkowania. Te są w większości pozytywne, ale nie obyło się bez zgrzytów. Sprawdźmy więc, co w tytułowym smartfonie należy uznać za wadę, a co za zaletę.
Testując urządzenia z niższej półki cenowej lub te, na których widnieje logo stosunkowo egzotycznego producenta, zawsze mam problem. Nie chodzi oczywiście o samą metodykę testów, a o to, jak postrzegać ich potencjalne wady pamiętając o cenie. Logiczne jest to, że od flagowca za kilka tysięcy złotych możemy oczekiwać więcej niż od kilkukrotnie tańszego urządzenia. Dlatego też chciałbym zaznaczyć, że minusy, jakich doszukałem się w UMI Z, są w zasadzie niewielkimi wadami, na które użytkownicy świadomi ceny, nie zwróciliby uwagi. Nie myślcie jednak, że tytułowy smartfon nie ma zalet. Przeciwnie — zobaczcie sami.
UMI Z — co na plus?
Na dokładny unboxing smartfona musicie poczekać do czasu opublikowania pełnego testu UMI Z. Dziś, przy okazji pierwszych wrażeń chciałbym wspomnieć tylko o naprawdę przyjemnym dla oka opakowaniu. Przywykłem do przeróżnych wariacji kartoników, ale rzadko kiedy mam okazję rozpakowywać smartfona z tak dobrze wykonanego pudełka. To, jak zapewne się domyślacie, zostało wykonane z aluminium. Przejdźmy zatem do głównego dania…
Wydajność
Urządzenie zostało wyposażone w procesor MediaTek Helio X27, co do którego miałem spore wymagania. Wszak to jedna z najciekawszych tego typu jednostek na rynku. Nie zawiodłem się, chip zapewnia naprawdę wydajną pracę systemu, którego nie udało mi się “zawiesić” nawet obciążającą pracą w trybie wielozadaniowym. Rzadko kiedy urządzenie działa bezbłędnie przez więcej niż tydzień. W przypadku UMI Z mówimy o kilku tygodniach. Wynik niczego sobie, zwłaszcza że smartfon poradził sobie z uruchomieniem każdej zasobożernej gry.
Ekran
Testowany przeze mnie UMI Z zaskoczył mnie nie tylko niemal idealną jasnością i płynnym jej dostosowaniem do warunków oświetleniowych. Nie gorzej wypadły również prezentowane na ekranie barwy. Są soczyste, ale nie przesadzone, co powoduje, że zarówno zdjęcia, jak i materiały wideo ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Podoba mi się również to, że pozytywne wyniki otrzymałem nie tylko w “idealnym” środowisku testowym, ale także podczas korzystania ze smartfona w pełnym słońcu oraz w nocy.
Bateria
Wbudowany w UMI Z akumulator o pojemności 3780 mAh dostarczony przez firmę Sony sprawował się i w dalszym ciągu sprawuje lepiej, niż przewidywałem. Codzienne ładowanie? Owszem, ale tylko jeśli naprawdę damy urządzeniu “w kość”. Standardem, nawet w przypadku wysokiego SOT są dwa dni pracy na jednym ładowaniu. Nie byłbym sobą, nie sprawdzając, ile godzin nieprzerwanego odtwarzania wideo wytrzyma UMI. Zaskoczę was, sprzęt zaczyna wołać o energię po ponad 6 godzinach, co jest wynikiem bardzo dobrym.
Na plus także krótki czas ładowania, który docenią osoby będące “w biegu”.
System
UMI Z pracuje pod kontrolą niemal czystego Androida 6.0 Marshmallow. Zielony Robot w takiej formie sprawuje się najlepiej, czego tytułowy smartfon jest namacalnym dowodem. Nie mniej, producent preinstalował tutaj kilka użytecznych dodatków takich jak Tryb Turbo (akcelerator pobierania), MiraVision (odpowiada za kolory) oraz ClearMotion (zwiększa czytelność ruchomych obiektów i tekstu).
UMI Z — co na minus?
Niestety UMI Z nie jest sprzętem idealnym, ale chyba wykładając na kupno urządzenia kwotę około 1150 złotych, nie spodziewaliście się takowego. Trzeba patrzeć na kwestię wad w sposób obiektywny. Każdy, absolutnie każdy sprzęt je posiada, ale tylko od producenta zależy, na ile będą one uciążliwe. W przypadku UMI Z są niemal niezauważalne. Dlaczego niemal? Oceńcie sami.
Luźne przyciski
Nie mam pewności co do tego, czy luźne przyciski są wadą testowanego przeze mnie wyeksploatowanego egzemplarzy, czy może jest to “cecha” danego modelu. Niezależnie od tego, fakt został przeze mnie odnotowany. Podczas korzystania ze smartfona, przyciski poruszały się na boki, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk. Zjawisko nie było uciążliwe, szczególnie że spasowanie pozostałych elementów wypadało wręcz wzorowo.
Kłopotliwy Snapchat
Zaobserwowałem pewną niedogodność związaną z korzystaniem z aplikacji Snapchat, tak uwielbianej przez ludzi młodych. Okazuje się, że chcąc rozpocząć nagrywanie wideo z poziomu apki, aparat UMI Z nie radzi sobie z automatycznym ustawieniem ekspozycji, w efekcie czego cały obraz jest naprawdę ciemny. Błąd, bo tak możemy nazwać opisywane działanie, widoczny jest tylko we wspomnianej aplikacji. Możliwe, że jej przyszła aktualizacja poprawi ten stan rzeczy.
Śliskie plecki
Obudowa — spasowanie, wygląd i wytrzymałość wypadają w UMI Z naprawdę dobrze. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to zbyt gładka powierzchnia tylnego panelu smartfona. Wymusza to na użytkowniku stosowanie pewnego chwytu. Nikt nie chce chyba przypadkowego wypuszczenia smartfona z ręki. Wiadomo, jak kończą się takie “wypadki”.
Trwają testy
To jedynie pierwsze spostrzeżenia na temat możliwości i cech UMI Z. Na ostateczne wnioski jest jeszcze za wcześnie. Nie mniej, nie zamierzam testowanego modelu oszczędzać, sprawdzając dla was każde jego podejrzane, jak i pozytywne “zachowania”. Pełna recenzja UMI Z zostanie opublikowana na Vipmultimedia “niebawem”, tymczasem poniżej możecie zapoznać. się z pełną specyfikacją techniczną modelu.
- 5,5-calowy wyświetlacz IGZO (Sharp)
- Rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli
- Zagęszczenie na poziomie 401 ppi
- Szkło ochronne Asahi Dragontrail
- Wymiary 154,6 x 76,8 x 8,2 mm
- Waga 175 gramów
- Dziesięciordzeniowy układ MediaTek Helio X27 taktowany zegarem 2,6 GHz
- Grafika Mali-T880
- 4 GB RAM
- 32 GB pamięci na dane użytkownika
- Obsługa kart microSD do 256 GB
- 13 Mpix aparat główny Samsung S5K3L8 z PDAF
- Laserowy autofokus
- 13 Mpix kamerka do selfie z autofokusem
- Dzięk Hi-Fi
- Czytnik linii papilarnych
- Akcelerometr
- Magnetometr
- Żyroskop
- LTE
- USB-C
- Bluetooth 4.1