Safari w górę, Chrome w dół — sierpniowe statystyki StatCounter
Najnowsze dane zebrane przez firmę StatCounter pokazują, że gigant na rynku przeglądarek zanotował spadek. Skromny, ale zawsze spadek. Równie zaskakujące okazało się to, że wzrostem może pochwalić się produkt Apple, czyli Safari. Jest jednak pewne “ale”…
Król jest jeden i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Od wielu lat nieprzerwanie na tronie zasiada właśnie Chrome. Przeglądarka internetowa od firmy Google jest dziś istnym hegemonem i nic nie wskazuje na to, aby stan ten miał ulec zmianie w najbliższych miesiącach. Możliwe jednak, że na przestrzeni kilku lat, passa giganta z Mountain View może osłabnąć. O definitywnym upadku Chrome nie ma oczywiście mowy, ale konkurencyjne przeglądarki mogą “urosnąć” na tyle, by w pewnym (choć dalej niewielkim) stopniu zagrozić wytworowi Google. Mam tu na myśli głównie Safari, ale nie tylko ona stanowi realne zagrożenie.
SAFARI GONI CHROME, ALE SĄ TEŻ “INNI”
Z danych udostępnionych przez firmę StatCounter dowiadujemy się, że Chrome, pierwszy raz od dwóch lat zanotował spadek. Spokojnie, nie mówimy o spektakularnej porażce o skali kilkunastu czy kilku punktów procentowych. Przeglądarka Google straciła na popularności niewiele — mówimy spadku z 59,57 % do 59,38 %. Większości może się to wydać nic nie znacząca zmiana, wszak w świecie programów do “eksplorowania” sieci roszady zdarzają się naprawdę często. Nie mniej, warto wspomnianą różnicę odnotować. Skoro Google traci, ktoś musi zyskiwać…
Poza Chrome spadek zaliczył także Firefox, Microsoft Edge oraz Internet Explorer. Gdzie więc szukać wzrostów? U Apple i “innych”. Tak, Safari zagarnęła dla siebie aż 3,87 % rynku, podczas gdy jeszcze miesiąc wcześniej było to 3,66 %. Nie jest to dużo, ale w połączeniu z informacjami o wzroście zainteresowania komputerami Apple z macOS oznacza, że ludzie coraz chętniej wybierają rozwiązania Sadowników. W kwestii zmian odniosłem się również do przeglądarek określonych jako “inne”, które zanotowały wzrost z 2,28 % do 3,23 %. Tutaj mówimy o jednym punkcie procentowym, więc różnica jest spora. Niestety dotyczy ona więcej niż jednej przeglądarki, a zatem można wspomnianą informację pominąć.
Dlaczego Chrome?
Przeglądarka Chrome urosła z niewielkiego programu do prawdziwej potęgi. Dziś aplikacja jest przerośniętą kobyłą, w którą Google stara się upakować coraz więcej nowości. Faktycznie, produkt jest w pełni wyposażony, co doceniają przede wszystkim użytkownicy domowi, których zabawa z komputerem bardzo często ogranicza się wyłącznie do pracy w przeglądarce. W zasadzie nawet profesjonaliści mogą znaleźć w Chrome coś dla siebie, gdyż wiele specjalistycznych narzędzi jest kompatybilnych głównie z produktem Google. Oczywiście Chrome nie jest idealny i w stosunku do na przykład Safari bardzo często ulega drobnym awariom. Te są na szczęście niegroźne i przeważnie oznaczają konieczność ponownego uruchomienia przeglądarki.
Wiecie, jak Chrome wygląda dziś, ale czy pamiętacie jego początki? Przeglądarka początkowo delikatnie próbowała przekonywać do siebie nowych użytkowników. Wiecie dlaczego udawało się to z powodzeniem? Wszystko dzięki lekkości i stabilności, którą oferował produkt. Konkurencja była słaba, niewydajna i ułomna. Użytkownicy komputerów osobistych szukali powiewu świeżości jakby nie patrzeć — dostali go w formie Chrome. Jeśli firma nie chce notować kolejnych spadków, powinna rozważyć powrót do korzeni, czyli do danej lekkości.
Źródło: StatCounter, Netmarketshare