Samsung DeX Station, czyli stacja dokująca do Galaxy S8
Samsung DeX Station zostanie zaprezentowany już 29 marca, a więc w dniu premiery sztandarowego modelu południowokoreańskiego producenta – Galaxy S8. Nie powinno to dziwić nikogo, wszak jest to akcesorium dedykowane flagowcowi.
Temat stacji dokujących rozszerzających możliwości smartfonów i czyniące z nich coś w rodzaju mobilnych desktopów zdaje się nie cichnąć. Problem w tym, że jeszcze żadnemu producentowi nie udało się stworzyć narzędzia, które byłoby wykorzystywane na szeroką skalę i co najważniejsze – byłoby lubiane przez użytkowników. Czy uda się to Samsungowi? Widzę sporą szansę…
Samsung DeX Station – garść informacji
Na pierwszy ogień pójdzie wygląd. Trzeba przyznać, że sama konstrukcja prezentuje się dość nietypowo. Nie spotkałem się jeszcze z podobnym wzornictwem urządzeń typu Dock, tym bardziej DeX wydaje mi się ciekawy. Na ile wygodne będzie jego użytkowanie ze smartfonem przekonamy się dopiero po premierze obydwu modeli.
Samsung zabezpieczył się przed nadmiernym przegrzewaniem Galaxy S8-ki podczas, kiedy będzie użytkowana w formie desktopowej (dzięki stacji dokującej). Udało się to dzięki wbudowaniu w konstrukcję wentylatorów. Tak, wentylatorów i nie powinniście być tym specjalnie zaskoczeni. Po „wybuchowej” aferze związanej z Galaxy Note 7 firma woli zabezpieczać się na wszelkie możliwe sposoby.
Urządzenie zostało wyposażone w dwa porty USB 2.0, jeden port USB Typu C, jedno HDMI oraz złącze sieciowe Ethernet. Według dostępnych informacji, sprzęt pozwoli na odtwarzanie materiałów w rozdzielczości 4K przy zachowaniu 30 klatek na sekundę. Nieźle, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę cenę, która zamyka się w kwocie 149,99 euro.
Czy to naprawdę potrzebne?
Sens powstawania tego typu sprzętu jest wątpliwy. Rynek wielokrotnie zweryfikował już ich użyteczność i jakby nie patrzeć, nie jest to rządzenie porządane przez klientów. Samsung ma pieniądze oraz odpowiednie zasoby ludzkie do stworzenia „lepszej” wersji koncepcji, takiej, którą zapragną kupić miliony. Brzmi rozsądnie i przyznam, że sam dałbym się na to złapać, gdyby nie jedna sprawa…
Otóż Microsoft również dysponował ogromnymi środkami w postaci gotówki oraz zespołami mogącymi pracować nad projektem. Efekt, jaki był, każdy wie. Sprzęt, owszem pojawił się na półkach sklepowych i zainteresował pewną grupę użytkowników, jednak do sukcesu sprzedażowego brakuje więcej niż wiele.
Właśnie ze względu na powyższe śmiem wątpić w sens prac nad stacjami dokującymi czyniącymi ze smartfonów istne komputery osobiste. To chyba nie jest jeszcze „ten moment”. Porównałbym sytuację tego typu urządzeń do tego, jak „rozwijały” się tablety. Rynek musiał do nich najzwyczajniej w świecie dojrzeć. Czy tym razem będzie podobnie? To pokaże czas. Niezależnie od potencjalnego sukcesu warto prześledzić premierę Samsung DeX Station.
Źródło: Winfuture