SMS skończył wczoraj 25 lat i wygląda na to, że niebawem nastąpi jego koniec
Tak, usługa SMS jest już z nami ćwierć wieku. Choć początkowo nic nie zwiastowało jej przyszłej ogromnej popularności, z biegiem lat stała się jedną z najpopularniejszych metod komunikacji elektronicznej. Połączenia głosowe, poczta elektroniczna email oraz rzeczone SMS-y stanowiły podstawę wymiany informacji. Dziś sprawa wygląda już nieco inaczej.
Historia SMS nie jest przesadnie długa, dlatego myślę, że nie zanudzę naszych czytelników jej streszczeniem. Warto poznać losy usługi, bez której większość z nas nie wyobrażała sobie życia. Do rzeczy.
SMS — historia prawdziwa
Czym jest SMS, nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. To skrót od Short Message Service, usługa przesyłania krótkich wiadomości tekstowych, która realizowana jest za pośrednictwem cyfrowych sieci operatorów komórkowych.
W grudniu 1992 roku Neil Papworth z Vodafone wysłał pierwszą na świecie wiadomość SMS. Co ciekawe, nie uczynił tego za pośrednictwem telefonu komórkowego, a komputera. Ówczesne telefony nie obsługiwały niestety funkcji wiadomości tekstowych. Był to jednak dopiero początek przełomu nad pracami prowadzonymi w rzeczonym obszarze telekomunikacji. Następne lata zaowocowały współpracami sieci komórkowych oraz producentów telefonów, dzięki której usługa stała się nieprzyzwoicie popularna.
Początkowo wysyłanie SMS-ów było niestety drogie, ale po dekadzie, ceny unormowały się do śmiesznego wręcz poziomu. Dziś wiadomości tekstowe ślemy niemal bez ponoszenia dodatkowych kosztów, gdyż odpowiednie pakiety przeważnie stanowią część podstawowej usługi abonamentowej. Świetnie, lecz niestety czas świetności SMS powoli przemija. 160 znaków, bo tyle oferowały komunikaty tekstowe (w zasadzie — dalej oferują) są niestety ograniczone w przekazie, przez co użytkownicy smartfonów szukają efektywniejszych metod komunikacji.
SMS przegrywa z komunikatorami
Podejrzewam, że większość z was korzysta na co dzień z Messengera od Facebooka lub innego równie popularnego komunikatora. Multiplatformowość (mobile i desktop) uczyniła rzeczone rozwiązanie popularnym. Nie bez powodu dla wzrostu znaczenia komunikatorów był BOOM na urządzenia mobilne w postaci smartfonów. Dziś, dostęp do internetu jest dobrem powszechnym i dostępnym niemal wszędzie. W dobie niedrogich danych pakietowych, SMS przestaje mieć rację bytu. Jego użyteczność jest ograniczona, o czym wiedzą nie tylko osoby młode. Również nieco starci użytkownicy smartfonów wiedzą, że skuteczniej komunikować się za pośrednictwem aplikacji takich jak Messenger.
Nie pamiętam już kiedy dostałem SMS-a od rodziców, którzy kiedyś zasypywali mnie wiadomościami tekstowymi. Teraz cała nasza komunikacja przeniosła się na Messengera, z poziomu którego możemy prowadzić konwersację tekstowe, głosowe oraz wideo. Bez większego problemu prześlemy sobie pliki graficzne w postaci zdjęć z wakacji a nawet dokumenty. Sam z funkcji korzystam może raz, dwa razy w miesiącu i to uśredniając wynik roczny. Nie uważam jednak, że technologia sama w sobie powinna zniknąć. Jest na to stanowczo za wcześnie, a co istotne — permanentna rezygnacja rozwiązania wiązałaby się z koniecznością zaimplementowania czegoś nowego, ale cieszącego się zaufaniem. Niestety Messenger ani inne jemu podobne komunikaty takiego statusu nie uzyskają jeszcze przez wiele lat.