Sprawdzian ze znajomości artykułu? Owszem, jeśli chcesz zostawić komentarz
Test lub jak kto woli – sprawdzian ze znajomości treści artykułu? Brzmi niecodziennie, ale może okazać się świetną metodą walki z hejtem.
Niekonstruktywna krytyka, opluwanie autora lub innych czytelników niewybrednymi określeniami oraz jad sączący się z każdego słowa – właśnie tak maluje się obraz sieciowego hejtu. Zjawisko występuje wszędzie, właściwie każdy większy serwis internetowy boryka się z gronem negatywnie nastawionych osób, które często bez zapoznania się z samą treścią wpisu oceniają jego wartość.
Sprawdzian ze znajomości artykułu?
Sposobów na walkę z hejtem mamy mnóstwo. Najpopularniejszymi są oczywiście – ignorowanie delikwenta będącego ogniskiem lub blokowanie jego działalności (czasowe lub permanentne). Niestety, jest to rozwiązanie, na którą metę i hejterzy zdążyli już do niego przywyknąć.
Wobec powyższego serwisy internetowe szukają nowych metod. Niektóre z nich zwracają szczególną uwagę, co idealnie obrazuje pomysł NRKbeta, które wprowadziło swoisty test znajomości zagadnień związanych z daną publikacją.
Tak, to najzwyklejszy w świecie test, którego cel jest zacny i w teorii powinien zmniejszyć liczbę komentarzy będących niekonstruktywną krytyką. Każdy chętny do skomentowania danego wpisu będzie musiał odpowiedzieć na trzy pytania dotyczące tekstu. Rozwiązanie nie jest idealne, ale podobnie jak z demokracją, nic lepszego dotychczas nie wynaleziono.
Czy to się sprawdzi?
Sam pomysł jest genialny, prosty i łatwy w zrozumieniu. Czytamy dany wpis, odpowiadamy na wspomniane trzy pytania, a następnie dzielimy się z innymi naszą opinią o zagadnieniu. Dla osoby zainteresowanej tematem krótki sprawdzian nie będzie żadnym problemem. Teoretycznie, bo nie wszyscy posiedli umiejętność czytania ze zrozumieniem. Cóż, potraktowanie takich osób na równi z hejterami może być lekko nieetycznie i niesprawiedliwe, ale zasady są sztywne – nie wiesz, co komentujesz, nie komentuj.
Niestety, każde rozwiązanie ma swoje wady. Nawet pomysł NRKbeta ma luki. Ominięcie blokady jest tutaj niezwykle proste i wymaga co najwyżej wyszukania konkretnego zagadnienia w tekście (ctrl+f / cmd+f), co pozwoli odpowiedzieć na zadane w teście pytania. Oczywiście wymaga to pewnego działania i oderwania się od chęci hejtu, a co za tym idzie – w efekcie nawet ominięcie sprawdzianu może powstrzymać problematycznego jegomościa przed wylaniem fali hejtu.
To tylko test
Nowa metoda mająca zapobiegać działaniom hejterów nie jest stałym elementem rzeczonego serwisu. To jedynie testowe rozwiązanie, którego głównym celem jest zbadanie reakcji użytkowników oraz jakby nie patrzeć – poziomu „odejść” userów. Skoro jesteśmy przy użytkownikach / czytelnikach…
Musimy powiedzieć sobie jasno. Branża żyje z klikalności, a więc zarobki serwisu są ściśle powiązane z liczbą wejść na witrynę. Nawet hejter przynosi zyski. Pytanie, czy są one współmierne do szkody wyrządzanej przez sprawcę zamierzania w komentarzach.
Sam z wielką chęcią zobaczyłbym takie rozwiązanie na wielu czołowych serwisach, szczególnie tych Polskich traktujących o tematyce nowych technologii. Hejterzy są tam niebywale aktywni, a o słynnym jegomości o nicku „Nazir” krążą już legendy. Nie wiem, jak innym, ale mi w żadnym wypadku nie przeszkadzałaby konieczność przejścia krótkiego testu dopuszczającego do możliwości skomentowania wpisu. Jeśli miałoby to, choć minimalny wpływ na jakość tekstu pod artykułem, który jakby nie patrzeć jest zdaniem czytelnika, mówię stanowcze TAK.
Nie łudźmy się – szansa na wprowadzenie takowej blokady na rodzimych serwisach internetowych graniczy z cudem.
Źródło: Business Insider
Przydatne informacje, dobry wpis. Dzięki serdeczne.