You are here
Zapomnijcie o Google+. Gigant uśmierca społecznościówkę artykuły News 

Zapomnijcie o Google+. Gigant uśmierca społecznościówkę

Serwis społecznościowy Google+ zostaje wygaszony. Co ciekawe, w tle zmierzchu usługi, wyciekła niemała afera związana z, a jakże, naszymi danymi. Co dokładnie się stało i jak wpłynęło to na decyzję o zamknięciu serwisu?

Google+

Google informuje na swoim blogu o definitywnym końcu Google+. Społecznościówka nie jest już wystarczająco interesująca dla użytkowników, ale to nie jedyny problem z nią związany. Okazuje się, że z serwisu wyciekło przeszło pół miliona danych z kont userów.

Żegnamy Google+

Pamiętam start usługi. Jako fan rozwiązań giganta z Mountain View od razu rzuciłem się do wypełnienia profilu i poznawania możliwości serwisu. Google+ był dla mnie ciekawą odskocznią od Facebooka. Kręgi, społeczności i Hangouty wydawały mi się nader interesujące. Mojego entuzjazmu nie podzielali niestety moi znajomi z branży. Choć i tutaj były oczywiście małe wyjątki. Zainteresowanie Google+ było znacznie mniejsze, niż firma początkowo zakładała.

Oczywiście, konto na serwisie było pośrednio obowiązkowe. Przynajmniej dla osób, które chciały komentować filmy na YouTube. W późniejszym czasie wymóg ten przestał mieć rację bytu, ale nie wszyscy zostali o tym odpowiednio poinformowani.

Faktem jest to, że wraz ze spadkiem zainteresowania usługą, przybliżała się wizja jej zamknięcia. Dziś wiemy już, że Google nie zamierza wskrzeszać “trupa”, bo nim jest dziś w rzeczywistości Google Plus. Złośliwi użytkownicy nazywają serwis “Miastem Duchów”. Niestety, wraz z zamknięciem usługi, na światło dzienne wyszła jedna nieciekawa sprawa.

Wyciek danych z Google+

Okazuje się, że od 2015 roku do marca 2018 niektóre dane użytkowników były dostępne publicznie. Co ciekawe, nie miało na to wpływu oznaczenie przez nas materiałów jako prywatne. Sprawa dotyczy przeszło pół miliona kont, a więc jest poważnie. Na całe szczęście nie były to wrażliwe dane, a informacje takie jak imiona, adresy e-mail, dany urodzin, zdjęcia profilowe, zatrudnienie, czy związki.

W obliczu powyższego nie zamierzam po Google+ płakać.

Źródło: Google, The Wall Street Journal

Related posts

Leave a Comment