Podsumowanie 2016 roku subiektywnym okiem
Koniec 2016 roku już coraz bliżej. Każdy z nas ma pewne przemyślenia na temat tego, co mija. Było parę rzeczy, które szczególnie zapadły mi w pamięci.
Mogłabym zacząć ten tekst od napisania, że rok 2016 był złym czasem, bowiem zmarło wielu artystów uważanych przeze mnie za kanonicznych. Tak jest, kiedy odchodzi ktoś, kto na pewnym etapie życia był dla Ciebie idolem. David Bowie i George Michael dołączyli do Freddiego Mercury’ego. Podsumowanie roku nie będzie jednak dotyczyło śmierci, a tego, co w mijającym roku było dobrego.
Marvel i filmy
Wielokrotnie dałam się poznać jako fanka uniwersum Marvela, dlatego każdy kolejny film o przygodach bohaterów z kart komiksów powodował u mnie radość. W tym roku radość była o tyle duża, że na ekranie pojawiły się aż trzy tytuły zasługujące na uwagę: Captain America: Civil War, które ktoś nietrafnie przetłumaczył u nas jako „Wojnę bohaterów”, X-Men: Apocalypse i Doctor Strange. Szczególnie ucieszyła mnie kolejna część przygód Kapitana Ameryki, a wszystko za sprawą pojawienia się w filmie mojego ulubieńca Tony’ego Starka oraz Spider-Mana, za którym szalałam jako dziecko. Film okazał się w ocenach krytyków oraz widzów najlepszą filmową adaptacją przygód bohaterów Marvela. Gdyby nie fakt, że Apocalypse w produkcji o mutantach wydał mi się zbyt słaby i daleko mu było do pierwowzoru znanego z komiksów, film zyskałby w moich oczach większe uznanie. A tak był jedynie dobry, chociaż Magneto mówiący po polsku cieszył. Doctor Strange z kolei broni się dobrze jako produkcja do oglądania w kinie. Obawiam się, że może nieco stracić, gdy obejrzy się go ponownie w domowym zaciszu. Powstrzymam się jednak z oceną do momentu, kiedy film pojawi się na Blu-ray.
Mini NES
Jeśli chodzi o sprzęt, nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagi na pojawienie się miniatury klasycznej konsoli NES. Zaopatrzona w pad i zawierająca 30 gier, wśród których nie zabrakło tytułów kultowych, takich jak: Super Mario Bros, Dr. Mario, Metroid, Pac-Man, Donkey Kong, The Legend of Zelda czy Kirby’s Adventure, jest prawdziwym „musisz mieć” miłośnika Nintendo. Zachwyt nad konsolą z minionej epoki może dziwić, ale NES był moim pierwszym sprzętem do grania i pojawienie się miniatury przyjęłam z ogromną radością. Żeby tego było mało, słychać głosy, że miniaturyzacji ma ulec również 16-bitowa następczyni NES-a, czyli SNES. Do dzisiaj mam sprawną konsolę NES i trzy SNES-y. Jeśli mamy Wii lub Wii U, możemy wykorzystać pad od tej wersji NES-a jako kontroler do tych właśnie konsol. Może to uprzyjemnić grę, bo nesowy pad jest w moim odczuciu najwygodniejszy do trzymania. Naszą rozgrywkę możemy dodatkowo save’ować i wracać do niej w innym czasie, a grać możemy w trzech trybach widoku: 4:3 (oryginalny wygląd gry z NES-a), Pixel Perfect (każdy piksel jest kwadratem, dlatego gra wygląda tak, jak ją wymyślili twórcy) oraz CRT (wrażenie grania na starym telewizorze). Całość brzmi dobrze, a do tego ta niska cena…
A także wydarzenia
W ciągu roku mają miejsca wydarzenia, o których warto wspomnieć. Tradycyjnie odbyło się Pixel Heaven, które w tym roku wyglądało nieco inaczej. Mam wrażenie, że coraz więcej miejsca na tej imprezie poświęca się kwestiom komercyjnym, jednak nie mnie to oceniać. Tym, co powinno się odnotować, było wznowienie bardzo poczytnego niegdyś pisma Bajtek, które wskrzeszono na tę właśnie okazję, a na okładce magazynu pojawił się numer 135. Szkoda, że była to akcja jednorazowa, ale zawartość Bajtka cieszy miłośników tematyki retro. Nie mogło zabraknąć licznych atrakcji, a ja i tak większość party spędziłam przy flipperach. Po prawej stronie Wisły odbył się Wap-niak, czyli zlot na działkach. Nie zabrakło kiełbaski z grilla, dobrego humoru i garści nowych produkcji na małe, 8-bitowe Atari oraz ZX Spectrum. Ostatnim wydarzeniem, o którym warto wspomnieć, jest Silly Venture, czyli największe atarowskie party, odbywające się prawie co roku w Gdańsku. Zupełnym zaskoczeniem okazały się produkcje na konsole Atari Lynx i Atari VCS (2600). Brawa za odwagę dla twórców, a także a to, że wycisnęli z tego sprzętu to, co jest w nim najlepsze. Pewnie niewiele osób wiedziało, że na VCS można zdziałać takie cuda, a muzyka jest tak przyjemna dla ucha. Jeśli już mowa o muzyce, niepotrzebnie zdecydowano się na kategorię muzyczną GTIA i Covox. Na Silly Venture pojawiła się również prawdziwa perełka, której zwiastuję trafienie do kanonu obowiązkowych dem na komputer Atari Falcon. Mowa o produkcji Electric light grupy Dune. Jeśli jeszcze nie widzieliście dema, koniecznie je zobaczcie. Co ciekawe, śmiga ono na gołym Atari Falconie 030. Wszystkich produkcji na tegorocznym zlocie było 101, a compoty, czyli konkursy skończyły się nad ranem…
Jeśli chodzi o gry, to nie pojawiło się nic, co zapadłoby mi szczególnie w pamięci. Każdy ma jednak swoje zdanie i jeżeli nie zgadzacie się z moim, napiszcie swoje typy na najlepszą produkcję 2016 roku. Oczywiście w subiektywnym przeglądzie pominęłam wiele rzeczy, o których również wypadałoby napisać. Wybrane przeze mnie są jednak w moim odczuciu najważniejsze, a przynajmniej takie, które będę długo pamiętać, a do wielu z nich wrócę jeszcze niejeden raz.