You are here
[Test] inkBOOK Obsidian i moc czytania testy 

[Test] inkBOOK Obsidian i moc czytania

Czytnik jaki jest, każdy widzi. Parafraza słynnego cytatu z pierwszej polskiej encyklopedii nadaje się idealnie, choć inkBOOK Obsidian nie jest tak oczywisty, jak urządzenia tego typu. Bo czy sprzęt służący głównie do czytania książek, może nas czymś zaskoczyć?

 
book 750x300 1
Odkąd na smartfonach można bez najmniejszego problemu czytać praktycznie wszystko, wydawać by się mogło, że tradycyjne książki powoli odejdą w niebyt. To samo mówiono o gazetach, które mimo wszystko, cały czas dobrze się trzymają. Smartfony czy tablety mają coraz większe ekrany, a te rozmiarem przypominają już tradycyjne książki. Warto więc inwestować w czytnik? Dopóki nie wziąłem jednego w dłonie, sądziłem, że nie.
UNBOXING, czyli co w pudełku czyha
Już samo pudełko przypominało odrobinę tradycyjną książkę. Oprócz papierowej, zsuwanej obwoluty, dostajemy grube tekturowe pudełko. Otwiera się je grubą powieść w twardej oprawie. Miłe wrażenie, które na szczęście nie zostało zepsute tym, co znajduje się w środku. Sam inkBOOK Obsidian zapakowany był w folię i umieszczony na samej górze. Pod spodem znalazły się jeszcze króciutkie karty informacyjne oraz instrukcja. Ostatnie co wyciągniemy z pudełka to kabel, który posłuży nam zarówno do ładowania czytnika, jak i przesyłania na niego danych.
 
book 750x300 2
Oczywiście, najważniejszym elementem opakowania, był sam czytnik. Instrukcję można przeczytać, ale obsługa jest na tyle intuicyjna, że jest to czynność absolutnie zbędna. Do Obsidiana przynależy także dedykowany mu pokrowiec. Wykonany z plastiku wpasowuje się idealnie, choć z wyciągnięciem czytnika mogą być niewielkie problemy. Jednak, gdy już raz zapakujemy Obsidiana w pokrowiec, nie widzę powodu, żeby go zdejmować. Zamyka się na magnesy, a chropowata powierzchnia sprawia, że dobrze leży w dłoni. Czytnik i bez niego dobrze leży w dłoni ze względu na obity gumą tył, ale warto zabezpieczyć czymś ekran.
PIERWSZE URUCHOMIENIE
Czytnik dotarł już naładowany, więc jedyne co musiałem zrobić, to wcisnąć niewielki przycisk umieszczony na górze urządzenia. Sprzęt potrzebowała chwili, żeby się włączyć. W pierwszym momencie sądziłem, że coś jest nie tak, ale szybko się przyzwyczaiłem. Ile zajmuje start? Zazwyczaj było to około 15-20 sekund. Tylko raz miałem sytuację, gdzie czytnik nie chciał się w ogóle uruchomić i cały czas tkwił w fazie „przygotowawczej”. Pomogło dłuższe przytrzymanie włącznika. Do tej pory nie wiem, czym spowodowany był ten problem, choć podejrzewam WiFi. Byłem poza zasięgiem swojej domowej sieci i być może to nie pozwoliło na normalny start.
 
book 750x300 3
Czytelnika wita prosty ekran, który podzielono na kilka sekcji. Na górze znajdują się pozycje ostatnio czytane, poniżej te, które dopiero co pojawiły się na Obsidiane, a sam dół zajmuje pasek nawigacji. Standardowo umieszczone są na nim ikony prowadzące do Biblioteki, Księgarni, Aplikacji, Drive oraz Ustawień. Oczywiście można samemu dostosować, które ikony chcemy, żeby były wyświetlane. Ostatni element widoczny na ekranie to pasek nawigacyjny, który towarzyszy nam przez cały czas. Znajduje się na nim ikona służąca do powrotu go głównego ekranu, przycisk wstecz, poziom jasności oraz zegar, sieć i poziom naładowania czytnika.
ZDEFINIUJ MNIE
Zanim zabierzemy się do czytania, warto poświęcić kilka minut i dopasować ustawienia pod własne upodobania. Podłączenie do WiFi jest banalnie proste i opiera się tylko na wybraniu odpowiedniej sieci oraz wpisaniu hasła. Warto ustawić, by czytnik nie rozłączał się z siecią, tylko cały czas był pod nią podpięty, choć musimy się wtedy liczyć z tym, że zużycie baterii będzie szybsze. Oczywiście najważniejsze są preferencje ułatwiające czytanie. Wielkość czcionki jest priorytetem, ale bez problemu można to zmienić już w trakcie użytkowania. Wystarczy raz dotknąć ekranu, by pojawiło się menu, gdzie będziemy mieli dostęp do ustawień. Można również zdefiniować konto w chmurze Midiapolis, co sprawi, że przesyłanie e-booków na Obsidiana będzie banalnie łatwe.
 
book 750x300 7
Mimo tego, że Obsidian postawiony został na Androidzie, brakuje w nim dostępu do GooglePlay. Owszem, mamy aplikacje Midiapolis, ale ich wybór w porównaniu ze sklepem Google, jest bardzo okrojony. Najpotrzebniejsze rzeczy są już jednak wgrane. Poczta, wspomniany dysk w chmurze czy czytnik RSS. Wystarczy stworzyć konto. Czego więcej potrzeba?
CZYTANIE
Dużym plusem Obsidiana jest jego wyświetlacz. Ekran E Ink Carta to chyba najlepszy wynalazek, który wykorzystują czytniki. Zupełnie płaski ekran eliminuje w tym wypadku miejsca, w których zbierał się będzie brud. Tak naprawdę, Obsidian przypomina bardziej tablet, niż czytnik. I nie chodzi nawet o wykorzystanie Androida, ale o sam wygląd. Fakt, że podczas wyłączania inkBOOK informuje nas o tym, że używamy „tabletu”, nie pomaga. Nie jest to wada, ale sprawia, że miałem mieszane uczucia. Obsidian w roli tabletu sprawdzał się kiepsko. Ekran owszem reaguje na dotyk, ale często dość opornie i z opóźnieniem. Przesuwanie palcem doprowadzało mnie do szału, bo trzeba było je powtarzać wielokrotnie, zanim sprzęt zareagował. Przeglądanie stron internetowych także do najprzyjemniejszej czynności nie należało. Ekran E Ink nadaje się doskonale do czytania i na tym należy poprzestać.
 
book 750x300 4
Barwa ekranu jest najmocniejszą stroną Obsidiana. Bez podświetlenia ma lekko żółtawy odcień, a w momencie, gdy zdecydujemy się na jego doświetlenie, otrzymujemy niemal czystą biel i czerń. Na brzegach pojawiają się wprawdzie niewielkie cienie, ale nie przeszkadzają one w żadnym stopniu w użytkowaniu. W ciągu dnia najlepiej czytać bez dodatkowego światła, a w nocy wystarczy zwiększyć je zaledwie o kilka stopni. Maksymalna moc może być odrobinę męcząca dla oczu.
Obsidian wyposażony został w dwa przyciski fizyczne, umieszczone po bokach urządzenia. Służą one do przerzucania stron, choć tapnięcie w ekran również działa i to głównie z niego korzystałem. O żywotności przycisków się nie wypowiem, zbyt krótko z nich korzystałem, ale wydaje się, że bez problemu wytrzymają dwa, trzy lata. Brakuje za to przycisku, który pozwalałby na powrót do ostatniej wyświetlanej strony. Jego brak boleśnie odczułem, gdy podczas lektury przeniosłem się do przypisów na końcu książki. Powrót do czytanej strony musiałem już robić ręcznie i „na czuja” paskiem nawigacji.
 
book 750x300 6
Czytnik, nawet przy ciągłym korzystaniu z podświetlenia i włączonym WiFi, wytrzymał na baterii około tygodnia. Gdy zszedłem poniżej 50%, w ciągu półtorej godziny potrafił stracić jednak kolejne 10%. Dość szybko, ale na szczęście nie na tyle, żeby nagle się wyłączył. Ładowanie odbywa się sprawnie, wystarczy podłączyć inkBOOK’a do laptopa podczas pracy i za 4-5 godzin znowu mamy 100%. Warto zwrócić uwagę na kabel dołączony do urządzenia. W moim egzemplarzu był niestety uszkodzony i trzeba było znaleźć inny.
OBSIDIAN A LEGIMI
Niezaprzeczalnym plusem czytnika jest to, że można go nabyć za przysłowiową złotówkę, razem z Abonamentem Legimi. Serwis działa trochę jak biblioteka, gdzie na naszą wirtualną półkę możemy ściągać interesujące nas pozycje. Ich wybór stale rośnie, choć cały czas brakuje książek z niektórych wydawnictw. To jednak powinno się wkrótce zmienić. Samo korzystanie z Legimi jest banalnie proste. Ściągamy aplikacje, logujemy się i możemy przebierać w książkach. Problem pojawia się, gdy chcemy na czytniku przeglądać kategorie. Wyskakujące menu nie daje się niestety przewijać, a fizyczne przyciski regulują tylko głośność. Tutaj muszę pochwalić obsługę w Legimi. Napisałem do nich prywatną wiadomość sygnalizując problem i w ciągu kilku minut dostałem odpowiedź, że problem zostanie rozwiązany przy następnej aktualizacji. Wielkie brawa, bo nie spodziewałem się tak szybkiej i miłej reakcji. Tym bardziej, że denerwujący problem po kilku dniach został wyeleminowany!
 
book 750x300 5
Gdy nasza półka zapełni się książkami, warto co jakiś czas robić selekcję. Przewijanie sprawia trochę problemów i nie ma możliwości samemu ustawić interesującej nas kolejności wyświetlania. Jedyne co możemy zrobić, to usunąć. Interesujące nas pozycje, najlepiej wybierać z pozycji komputera lub tabletu. Jest przejrzyściej niż w aplikacji, a po synchronizacji na czytniku, automatycznie nasza biblioteczka zostaje uzupełniona. Nie rozumiem też idei umieszczania na starcie wykresów, informujących mnie, ile to przeczytałem danego dnia stron i w jakim tempie. Dodatek moim zdaniem zupełnie zbędny i zaśmiecający ekran startowy.
Dla osób, które dużo czytają, abonament w Legimi (49,99 co miesiąc przez dwa lata) razem z Obsidianem, to bardzo kusząca oferta. Czytnik ma może swoje wady, ale są one na tyle nieznaczne, że nie przemawiają na jego niekorzyść. Szczególnie wtedy, gdy nie zależy nam na tym, by posiadać książkę na stałe. Gdy wygaśnie abonament, pozycje znikają. Taka wirtualna biblioteka, gdzie nie ma możliwości, by książkę przetrzymać. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, by kupować e-booki i wykorzystywać Obsidiana jako klasyczny czytnik, ale z ofertą Legimi jest on znacznie bardziej kuszący.
Jeżeli szukacie swojego pierwszego czytnika, warto zastanowić się nad Obsidianem. Używanie go było przyjemnością, a w przypadku podróży, sprawdza się idealnie. W ciągu kilku minut, moja wirtualna biblioteczka zapełniła się kilkunastoma pozycjami. Sprzęt jest lekki, bez problemu mieścił się w wewnętrznej kieszeni kurtki i w żaden sposób nie przeszkadzał.

zielony Zgrabny wygląd
zielony Bezproblemowa obsługa
zielony Rewelacyjny ekran E Ink
zielony Barwa ekranu i podświetlenie

 
czerwony Brak możliwości zdefiniowania niektórych funkcji (np. powrót do ostatniej czytanej strony)
czerwony Żywotność baterii
czerwony Ograniczony dostęp do aplikacji
szary Ekran 6’’ E Ink Carta, rozdzielczość 1024×758 px (212 dpi), RAM 512 MB, pamięć wewnętrzna 8 GB, slot na microSD (do 32 GB), Android 4.2.2, akumulator 2800 mAh, waga 196 g, wspierane formaty: EPUB i PDF (reflow) z Adobe DRM (ADEPT), MOBI (bez DRM), TXT, FB2, HTML, RTF, CHM
 
________________________
Czytniki znajdziecie pod tym adresem.

Related posts

Leave a Comment