Przeglądarkowa wersja Kalendarza Google zostaje wzbogacona o „przypomnienia”
Na oficjalnym blogu giganta z Mountain View pojawiła się niezwykle istotna z mojego punktu widzenia informacja. Otóż webowy kalendarz zyska możliwości znane dotychczas z wersji dedykowanej urządzeniom mobilnym.
Wspomniana usługa jest dla mnie czymś w rodzaju centrum dowodzenia, które w połączeniu z Google Now staje się potężnym narzędziem organizacyjnym. Już dawno zrezygnowałem aplikacji typu „lista zadań”. Do planowania czasu w zupełności wystarczy mi kalendarz oraz od biedy notatnik Google Keep. Mobilna odsłona wspomnianej apki jest po prostu genialna. Poza typowymi możliwościami zauroczyła mnie czymś jeszcze. Mam tu na myśli „przypomnienia”, które są tutaj prezentowane w sposób niezwykle wygodny, zaś zarządzanie nimi nie przysparza problemów.
Niestety, tegoż przydatnego elementu zabrakło w webowej odsłonie Kalendarza Google. W efekcie czego nie możemy mówić o pełnej synchronizacji pomiędzy urządzeniami. Przypomnienia dodane na smartfonie nie pojawią się w przeglądacie, co mnie osobiście boli – siedząc przed monitorem komputera nie czuje potrzeby odrywania się od niego i sięgania po telefon w celu dodania tudzież edycji notatki. Obejściem jest wykorzystanie do tego celu webowego InboxByGoogle, jednak jest to rozwiązanie dalekie od ideału. Właściwie o wygodzie także możemy zwyczajnie zapomnieć.
Koniec narzekania. Teraz dobre informacje – Google za pośrednictwem swojego bloga zapowiedział, iż w najbliższym tygodniu Kalendarz czekają zmiany. Tak, jedną z nich będzie rozwiązanie niedogodności związanej z moją „bolączką”, a więc przypomnieniami. Aż dziw bierze, że opcja implementowana jest tutaj tak późno, choć lepsze to niż brak reakcji firmy.
Przypomnienia, podobnie jak to ma miejsce w przypadku mobilnej odsłon kalendarza, będą wyświetlane na górze listy wydarzeń. Zarządzanie nimi również przypomina te znane ze smartfonów. Jak zapewne się domyślacie – całość będzie synchronizowana w czasie rzeczywistym, tak aby user nie musiał zaprzątać sobie głowy przenoszeniem danych lub co gorsza podwójnym ich wprowadzaniem.
Jako fan ekosystemu Google jestem nadchodzącą funkcją wprost zauroczony i już teraz wiem, że wpłynie ona pozytywnie na moją produktywność, szczególnie tę związaną z obowiązkami służbowymi. Mimo tego nie czuje się w pełni dopieszczony lub jak ktoś woli – usatysfakcjonowany działaniami firmy. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, wystarczy wejść w webową wersję kalendarza i wszystko staje się jasne, jego interfejs oraz możliwości pamiętają czasy kamienia łupanego. Taka sytuacja jest nie do przyjęcia, szczególnie w przypadku koncernu, który znany jest przecież z innowacyjnych rozwiązań.
Na szczęście i tutaj pojawiła się szansa na poprawę. Nie jest to, co prawda nic oficjalnego, jednak obserwując animację zamieszczoną na blogu Google możemy zauważyć lekko odświeżony interfejs tytułowej usługi. Czy tak finalnie będzie prezentował się kalendarz? Chciałbym, ale uważam że GIF-a możemy potraktować jedynie jako zapowiedź większych zmian mogących dotknąć webowy interfejs.
Źródło: Gmail.googleblog.
________________________________________________
Zapraszamy do naszego e-sklepu, gdzie znajdziecie szeroki wybór sprzętu w bardzo atrakcyjnych cenach, w tym również recenzowany właśnie model. Polecamy również profil Vip Multimedia na Facebooku.