Tamagotchi, czyli wielki powrót szału z lat ’90
Starsi wiekiem czytelnicy z pewnością pamiętają Tamagotchi, czyli elektroniczne “jajka”, w których zamieszkiwały wirtualne zwierzątka. Naturalnie podopiecznymi należało się opiekować, co nie było rzeczą prostą, biorąc pod uwagę ewoluujące wymagania stworków. Teraz zabawa wraca do nas w postaci gry na urządzenia mobilne.
Firma Bandai Namco zamierza przywrócić świetność Tamagotchi, choć w nieco innej, niż było nam znane formie. Do zabawy wykorzystamy bowiem smartfon, a nie jak to miało miejsce wcześniej dedykowane urządzenie. Czy takie rozwiązanie zyska popularność wśród dzisiejszej młodzieży?
Tamagotchi w latach ’90
Lata dziewięćdziesiąte wspominam niezwykle ciepło. To właśnie wtedy “poznawałem” świat, a co za tym idzie, łaknąłem wszystkiego, co mnie otaczało. Mam na myśli również elektronikę, która przybierała coraz ciekawsze formy. Jedną z nich były Tamagotchi, czyli niewielkie gadżety z tworzywa sztucznego, w których zatapiano ekran oraz kilka fizycznych przycisków. Pamiętam to, jak dziś.
Pierwszą tego typu zabawkę (Tamagotchi) dostałem od siostry. Czerwona konstrukcja z żółtymi przyciskami rozbudzała wyobraźnie dziecka, bo nim jeszcze wtedy byłem. Po wyjęciu zawleczki odcinającej dostęp do baterii, na ekranie wyświetliły się nieznane mi wcześniej grafiki, po których przywitał mnie dinozaur. Nazwałem go Dino, bardzo oryginalnie. Wiedziałem, że muszę się rzeczonym zwierzątkiem opiekować, w co wchodziło między innymi karmienie, sprzątanie po nim, wyprowadzanie na spacer oraz zabawa. Jako że mój pupil bywał kapryśny i wołał o jedzenie, częściej niż powinien, musiałem zabierać go nawet do szkoły. Niestety, skończyło się to zarekwirowaniem Tamagotchi przez nauczyciela. Urządzenie mogło być odebrane tylko przez rodzica. To niestety trwało kilka dni.
Dino nie mógł wytrzymać beze mnie kilkunastu godzin, a co dopiero dni. Po otrzymaniu zabawki zauważyłem, że mój dinozaur zdechł. Smutek, złość, żal to uczucia, które towarzyszyły mi w tamtej chwili. Nie mniej, cała sytuacja pokazała mi, że muszę się zwierzątkiem opiekować w sposób możliwie odpowiedzialny.
Myślicie, że byłem w fascynacji Tamagotchi osamotniony? Skądże, gadżet zyskał w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych ogromną popularność. Spacerując ulicami miasta, nie było możliwości nie natknąć się na dzieciaka opiekującego się swoim stworkiem. Te czasy są już jednak za nami. Dziś w kwestii rozrywki i “nauki” rządzą smartfony.
Tamagotchi na iPhone
Firma Bandai Namco dostrzegła jednak szansę na wywołanie ponownego szału na Tamagotchi. W celu realizacji swojej wizji stworzyła aplikację dedykowaną platformom mobilnym Android oraz iOS. Deweloperzy wykorzystali to, że urządzenia mobilne mamy przy sobie niemal zawsze, a co za tym idzie, świetnie nadają się do “opieki” nad przeróżnymi wirtualnymi zwierzątkami.
Gra pojawi się na wspomnianych urządzeniach już na początku 2018 roku i jak się zapewne domyśliliście, będzie można pobrać ją za darmo. Nie oznacza to oczywiście, że producent zamierza zarabiać wyłącznie na reklamach. Nic z tego. W Tamagotchi Forever, bo tak brzmi pełna nazwa produkcji, pojawią się mikropłatności. Niestety, na dzień dzisiejszy nie wiemy, na ile będą one utrudniały zabawę. Możliwe, że korzystanie z płatnych bonusów nie będzie konieczne do ukończenia zabawy.
Przyznam, że przez wzgląd na dawne czasy nie mogę doczekać się premiery tytułu, z którym zamierzam spędzić przynajmniej tydzień, może dłużej. Cóż, może jestem zbyt sentymentalny.
Źródło: Mytamagotchiforever