Chiński monitoring zawiódł. Rozpoznawanie osób nie jest idealne
Chiński monitoring jest niezwykle dopracowanym systemem, który pozwala na rozpoznawanie obywateli z niesamowitą wręcz dokładnością. Problem w tym, że jest to tylko algorytm, który można zmylić. Wystarczy odpowiednia reklama na autobusie.
Chińczycy nie przestają mnie zadziwiać. Pomysły na wykorzystanie technologii w walce z niepoprawnym zachowaniem obywateli przybierają coraz ciekawsze formy. Jedną ze stosunkowo aktualnych jest wykorzystywanie rozpoznawania twarzy do identyfikacji osób popełniających przestępstwa, a nawet wykroczenia. Dla przykładu — jeśli naszemu skośnookiemu przyjacielowi zdarzy się przejść przez pasy na czerwonym świetle, spotka go kara. Mandat to jednak najmniejszy problem. Główną nauczką jest wyświetlenie wizerunku i danych sprawcy wykroczenia na ogólnodostępnym monitorze. Właśnie taka “kara” spotkała Dong Mingzhu. Kłopot w tym, że dyrektor jednej z ważniejszych firm w kraju znajdowała się wtedy w zupełnie innym miejscu.
Chiński monitoring i niesłuszna kara
Algorytmy są nieprawdopodobnie skutecznym narzędziem w wielu segmentach, ale skłamałbym, pisząc, że stanowią rozwiązanie idealne. Dowodzi tego sytuacja jednej z chińskich pracownic wysokiego szczebla, która została niesłusznie ukarana za wykroczenie, którego nie popełniła. Jaki więc cudem doszło do pomyłki? Wszystko przez autobus. Tak, autobus.
Dong Mingzhu nie jest kobietą znikąd. Pełni ona funkcję dyrektora w jednej z chińskich firm produkujących klimatyzatory. Forbs umieścił ją na najwyższej pozycji listy najbardziej niezwykłych kobiet w Chinach na rok 2017. Może właśnie dlatego, Mingzhu pojawiła się na jednej z reklam umieszczonych na autobusie. Problem w tym, że wizerunek został rozpoznany przez chiński monitoring jako “prawdziwy” człowiek. System musiał więc ukarać kobietę. Lokalna policja wydała oświadczenie wraz z przeprosinami. Niemniej, obnażenie nieporadności systemu na długo pozostanie w pamięci tamtejszych mieszkańców.
Źródło: The Verge