Autorskie treści w VOD – kto jest w tym najlepszy? Netflix czy HBO?
Liczba platform, które oferują dostęp do filmów oraz seriali jest przeogromna. Nawet w naszym kraju mamy dostęp do przynajmniej kilku serwisów, które kreują się na światowych liderów w tej kwestii. I trzeba przyznać, że jest w czym wybierać. Jednak czy autorskie treści w VOD są naprawdę potrzebne, a jeżeli tak, to która platforma jest w tym najlepsza?
Czasem, kiedy siada się wieczorem czy w weekend na kanapie i szuka czegoś, co można obejrzeć, okazuje się, że znalezienie czegoś interesującego, jest wyjątkowo trudne. Niby biblioteki filmów oraz seriali aż pękają w szwach, ale wśród nich nie tak łatwo znaleźć perełkę. A przynajmniej coś, co sprawi, że nie będziemy żałować podjętej przez nas decyzji. Wiadomo także, że widzowie lubią rzeczy, które wywołują w nich emocje. I tutaj pojawia się pewien problem, bo platformy VOD zdają się iść w ilość, a nie jakość. Przynajmniej niektóre z nich.
Autorskie treści w VOD
W HBO można obecnie oglądać trzeci sezon serialu True Detective. Fani pierwszych dwóch (no dobra, może tylko pierwszego) sezonów długo musieli czekać na kontynuację. Kontynuację, która wcale nie była taka pewna, bo HBO długo o produkcji po prostu milczało. Nie było to jednak spowodowane tym, że wahano się na przystąpieniem do zdjęć czy szukaniem funduszy. Chodziło o coś zupełnie innego, a mianowicie o czas. Twórcy True Detective dostali go tyle, ile potrzebowali. Nikt ich specjalnie nie pośpieszał, nie naciskał i nie kazał robić wszystkiego pośpiesznie. Co z tego wynikło?
To, że widzowie otrzymali po raz kolejny wyjątkową produkcję, która swoim klimatem nawiązuje do pierwszego sezonu. Serial został odpowiednio wyważony, nakręcony i teraz zbiera za to zasłużone pochwały. Czas odegrał tu kluczową rolę. I to każe nam zadać pytanie. Czy autorskie treści w VOD są tymi najistotniejszymi? A może jednak chodzi o to, żeby zalać bibliotekę ogromną ilością materiałów i liczyć na to, że widzowie coś sobie z tego wybiorą? Naszym zdaniem chodzi o to pierwsze rozwiązanie, bo filmy oraz seriale można znaleźć na różnych platformach, a to autorskie treści w VOD przyciągają najbardziej.
Jakość czy ilość?
Ciekawe zestawienie pojawiło się ostatnio w Business Insider, gdzie porównano ilość materiałów przygotowywanych przez poszczególne stacje. Skupiono się tam wprawdzie na Netflix oraz HBO, ale to chyba nie powinno dziwić. W końcu to dwie największe, a tym samym najpopularniejsze platformy VOD. Oczywiście pierwsza z nich jest znacznie częściej wybierana przez widzów oraz ma lepszy PR, ale to wcale nie przekłada się na tworzenie lepszych materiałów. Odnosimy bowiem wrażenie, że od jakiegoś czasu jest dokładnie na odwrót.
Netflix stawia na ilość produkcji i nie specjalnie przykłada się do tego, by ich jakość stała na odpowiednim poziomie. Rzadko kiedy można znaleźć na platformie coś naprawdę godnego uwagi. Ostatnio dostaliśmy koszmarek w postaci Polar, gdzie nie pomógł nawet dobry materiał wyjściowy oraz doskonali aktorzy. Produkcja pokazała, że liczy się efektowność, a fabuła to coś, co można pominąć. I to nie pierwszy przypadek, kiedy Netflix bazuje na popularności danego formatu, a następnie przepuszcza go przez maszynkę do mięsa. Chyba nie musimy wspominać o tym, jak źle wyszło to na zdrowie drugiemu sezonowi The Punisher.
Kto ile wypuszcza do sieci?
Oczywiście, każdemu mogą zdarzyć się wpadki z produkcjami. Czasem jest to spowodowane zbyt szybka produkcją, a czasem zbyt dużym zaufaniem do twórców. Każda platforma ma w swoich bibliotekach takie przykłady i Netflix nie jest oczywiście jedyny. HBO też nie jest pewnie specjalnie dumne z serialu Ostre przedmioty, który niby miał wszystko na swoim miejscu, a finalnie sprawił ogromny zawód. Przynajmniej niektórym widzom. Czy takie wpadki oznaczają, że autorskie treści na VOD nie powinny być w ogóle tworzone? Oczywiście, że nie, ale warto podejść do nich w odpowiedni sposób.
W 2018 roku stacja HBO przygotowała około 500 godzin oryginalnych materiałów. Oczywiście nie wszystkie są dostępne w Polsce, ale to ograniczenia licencyjne do których przyzwyczaić się niestety musimy. Można pomyśleć, że 500 godzin to ogromna wartość, bo obejrzenie wszystkiego zajęłoby przeciętnemu śmiertelnikowi prawie 21 dni. Pod warunkiem, że w ogóle nie wstawałby z kanapy oraz nie spał. Jednak ta liczba przestaje robić wrażenie, jeżeli spojrzymy na Netflix. Platforma w samym bowiem 2018 roku wypuściła ponad… 2300 godzin oryginalnych treści. Ile to dni oglądania non-stop? Ponad 95! Trzy miesiące nowych materiałów. Tylko co z tego, skoro większości z nich nawet nie pamiętamy? Pomijając już to, że większości z nich w Polsce nie uświadczymy.
Treść ma znacznie?
Można więc sądzić, że skoro Netflix tak przoduje w ilości produkowanych materiałów, to będzie także zgarniał wszystkie możliwe nagrody. Nie jest tak do końca, choć nominacje do Oscarów dla filmu Roma to coś, czego HBO może platformie mocno zazdrościć. Przez lata było jednak tak, że to HBO zgarniało wszelkie możliwe nagrody związane z telewizją. Tak było, ale wiele się zmieniło w ostatnim roku. Po 17 latach (sic!) to bowiem Netflix dostał więcej nominacji do prestiżowej Emmy. Różne tytuły zostały bowiem docenione aż 112 razy, a HBO skończyło „tylko” ze 108 nominacjami.
Finalnie wyniki Emmy był wyrównany, bo zarówno HBO, jak i Netflix z rozdania nagród wyszły z 23 statuetkami. Widać jednak, że autorskie treści w VOD są tymi najistotniejszymi. Można bowiem zyskać na nich nie tylko widzów, ale także i prestiż oraz rozgłos. O Emmy czy Oscarach rozpisuje się cały świat, więc im więcej dobrego, tym lepiej. Tylko, że te autorskie treści faktycznie muszą być dobre. Nie tworzone pośpiesznie i bez większego pomysłu. I niestety, ale zdaje się, że jedyna platformą, która ma taki plan, jest właśnie HBO. Przecież to oni przez dekady już kojarzeni są w materiałami z najwyższej półki. Warto przypomnieć chociażby The Wire, Rodzinę Soprano czy Sześć stóp pod ziemią.
Czy jesteśmy w stanie wymienić takie tytuły ze stajni Netflix? Owszem, wyprodukowano tam chociażby House of Cards, ale ostatni sezon pokazał, że był to serial opierający się głównie na charyzmie głównego aktora. A przecież Kevin Spacey’a z serialu się pozbyto. Poziom trzymają jeszcze np. Orange is the New Black, ale trudno uznać serial za przełomowy dla telewizji. Tymczasem HBO ma w swojej bibliotece takich produkcji przynajmniej kilka. Wspomniany na początku True Detective jest przykładem, że dalej stacja wie, co robi.
Co wybrać, kiedy szukamy jakości?
Autorskie treści w VOD to coś, co powinno według nas stać na pierwszym miejscu, jeżeli szukamy dla siebie odpowiedniego serwisu. Znamy to z doświadczenia, bo wielokrotnie spędzaliśmy godziny szukając czegokolwiek do obejrzenia, a następnie po prostu włączaliśmy coś, co już dobrze znaliśmy. To jednak sprawia, że kolejnym razem, kiedy mamy wolny wieczór, nie specjalnie mieliśmy ochotę odpalać cokolwiek.
Netflix oraz HBO zapowiedziały, że zamierzają zwiększyć ilość materiałów autorskich. To oznacza, że widzowie będą mieli niedługo w czym wybierać. Jeżeli chodzi o jakość, to nie obawiamy się o produkcje opatrzone logo HBO. Gorzej sprawa wygląda z Netflix, bo choć gigant zasypuje nas filmami oraz serialami, to za każdym prawie razem, jesteśmy zawiedzeni. Jeżeli dalej tak będzie, to widzowie zaczną od platformy uciekać. Mamy jednak nadzieję, że 2019 rok będzie jednak stał pod znakiem jakości, a nie ilości. Ilość już mamy, gorzej z jakością.
Nowe laptopy i smartfony, które pozwolą wam na oglądanie Netflix oraz HBO gdziekolwiek zechcecie, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: Business Insider / HBO / HBO Go / Netflix / Opracowanie własne