Redmi Note 7 Pro – czy to nowa gwiazda średniej półki?
Jeżeli mieszkalibyśmy w Indiach już moglibyśmy położyć nasze dłonie na nowym produkcie od Xiaomi. No może niekoniecznie „od Xiaomi”, bo przecież została wydzielona osobna marka, która zrezygnowała z przedrostka z nazwą firmy. Co takiego może zaoferować tamtejszym klientom Redmi Note 7 Pro? Dużo więcej, niż można by się było spodziewać.
Z wielkim zaciekawieniem obserwujemy to, jak radzi sobie Redmi na rynku. To zdecydowanie jeden z ciekawszych telefonów, za który na dodatek nie trzeba płacić niebotycznych pieniędzy. Mamy więc odpowiednio wyważony stosunek jakości do ceny, co w tym przypadku jest bardzo ważne. Nie każdego stać na topowe produkty, ale każdy ma ochotę na to, by jego urządzenie było jak najlepsze. I całe Redmi zdaje się spełniać powyższe warunki. A teraz stało się Pro.
Redmi Note 7 Pro
Jakiś czas temu ogłoszono, że na rynku pojawi się Redmi Note 7. Dziś ten smartfon zadebiutował oficjalnie w Indiach, czyli jednym z większych rynków zbytu dla producenta. Dla ścisłości, przypominamy, że pod maską czeka na klientów ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 660 z 3 lub 4 GB RAM. Na dane przeznaczono 32 lub 64 GB. Wyświetlacz ma wcięcie na kamerę w kształcie kropli wody, gdzie ukryto aparat z 13 Mpix. Wyświetlacz ma przekątną 6.3 cala, a na pleckach umieszczono zestaw dwóch obiektywów (12 oraz 2 Mpix). Wisienką na torcie jest tutaj akumulator o pojemności 4000 mAh. I to wszystko w przeliczeniu na złotówki ma kosztować mniej, niż tysiąc złotych.
Oczywiście wersja przeznaczona na rynek Indyjski różni się od tej, którą zaprezentowano w Chinach. Największe dysproporcje widać w aparacie głównym, gdzie zniknęło to magiczne 48 Mpix. Czemu jednak wspominamy o Redmi Note 7, zamiast przechodzić od razu do Redmi Note 7 Pro? Ponieważ firma postanowiła nie bawić się w żadne udziwnienia i wpakowała do środka inne podzespoły. Wygląd zewnętrzny nie uległ praktycznie żadnym zmianom, choć po cichu liczyliśmy na… cokolwiek. Nawet rozmiar wyświetlacza pozostał niezmieniony, czyli cały czas mamy tutaj 6.3 cala.
Specyfikacja Redmi Note 7 Pro
Rozdzielczość wyświetlacza wynosi tutaj 1080×2340 pikseli, a według producenta ekran w stosunku do ramek zajmuje 81,4 procent. Cóż, nie jest to wynik rewelacyjny, ale należy także pamiętać o tym, że smartfon nie jest flagowcem w pełnym tego słowa znaczeniu. Owszem, jest bardzo dobry, choć w swoim segmencie, a to oznacza niekiedy kompromisy. Procesorem zarządzającym został tutaj Qualcomm Snapdragon 675, co jest jednak skokiem jakościowym w stosunku do normalnej wersji. Zwykli użytkownicy raczej jednak tego nie zaobserwują podczas pracy.
Smartfon pojawi się w dwóch wersjach. Pierwsza z nich ma mieć pod maską 4 GB RAM oraz 64 GB miejsca na dane. Lepsza specyfikacja zakłada już 6 GB i 128 GB miejsca na dane, co w tym przypadku robi duże wrażenie. Obie wersje zakładają możliwość korzystania z karty microSD. Wielka szkoda, że Redmi Note 7 Pro nie dostało choć odrobinę większego akumulatora. Dalej bowiem mamy tutaj 4000 mAh, co nie jest oczywiście wartością małą, ale aż chciałoby się jeszcze odrobinę tam upchnąć. Szczególnie, że ekran 6.3 cala potrafi „zjadać” baterię. Dla bezpieczeństwa został on pokryty szkłem ochronnym Gorilla Glass piątej generacji. Smartfon wyposażony jest w możliwość szybkiego ładowanie Quick Charge 4.0, ale w zestawie dostaje się jedynie ładowarkę 10W.
Aparaty i cena Redmi Note 7 Pro
W tym wszystkim najważniejsze są jednak aparaty. I o ile ten do selfie nie różni się niczym od standardowej na Indię wersji, czyli to zwykłe 13 Mpix, to już zestaw na pleckach warto poznać bliżej. Mamy tam bowiem matrycę od Sony, które są w zestawie 48 oraz 5 Mpix. Jeżeli polska cena za urządzenie utrzyma się na tym poziomie, co w Indiach, będziemy mieli hit. Dlaczego? Bowiem za słabszą konfigurację trzeba tam zapłacić około 750 złotych. Za tą mocniejszą niecałe 900 złotych. Zapewne w naszym kraju trzeba będzie do tych wartości doliczyć około 300 złotych.
Tym samym może być ciężko Redmi przebić się na rynku, który w tym konkretnym segmencie jest już mocno zapchany przez… Xiaomi. Zobaczymy, jak submarka poradzi sobie na światowych rynkach i czy faktycznie jej wydzielanie miało większy w sens. W przypadku Honor oraz Huawei sztuka się udała.
Nowe smartfony znajdziecie także w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: Redmi / GSM Arena / Phone Arena