Stranger Things to plagiat? Pozew trafił właśnie do sądu
Dobrze wiemy, jak to jest z sukcesem. Ten zawsze ma wielu ojców. W przypadku porażki sprawy już tak nie wyglądają. Niewykluczone, że i w przypadku serialu od Netflix wygląda to dokładnie w ten sam sposób. Sąd ma bowiem rozstrzygnąć, czy Stranger Things to plagiat i produkcja powstała na bazie pomysłu kogoś innego. Są ku temu w ogóle podstawy?
Ile razy już słyszeliśmy o tym, że ktoś miał podobny pomysł „na coś” i sprawa trafiała na wokandę? Więcej, niż moglibyśmy w ogóle zliczyć. Teraz sprawa wygląda podobnie, ale jeżeli sam pozew został już rozpatrzony, to w tym wszystkim może być jakieś ziarno prawdy. Koncepcje artystyczne często są bowiem wynikiem pracy wielu osób, a podczas kręcenia filmu, serialu czy nawet pisania scenariusza ewoluują. Na ile mogą ewoluować, by nikt później nie posądził nikogo o plagiat?
Stranger Things to plagiat?
Premiera trzeciego sezonu jednego z najpopularniejszych seriali od Netflix, zbliża się wielkimi krokami. Wszystkie odcinki trafią bowiem na platformę już 4 lipca tego roku, więc za niespełna trzy miesiące. Jednak wcześniej twórcy serialu będą musieli zająć się czymś zupełnie innym. Okazuje się bowiem, że 6 maja może czekać ich proces sądowy. O co dokładnie chodzi? Otóż braci Duffer, czyli Matta oraz Rossa, twórców scenariusza do serialu, pozywa Charlie Kessler. Jeżeli to nazwisko nic wam nie mówi, to spokojnie, nie jesteście jedyni. Jest on wprawdzie znany w branży filmowej, ale do tej pory udzielał się głównie jako asystent producenta czy technik na planie różnych seriali. W tym takich, które zadebiutowały na platformie Netflix (m.in. Jessica Jones czy Punisher).
Sprawa jest o tyle ciekawa, że Charlie Kessler twierdzi, że bracia Duffer wzięli pomysł na swój serial od niego. Miał on im przedstawić koncept swojego pomysłu na film na długo przed tym, jak na platformie VOD pojawiła się hitowa produkcja. I to wszystko brzmi całkiem znajomo, prawda? Ktoś twierdzi, że miał pomysł, a ktoś go wykorzystał i na tym zarobił. Tylko, że w tym wypadku wszystko zdaje się być o wiele bardziej skomplikowane. Dlaczego? Pozew trafił bowiem do sądu i wyznaczono termin pierwszej rozprawy, bo nie przedstawiono jednoznacznych dowodów na prawdziwość słów braci Duffer. Innymi słowy, nikt nie był w stanie wykazać, kto wpadł na pierwotną koncepcję i dlatego sprawy nie udało się rozwiązać polubownie, bez konieczności ingerencji sądu. Teraz trzeba będzie zebrać odpowiednie dowody, by tak się stało. I to musi zrobić każda ze stron.
Czy są podstawy do procesu?
Oczywiście nigdy nie dowiemy się wszystkiego, bo część informacji będzie niejawna. Jednak to, co można znaleźć w sieci i w samym pozwie pokazuje, że nie jest to jednoznaczna sytuacja. Charlie Kessler miał bowiem pomysł na coś, co zatytułowane zostało The Montauk Project. Sama fabuła miała koncentrować się wokół bazy wojskowej, gdzie coś poszło nie tak. Dodatkowo miały pojawić się tam postaci dzieci, na których przeprowadzano eksperymenty oraz potwory z innego wymiaru, które przypominają zabawki. Brzmi znajomo, prawda? Kessler twierdzi także, że sam pomysł przedstawił braciom Duffer podczas imprezy na festiwalu filmowym Tribeca. Później miało dojść do przekazania scenariusza oraz innych, istotnych dla fabuły informacji.
Podobieństwa są widoczne, ale nie są wystarczające do tego, by jednoznacznie stwierdzić, czy faktycznie Stranger Things to plagiat. Smaczku dodaje też to, że Netflix w 2015 roku ogłaszał swoje nowe produkcje, a jedną z nich wtedy zatytułowano… Montauk. Samą fabułę streszczono w kilku słowach. Tak, opisywała dokładnie to, co teraz stanowi trzon fabuły Stranger Things, czyli zaginięcie młodego chłopaka, eksperymenty naukowe i wiele tajemnic. Dopiero później serial został przemianowany na dobrze dziś nam znany tytuł, a dodatkowo jego akcję przeniesiono w zupełnie inne miejsce. I tutaj już robi się nieciekawie, bo faktycznie podobieństwa są znaczne i pozew zdaje się być uzasadniony. Szefostwo Netflix stoi jednak murem za twórcami Stranger Things. Zobaczymy, co na to wszystko powie sąd i jaki będzie wynik tej batalii.
Laptopy oraz smartfony, które pozwolą wam na oglądanie Netflix, gdziekolwiek zechcecie, znajdziecie w naszym sklepie internetowym.
Źródło: Deadline / IMDB / Netflix
Warto użyć programu do sprawdzania plagiatu ze strony http://www.antyplagiat.net
Jego zalety to dokładność, nie zapamiętuje tekstów, szybkość , można z niego korzystać wielokrotnie.