Finał Czarnobyl zawodzi oczekiwania? Nie do końca
Finał Czarnobyl był czymś, na co czekaliśmy z utęsknieniem, a jednocześnie z lekką obawą. W końcu końcówka serialu mogła go zupełnie „położyć”. Na szczęście tak się nie stało, ale trzeba powiedzieć wprost kilka rzeczy. Niektóre elementy twórcom się tutaj zupełnie nie udały, co jednak nie wpłynęło na odbiór całość. Czarnobyl to dalej jeden z najlepszych seriali w historii telewizji.
Pierwsze cztery odcinki mini serialu od stacji HBO wywołały zachwyt chyba u wszystkich, którzy zdecydowali się na obejrzenie historii. W serialu znalazło się bowiem wszystko to, czego wymagamy, by czuć się dopieszczeni jako widzowie. Doskonała, a wręcz wybitna scenografia, świetne aktorstwo oraz zdjęcia, a dodatkowo idealnie dobra ścieżka dźwiękowa. Nawet napięcie stopniowano w taki sposób, że osoby znające dobrze historię katastrofy, siedziały na krawędzi kanapy obgryzając paznokcie.
Finał Czarnobyl
Czy więc finał Czarnobyl sprawił, że zmieniliśmy zdanie o całości? Oczywiście, że nie, bo to dalej produkcja niemal wybitna. Jednak w piątym odcinku twórcy postanowili pójść trochę na łatwiznę i wybielić niektóre z postaci sprawiając tym samym, że zapachniało nam niebezpiecznie Hollywood. Dlaczego tak uważamy? Głównie dlatego, że dwójka bohaterów na których twórcy kazali nam skupić swoją uwagę, czyli Waleria Legasow oraz Borys Szczerbina, zaczęli zachowywać się tak, jakby grali właśnie w amerykańskim blockbusterze. Poklepywanie się po plecach i nagły zryw szczerości to coś, na co widzowie mogli nie być przygotowani.
Owszem, HBO zaznaczyło w swoim serialu, że pomiędzy tą dwójką bohaterów nawiązuje się nić przyjaźni i to zostało poprowadzone bardzo dobrze. Gorzej niestety wypadło to już podczas realizacji, bo zapachniało niepotrzebnym patosem. Sam proces, który mogliśmy obserwować w piątym odcinku także musiał w rzeczywistości wyglądać inaczej. Finał Czarnobyl pokazał go w wersji takiej, jakiej mogli oczekiwać widzowie. To my bowiem staliśmy się sędziami w tym procesie i to od nas zależało, jaki werdykt wydamy. Tłumaczenie tego, jak doszło do katastrofy przeprowadzono jednak dla nas wzorowo. Nie mając pojęcia o fizyce, zrozumieliśmy wszystko. Wielkie brawa.
Aż chce się więcej
Finał Czarnobyl pozostawia jednak pewien niedosyt, bo historia aż prosiła się o jeszcze przynajmniej dwa odcinki. Pięć epizodów to zdecydowanie zbyt mało, ale rozumiemy decyzje stacji o tym, żeby serial był tak krótki. Udało się w ten sposób skondensować historię, pokazać odpowiednie napięcie i częściowo to, jak działała ówczesna władza, by zatuszować katastrofę. Widzowie amerykańscy muszą teraz być w ogromnym szoku, bo dla nich to zapewne zupełna nowość i zastanawiamy się, czy będą w ogóle chcieli kiedykolwiek przyjeżdżać w te części Europy, bo przecież wystarczy chwila nieuwagi i wylądują w czarnej wołdze.
HBO zdecydowanie wie, jak kręcić dobre mini seriale i po raz kolejny udowodniło, że nie ma w tej kwestii dla siebie równych. Czarnobyl dalej jest najlepiej ocenianym serialem w serwisie IMDB, co mu się absolutnie należy, choć według nas finał opowieści mógł wypaść trochę lepiej. Jednak całokształt to coś, co zdecydowanie warto znać i warto sobie za jakiś czas odświeżyć. W końcu to dobrze znana historia, która może się jeszcze kiedyś powtórzyć. Czekamy teraz na kolejne seriale od HBO, które dorównają poziomem temu, co obejrzeliśmy. Może być ciężko.
Laptopy, smartfony i projektory, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: HBO / IMDB / Opracowanie własne