You are here
Kup pan sobie drona i podejrzyj sąsiadkę felietony 

Kup pan sobie drona i podejrzyj sąsiadkę

„To ptak! Nie! To samolot! Nie! To superman! Nie… To dron!!! I chyba właśnie strzela nam fotki! Marysiu, zakładaj majtki!” (w wersji arabskiej końcówka często brzmi dużo bardziej ponuro: „…to dron!!! I zaraz przypieprzy nam swymi rakietami!”).

 

Zdarzyło się wam wyjrzeć przez okno, z zaspanymi oczyma, przeciągnąć się i nagle dostrzec na niebie dziwny, wibrujący i wydający dźwięki kojarzące się z gigantycznym owadem, ciemny punkt, z „okiem” –  tak jakby – wymierzonym w waszą stronę? Mnie jeszcze nie, ale coraz częściej w kręgu moich znajomych kursują luźne dygresje tego typu. Natomiast spacerując uliczkami miasta, już nieraz spotkałem się z tego typu zabawką przecinającą nieboskłon. Na początku tłumaczyłem sobie, że to pewnie jakieś państwowe instytucje przeprowadzają swoje badania, ale coraz częściej – widząc czasem ludzi sterujących owymi maszynami – mam wrażenie, że nie służą one jakimś naukowym czy w ogóle konkretnym celom. Coraz częściej w mojej głowie pojawia się impresja, że to zasobni w mamonę amatorzy bawią się w zwykłe, ani trochę ambitne, a wręcz obskuranckie zaglądanie do domów ludzi. Seriale telewizyjne przedstawiające „zwykłe” życie i podglądanie sąsiadów już najwyraźniej – niektórym przynajmniej – nie wystarczają. Dla części ludzi nastała nowa era, która gosposię wysiadującą w oknie zastąpi obrazem mężczyzny o spoconych dłoniach podglądającego młodą dziewczynę na 15. piętrze podczas porannego ubierania się.

 

O dronach zaczęło się mówić szerzej w związku z wojnami w Afganistanie i Iraku. Tam się świetnie sprawdziły w dokonywaniu nalotów i sianiu pożogi. Generalnie wojskowi o tego typu sprzęcie wypowiadają się jako o efektywniejszym w wielu sytuacjach niż wszelkie inne statki powietrzne. Jest przede wszystkim mniejszy, bardziej zwrotny i nie wymaga pilota. Samolot F-16 może przykładowo nie wykonać zadania, jeśli kontrolujący go człowiek uzna, że dany manewr zagraża jego życiu; w przypadku bezzałogowej maszyny sterowanej z daleka, ryzykuje się natomiast tylko sprzętem.

 

W zastosowaniu cywilnym drony budzą wiele kontrowersji. Bierze się to głównie ze słabych regulacji prawnych, bądź też w ogóle braku takowych. Wszystko jest w stanie dzikim, a prawo jest tworzone w wyniku konkretnych incydentów. Generalnie można odnieść wrażenie, że niebo dość mocno się zapełniło „fruwajkami”, z którymi urzędnicy i władze państwa nie wiedzą co zrobić. Wielkie korporacje i instytucje prześcigają się nawzajem w oskarżeniach o szpiegostwo za pomocą dronów. Pewna firma wyprodukowała już antydrona, który ma służyć jedynie do zwalczania innych tego typu urządzeń. O przejawie zupełnej paranoi świadczy natomiast historia z Indii – tamtejsze służby przez dłuższy czas próbowały wyśledzić i ująć dwie szpiegowskie maszyny nieznanego pochodzenia, które jak się okazało, ostatecznie… nie istniały – wzięto za nie dwie planety widoczne bardziej niż zwykle w pewnym czasie w pewnej części nieba (sic!). Niemniej pomimo – czasem groźnych, a czasem śmiesznych – incydentów związanych z bezzałogowymi statkami powietrznymi, trudno nie przewidywać, że na naszym niebie będzie pojawiało się ich coraz więcej i więcej. Zwłaszcza iż zaimplementowane w nich technologie ciągle są rozwijane, a ceny produkcji ciągle spadają. To jak, zaczęliście już marzyć o podglądaniu zgrabnych sąsiadek?

Related posts

Leave a Comment