Orwellowskie piekło – skanowanie twarzy i śledzenie każdego ruchu uczestników na Download Festival 2015
To, co dzieje się na niektórych wielkich eventach muzycznych, jest po prostu chore. Opaski działające w oparciu o fale radiowe są w stanie śledzić każdy twój ruch, przy ich pomocy płacisz, wszędzie się musisz z nimi poruszać. Teraz dochodzi do tego jeszcze skanowanie twarzy przez policję i umieszczanie w bazie danych.
Jak daleko nam jeszcze do budzącej grozę wizji państwa w pełni policyjnego, monitorującego nas 24 godziny na dobę? Wielu z czytelników miało zapewne w szkole średniej do czynienia z „Rokiem 1984” George’a Orwella – jego, tak jakby, klaustrofobiczny świat, gdzie jednostka nie miała praktycznie żadnej prywatności, gdzie starano się nawet ingerować i sterować jej myślami, przerażał jako lektura, niemiej wydawał się odległy i mimo wszystko fantastyczny. To, co dzieje się w ostatnich latach w branży technologicznej, jeżeli chodzi o nadzór społeczny motywowany odmienianym na wszelkie sposoby słowem ‘bezpieczeństwo’, jest po prostu przerażające. Z jednej strony wielkie firmy, które poprzez zróżnicowane gadżety z rodzaju tzw. „wearables” zbierają o nas ogrom informacji po to, by tworzyć nasze indywidualne profile i tym samym jak najskuteczniej wciskać nam przeróżne produkty. Z drugiej – policja (i cała chmara innych służb), która w trosce o nasze „bezpieczeństwo” także zbiera o nas każdą informację, jaką się da, po to by w razie jakichkolwiek niepokojów społecznych, czy wystąpień antysystemowych móc je skutecznie i szybko spacyfikować. Oczywiście oficjalnie chodzi o chronienie nas przed jakimiś strasznymi, nieokreślonymi terrorystami, których nikt nigdy w Polsce na oczy nie widział.
Wracając do Download Festival, jest to parodniowa impreza o charakterze rockowym/metalowym, coś w stylu naszego Woodstocku czy Jarocina. Każdy jej uczestnik był zobowiązany chodzić cały czas w opasce działającej w oparciu o fale radiowe. Za jej pomocą był w stanie przemieszczać się pomiędzy poszczególnymi strefami i płacił też przy jej pomocy (zastanawiam się, czy także np. odblokowywał drzwi od kibla – w końcu wiedza o tym, jak ludzie często korzystają z toalety, też jest ważną i wartościową informacją handlową). Podobno nie był w niej zainstalowany GPS, ale w danym momencie system mógł sprawdzić gdzie konkretnie się znajdowaliśmy (nie jest jasne z jaką dokładnością). Zostało oficjalnie stwierdzone, że z wiedzy dostarczanej przez opaski będą korzystać firmy sponsorujące festiwal, nic nie stoi też na przeszkodzie, aby owe informacje marketingowe były odsprzedawane dalej.
O skanowaniu twarzy wiemy dość niewiele. Przedstawiciele policji zdążyli za to wyrazić już oburzenie, że informacja ta w ogóle wydostała się do mediów jeszcze przed samym zamknięciem operacji. Kamery były rozmieszczone w „strategicznych miejscach” (cokolwiek to znaczy) i skanowały twarze wszystkich uczestników (warto dodać, że tamtejsza policja od mniej więcej roku „bawi” się tego typu sprzętem). Oczywiście nie chodziło o bezczelną inwigilację kogo tylko się da (zwłaszcza, że jej przedmiotem byli młodzi ludzie o nieraz bardzo radykalnych ideach). Oficjalnie wszystko działo się w trosce o bezpieczeństwo, kamery miały wyłapywać groźnych przestępców, znajdujących się w policyjnej komputerowej bazie danych. I trudno, żeby oficjalne stanowisko władz było inne, w wielu mediach to drastyczne naruszenie podstawowej prywatności wywołało większe zainteresowanie niż sama impreza. Ciekawe co nas czeka jeszcze, „w trosce o nasze bezpieczeństwo”. A i miłego używania wszelkich „wearables”…
Źródło: theregister.co.uk.
___________________
Zapraszamy do polubienia naszego profilu na Facebooku oraz do zapoznania się z ofertą naszego sklepu internetowego.