Antyszczepionkowcy na YouTube nie będą mieć łatwo
Nadchodzą kiepskie czasy dla osób, które z jakiegoś dziwnego powodu, nie wierzą w skuteczność szczepionek. Google w końcu zauważyło, że nie wszystkie materiały, które lądują u nich na platformie są warte promowania. Antyszczepionkowcy na YouTube nie będą mieć już tak łatwo, a zresztą nie tylko oni. Czyżby nauka miała w końcu wygrać z przesądami?
Nie da się ukryć, że w ciągu ostatnich kilku lat ruch osób, które są przeciwko szczepieniom, znacznie urósł na sile. Zapewne zawsze był silny, ale wszechobecny Internet sprawił, że coraz więcej tego typu przekonań pojawia się w sieci. I nie tylko my to zauważyliśmy, ale także i Google, które teraz przedsięwzięło pewne ruchy na swojej platformie, czyli na YouTube. I wygląda na to, że dopiero początek i to niegroźny, bo Google musi uważać, by nie stać się Wielkim Bratem.
Antyszczepionkowcy na YouTube
Istnieje wiele kanałów na YouTube, które nie mają wiele wspólnego z nauką. Przecież każdy, kto tylko ma ochotę, może założyć tam konto i wrzucać kręcone przez siebie materiały. Ich treść o ile nie łamie przepisów platformy, jest rzeczą świętą. Mamy przecież wolność słowa, której w żaden sposób nie powinno się ograniczać. Co jednak nie oznacza, że promowanie niektórych treści jest zdrowe. I według Google treści związane ze szczepionkami, a raczej ich oczernianiem, zdrowe nie są. Co w związku z tym się stało?
Otóż niektórzy antyszczepionkowcy na YouTube, którzy mają dość popularne kanały, zostali przez giganta pozbawieni możliwości umieszczania na swoich filmach reklam. To jedna ze strategii Google, by walczyć ze fake news. W końcu w większości takich materiałów brakuje jakiegokolwiek naukowego potwierdzenia… czegokolwiek. Brak możliwości fonetyzacji treści to także wynik tego, że niektórzy z reklamodawców nie życzyli sobie, by ich promocje trafiały pod takie właśnie materiały. Nie mieli na to specjalnie wpływu, więc np. baner Fortnite wisiał na filmie opowiadającym o szkodliwości szczepień.
To pierwszy czy ostatni krok?
Antyszczepionkowcy na YouTube mają też nie pojawiać się na treściach promowanych przez platformę. Ten sam los spotkał wcześniej ludzi, którzy dziwnym trafem wierzyli w to, że Ziemia jest płaska. Nie szkodzi, że istnieją niezaprzeczalne dowody, że tak nie jest. I tutaj Google trzeba pochwalić, bo przecież nie zabroniło wrzucać nikomu materiałów takich, na jakie ma ochotę. Jednak jako, że są one sprzeczne z prawdą, a ich oglądanie może wpływać negatywnie na społeczność, znacznie ten proceder ukróciło. Tak samo jest ze zwolennikami unikania szczepień, którzy teraz nie będą mieć już tak „różowo”.
Dezinformacja w sieci to coś z czym trudno walczyć. Widać to na każdym przykładzie, a najprostszym z nich jest przecież zwykły „łańcuszek” na Facebooku. Odpowiednio napisany i zredagowany tekst sprawia, że staje się on wiarygodny. Na tyle wiarygodny, że ktoś nie zgłębiający tematu, zaczyna w niego wierzyć. To oczywiście przekłada się na to, że więcej i więcej osób daje się omamić. Bo skoro mój znajomy coś „polubił/udostępnił”, to musi być prawda. I tak zbierane są ogromne grupy osób, które nieświadomie stają się nosicielami nieprawdziwej informacji. Ograniczenie na YouTube monetyzacji niektórych treści, które z założenia głoszą nieprawdę, to dobry ruch. Pytanie tylko, czy i jak długo Google będzie w stanie z tym walczyć. W końcu materiały dalej na platformie „wiszą”.
Ciekawe jest jeszcze to, że pod niektórymi z nich przez krótką chwilę można było zobaczyć informację pochodzącą z Wikipedi. Napisano w niej o kontrowersjach związanych z ruchem antyszczepionkowym.
Nowe kamery, które pozwolą wam zostać gwiazdą YouTube, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: BuzzFeed / TheVerge / YouTube