Apple Clips – nagrywaj, edytuj, udostępniaj
Apple Clips to aplikacja, która została zapowiedziana wczoraj, przy okazji cichej premiery iPhone RED, nowych wersji iPhone SE oraz nowego iPada. Rozwiązanie przypomina nieco Snapchat oraz Instagram, choć założenia jej funkcjonalności są nieco inne.
Dzisiejszy model komunikacji znacząco odbiega od tego, z którym mieliśmy do czynienia kilka czy kilkanaście lat temu. Widać to szczególnie po narzędziach dedykowanym młodym osobom, z których z powodzeniem korzystają również starsi entuzjaści elektroniki użytkowej. W komunikatorach oraz mediach społecznościowych rządzą filtry, naklejki oraz różnego rodzaju modyfikatory. Niekiedy można odnieść wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie i wracamy do pisma obrazkowego. Ja przyczyn takiego stanu rzeczy dopatrywałbym się gdzieś indziej.
„Winnym” w mojej ocenie jest dzisiejszy pośpiech oraz natłok informacji. Media tradycyjne, praca, znajomi, media społecznościowe, komunikatory, reklamy gazety… itd. Mnogość kanałów informacyjnych powoduje zamieszanie, w którym jesteśmy zmuszeni do ograniczenia zaangażowania w konwersacje z innymi. Powiem wprost – zdecydowanie łatwiej przekazać coś za pomocą emotek, naklejek i filtrów niż opisując to kilkunastoma słowami. Podobno, gdyż sam żyję z pisania.
Apple Clips – odpowiedź na dzisiejsze potrzeby
Wczoraj, przy okazji premiery nowych urządzeń Apple, a właściwie ich delikatnie odświeżonych wariantów, firma postanowiła pokazać coś jeszcze. Tym „czymś” okazała się aplikacja, która idealnie wpisuje się w potrzeby dzisiejszego użytkownika smartfona. Czym tak naprawdę jest Clips?
To aplikacja pozwalająca na nagrywanie kilkunastosekundowych klipów, które możemy następnie edytować bezpośrednio w aplikacji, tak aby stały się naprawdę atrakcyjne. Z poziomu wbudowanego weń edytora możemy dodać do wideo naklejki, które były hitem 2016 roku i jak mniemam, zostaną nim w 2017 roku. Misie, chmurki, kwiatki oraz robaczki – tylko od naszej wyobraźni zależy, co pojawi się w naszej wiadomości. To jednak nie wszystko…
Co jeszcze?
Na uwagę zasługuje funkcja Live Titles, która odpowiada za dodawanie napisów do naszego dzieła. Nie, nie będziemy musieli wpisywać ich własnoręcznie. Wystarczy, że wypowiemy odpowiednie słowa podczas nagrywania materiałów, a aplikacja wykona za nas resztę roboty. Świetnie, zwłaszcza że opcja działa w aż 36 językach. Szkoda tylko, że nie znajdziemy wśród nich polskiego. Pozostaje nam przywyknąć do tego, że giganci branży technologicznych traktują nas jak kraj trzeciego świata. Tak czy inaczej – automatyzacja dodawania napisów, których styl możemy dodatkowo określić jest ficzerem ciekawym.
Podobają mi się również filtry. Na materiałach promocyjnych Apple’a widzimy wideo, które efektem przypomina te z aplikacji Prisma. Jeśli faktycznie podobne „maski” trafią do ostatecznej wersji Apple Clips – będzie naprawdę interesująco.
Najmocniej zaintrygowała mnie opcja inteligentnego udostępniania stworzonego przez nas klipu. Otóż gotowy projekt możemy sherować znajomym za pośrednictwem różnych mediów. Co ciekawe, aplikacja rozpozna osoby będące na naszym materiale i zasugeruje je jako adresatów. Sprytne, ale przerażające, gdyż po raz kolejny udowadnia się nam, jak mocno odzieramy się z prywatności.
Na koniec warto zaznaczyć, że Apple Clips nie jest komunikatorem, a jedynie aplikacją do nagrywania krótkich klipów. Naturalnie funkcjonalność rozwiązania nie ogranicza się do samego tworzenia treści. Możemy również je edytować oraz udostępniać w sposób „inteligentny”. Produkt pojawi się w Apple AppStore już w kwietniu.
Źródło: Apple