Atak Hakerów z Korei Północnej obnażył bezbronność Polski
Atak Hakerów wymierzony w rynek usług bankowych w Polsce (nie tylko) pokazał, że Korea Północna dysponuje groźną bronią, w postaci ponad 1,7 specjalistów potrafiących zainfekować nawet doskonale strzeżone systemy komputerowe.
Kim Dzong Un pokazuje pazury i to w sposób niezwykle dotkliwy dla państwowych instytucji finansowych. Najgorsza jest jednak sama świadomość tego, że nieobliczalny władca, a za takiego wspomniany jegomość uchodzi, dysponuje zasobami ludzkimi potrafiącymi dokonać złożonych ataków hakerskich. To jak cyfrowa bomba atomowa…
Atak hakerów i sprawa KNF
Dzięki dziennikowi NYT (New York Times) poznaliśmy szczęść szczegółów ubiegłorocznego ataku wymierzonego w nasze instytucje bankowe. Oczywiście ofiarą padły również podmioty z USA, a uściślając State Street Bank, Bank of New York Mellon oraz Bank of America. Jestem przekonany, że „atakiem” dotknięte zostały także inne banki w krajach europejskich, jednak nie każde państwo chce się do tego przyznać. Nic dziwnego – wiarygodność do bezpieczeństwa usług finansowych i trak wisi na włosku.
My zajmiemy się jednak sprawą w odniesieniu do naszej Polskiej Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Otóż Koreańscy cyberprzestępcy umieścili złośliwy kod na stronie wspomnianej instytucji, co miało być jedynie początkiem zdarzeń łańcuchowych. Właściwie hakerzy nie musieli robić już nic więcej – banki same pobierały złośliwe oprogramowanie ze strony KNF dając tym samym dostęp do pokaźnej bazy danych. Metoda efektywna, która pokazała, jak łatwo dostać się do naszego cyfrowego podwórka finansowego.
NYT przypomina o tym, że Instytucje Bankowe to nie jedyne cele ataków. Ofiarą mogły paść również inne podmioty i do końca nie jest pewne to, jak zdobyte dane zostaną wykorzystane przez Kim Dzong Una. Miejmy nadzieję, że był to jedynie pokaz siły i możliwość tegoż państwa.
Atak Hakerów. Jesteśmy bezbronni?
Nie jest to końca prawdą to, że jesteśmy wobec zagrożenia zwyczajnie bezbronni. Dysponujemy środkami i zasobami, które bez większego trudu odeprą nawet złożone i wielokanałowe ataki hakerskie. Problem w tym, że chcąc się bronić, musimy mieć świadomość zagrożenia. Zbytnie poczucie bezpieczeństwa skutkuje incydentami podobnymi do tego, jakie miały miejsce w ubiegłym roku. Idealnie obrazuje to sprawę opisywaną przez NYT.
Pamiętajmy również, że Korea Północna to stosunkowo hermetyczne terytorium, a co za tym idzie – działania tamtejszych włodarzy nie trafiają zbyt szybko do międzynarodowej opinii publicznej. Nie jest też do końca tak, że wszystko pozostaje tajemnicą. Z nieoficjalnych doniesień możemy dowiedzieć się, że dla wspomnianego państwa pracuje ponad 1 700 hakerów, którzy są suportowani przez grupę 5 000 zaawansowanych pomocników. Liczby te zasadniczo nie robią wrażenia, ale jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że każda z wymienionych osób może pochwalić się ogromną wiedzą mogącą posłużyć niecnym celom – domyślimy się, że zagrożenie jest więcej niż realne.
Zagrożenie dla instytucji to problem dla obywatela
Wielu obywateli nie przejmuje się zbytnio szczelnością witryn państwowych. Wszak nie mają one bezpośredniego wpływu na życie „szaraczków”. Błąd. Pamiętajmy, że państwo oraz jego cyfrowa strona to złożona machina, której poszczególne tryby mają mniejszy lub większy wpływ na działanie przeróżnych podmiotów. Działania hakerów mogą w ekstremalnych przypadkach oznaczać wzrost ceny produktów, usług, błędy w systemie podatkowym, a nawet bezpośrednią utratę pieniędzy z lokat…
Dopiero kiedy zdamy sobie sprawę z bliskości zagrożenia, będziemy mieli realne szanse na obronę.
Źródło: NYT, Twitter