Comiesięczne statystyki Androida opublikowane – nie jest dobrze
Google przyzwyczaiło nas do cyklicznego udostępniania danych zawierających procentowy podział poszczególnych wersji systemu Android. Fakt ten cieszy, lecz powodów do chwalenia brak – Marshmallow działa na co dwudziestym urządzeniu z zielonym robotem.
Problem fragmentacji systemu ciągnie się za gigantem z Mountain View już od wielu lat. Coraz nowsze pomysły na rozwiązanie tematu zdają się na nic. Wygląda na to, że najzwyczajniej w świecie musimy przywyknąć do takiego stanu rzeczy. Istotne jest tutaj to, że na wykresie widnieją nawet takie „starocia” jak Ice Cream Sandwitch, Gingerbread, a nawet Froyo. Nie chodzi już o wydajność ów platform, brak kompatybilnych aplikacji, czy zerowe wsparcie producenta. Martwi mnie kwestia bezpieczeństwa i jestem przekonany, że nie pozwoliłbym nikomu bliskiemu korzystać z tak leciwego sprzętu. Utrata danych, takich jak loginy i hasła do serwisów internetowych lub co gorsza banków potrafi być bolesna.
Poza trzema wymienionymi wersjami Androida, w zestawieniu możemy znaleźć także JellyBean, który ze swoimi 21,3 procentami plasuje się zaraz za Kitkatem (33,4%) oraz (Lollipopem) 38,8%. Zapytacie co z Marshmallow? Tutaj sprawa nie jest jasna – co prawda udziały w stosunku do poprzedniego miesiąca podwoiły się, ale dalej mówimy o śmiesznym wręcz wyniku równym 4,6%.
Poniżej możecie zapoznać się z pełnymi danymi dotyczącymi procentowego udziału w rynku poszczególnych wersji systemu operacyjnego Android:
Jak wspomniałem w tytule, nie jest dobrze. Porównując dane z tymi, jakie udostępnia Apple można dostać zawrotu głowy. O ile sadownicy dbają o aktualność zainstalowanego na iSprzęcie oprogramowania o tyle producenci sprzętu pracującego pod kontrolą Androida zdają się tę kwestię zwyczajnie lekceważyć, żeby nie powiedzieć „olewać”. Rozumiem doskonale, ze nie każdy user potrzebuje najświeższej osłony systemu, jednak warto, aby ta nie zaliczała się do zabytkowych, a do takich z pewnością zaliczę ICS i niższe.
Jeśli nie jesteście posiadaczami sprzętu sygnowanego marką Nexus o szybkich androidowych aktualizacjach możecie zwyczajnie pomarzyć. Co ciekawe, za ten stan rzeczy nie odpowiada wyszukiwarkowy gigant. Za opisywany stan rzeczy możemy winić głównie producentów, choć i operatorzy sieci komórkowych potrafią celowo opóźnić proces rozsyłania paczek z update’m. Cóż, bardzo często spotykam się z sytuacjami, w których urządzenia z chwilą premiery, a więc już na starcie wykorzystują przestarzałe wersje OS-u i jeśli dodatkowo przynależą one do segmentu średniaków lub budżetowców temat przyszłych aktualizacji również nie prezentuje się kolorowo.
Powoli zaczynam tracić nadzieję, że coś się na tym polu zmieni. Właściwie zdałem sobie sprawę z tego, że aby nadążyć za każdym upgradem musiałbym stale pakować pieniądze w nowinki techniczne. Czasy „udoskonalania” smartfonów poprzez custom ROMy i inne modyfikacje mam już za sobą, więc nie pozostaje mi nic innego, jak pogodzić się z tym, że niekiedy moje urządzenie będzie pozbawione niektórych ficzerów, znanych z nowszych odsłon OS-u. Grunt to pilnować, aby przepaść nie była zbyt głęboka, gdyż niemożność skorzystania z nowej aplikacji przeboleję, ale znaczący spadek poziomu zabezpieczeń (z powodu braku wsparcia) jest dla mnie nie do przyjęcia. Coroczny zakup urządzenia wydaje się tutaj złotym półśrodkiem i co istotne – bazując na własnym doświadczeniu mogę powiedzieć, że nie musi to być wcale topowy sprzęt. W dzisiejszych czasach nawet średniaki oraz niektóre budżetowce prezentują poziom,, którego nie powstydziłby się dwuletnie flagowce. To chyba wystarczająca rekomendacja.
Niestety, w żaden sposób nie rozwiązuję to problemu fragmentacji trapiącego zielonego robota, ale ja nie zamierzam się tym zbytnio przejmować, a Wy?
________________________________________________
Zapraszamy do naszego e-sklepu, gdzie znajdziecie szeroki wybór sprzętu w bardzo atrakcyjnych cenach, w tym również recenzowany właśnie model. Polecamy również profil Vip Multimedia na Facebooku.