Czy tani iPhone ma w ogóle sens?

Nie ma co ukrywać faktu, że sprzęt od Apple jest zwyczajnie drogi i nie każdego stać na zakup w miarę „młodego” iPhone’a. Naprawdę jestem w stanie zrozumieć, że za jakość trzeba płacić. Jednak brak różnorodności w wyborze sprzętu z logiem jabłuszka na obudowie powoli zaczyna stanowić problem.

O ile na zachodzie kupno iPhone’a nie jest dużym wydatkiem, o tyle już w Polsce przeciętnego Kowalskiego cena uderzy po kieszeni. Dlatego właśnie mniej zamożne osoby raczej wybiorą coś z oferty tańszych urządzeń pracujących pod kontrolą Androida i Windows Phone. Czy „elitarność” produktów firmy z Cupertino może mieć negatywny wpływ na sprzedaż?

Spójrzmy na Samsunga, który jest gigantem na rynku smartfonów. Przegania nawet Apple, głównie za sprawą dużej rozpiętości cenowej produktów w swojej ofercie oraz popularności systemu Android. Jeśli Tim Cook zdecyduję się wprowadzić budżetowego iPhone’a,  z pewnością skupi się na słabiej rozwiniętych regionach, gdzie konsumenci z ograniczonymi środkami będą w końcu mogli nabyć swoje „jabłuszko”.

Nie wiem jednak, czy taki krok nie będzie się kłócił z polityką Apple. Nawet jeśli urządzenia z niższą ceną zachowają podobną funkcjonalności i jakość co drożsi bracia, użytkownicy iOS będą oburzeni. Sam Steve Jobs przewracałby się w grobie na myśl o takiej decyzji. Nigdy nie był skory do kompromisów, a ten wyraźnie ingerowałby w jego wizje. Jednak świat idzie do przodu i nawet giganci tacy jak Apple, chcąc się utrzymać, muszą się dostosować.