Disney na D23 pokazał, że świat rozrywki jest jego i jest… nudny
Disney na D23, czyli swoim własnym konwencie pokazał, że ma ambitny plan, żeby rządzić wszystkim, Począwszy od serwisów VOD, a skończywszy na filmach kinowych. Korporacja ma bardzo ambitne plany na kolejne lata, ale w tym wszystkim powoli zaczyna pojawiać się obraz czegoś, co przynajmniej nas drobinę przeraża. Chodzi o… nudę.
Czasem można się spotkać ze stwierdzeniem, że w kinie ciągle pojawiają się albo kontynuacje albo nowe wersje starych przebojów. I trudno z takim czymś się nie zgodzić, bo przecież widać to gołym okiem. Owszem, dalej pełno jest produkcji, które są zupełnie nowe i rozpoczynają nowe serie, ale po co się męczyć, skoro można to wszystko znacznie uprościć. Takie wrażenie odnosimy po właśnie skończonym konwencie D23, gdzie Disney krok po kroku wyjawiał informacje na temat przyszłości swojego ogromnego imperium. Co takie wiemy po tych kilku dniach?
Disney na D23
Fani popkultury mają w Stanach Zjednoczonych naprawdę dużo okazji do tego, by być przy najważniejszych wydarzeniach kulturalnych. Jednym z nich jest konwent w San Diego, gdzie co roku pokazywane są jedne z ważniejszych filmowych oraz serialowych zapowiedzi. W tym roku zaprezentowano tam chociażby trailer Wiedźmina, który pojawi się jeszcze w tym roku na Netflix. Jednak konwent w San Diego to nie jedyna duża impreza, którą wypadałoby „zaliczyć” w Stanach Zjednoczonych. Drugą jest właśnie D23.
Disney na D23 w tym roku postanowił pokazać, co takiego trzyma w rękawie i w momencie kiedy już odsłonił karty, powiało nudą. To dość smutna refleksja, ale jeżeli przyjrzymy się jej „na chłodno”, to niestety nie dojdziemy do innych wniosków. Najważniejsze z informacji dotyczyły oczywiście nowej platformy firmy, czyli Disney+ o której przeczytacie poniżej. Jednak w tym wszystkim pojawił się także nowy trailer kolejnej części Gwiezdnych Wojen, który dobitnie pokazał, że Disney na D23 zaczął odcinać kupony. I obawiamy się, że będzie tak robił jeszcze przez bardzo, bardzo długo.
Disney+ w szczegółach
Zanim przejdziemy do zapowiedzi filmowych czy serialowych, warto powiedzieć, co takiego wiemy już o nowej platformie VOD. Disney na D23 powiedział o niej nieco więcej, niż do tej pory, więc jej obraz jest teraz znacznie jaśniejszy. Najważniejszą informacją, która ucieszy subskrybentów usługi będzie ta, że nie będzie w niej reklam. Niby to oczywiste, bo przecież HBO Go oraz Netflix też tego nie mają, ale nutka niepewności była. Dobrze, że Disney nie jest aż tak łasy na pieniądze, bo mogłoby się to dla niego skończyć źle, a klienci wcale nie waliliby drzwiami i oknami, by zapisywać się do usługi.
Kolejną ważną rzeczą jest ta, że w pakiecie podstawowym obraz będzie dostępny w jakości 4K HDR (HDR 10). Dźwięk będzie w Dolby Vision, a w niektórych produkcjach nawet w Dolby Atmos, ale nie podano jeszcze w których. Filmy oraz seriale będzie można ściągać na swoje urządzenia tak, by móc je później obejrzeć w trybie offline. W ramach jednego abonamentu, będzie można korzystać jednocześnie na czterech urządzeniach. Wiemy już, że oficjalny start usługi nastąpi 12 listopada i odbędzie się on w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Holandii, Nowej Zelandii oraz Australii. Nie wiadomo jeszcze, czy do listy dołączy Polska, ale mamy nadzieję, że tak. Cena podstawowego, miesięcznego abonamentu ma wynosić 6.99 dolarów. Za 12.99 dolarów będzie można wykupić pakiet z Hulu oraz ESPN+.
Nowe filmy od Disney’a
Konwent pokazał także, że firma planuje wprost zalać kino swoimi nowymi filmami. Choć słowo „nowe” nie do końca oddaje to, co się czuję po zobaczeniu zapowiedzi. Disney na D23 pokazał między innymi trailer do Zakochanego kundla, czyli kolejnej wersji swojego kultowego przeboju w odświeżonych barwach. Tylko w tym roku mieliśmy już Aladyna oraz Króla lwa, ale to nie wszystko, co firma planuje. Będzie także nowa wersja 101 Dalmatyńczyków, ale teraz skupiona wokół postaci Cruelli De Mon, czyli diabolicznej kobiety lubującej się w futrach. W tej roli zobaczymy Emme Stone.
W kinach zobaczymy także kontynuacje produkcji Marvela, czyli Czarną Panterę 2 czy solowy film, gdzie główną bohaterką będzie Czarna Wdowa. Ten obraz trafić ma do kin już 1 maja przyszłego roku, więc zgodnie z wcześniejszymi rozpiskami premier. W tym roku zobaczymy jeszcze drugą część Krainy Lodu, a w przyszłym zaatakuje nas Mulan. Wszystko brzmi bardzo, ale to bardzo znajomo i wygląda na to, że Disney opanował do perfekcji wykorzystywanie starych pomysłów na nowo. Dodajmy do tego jeszcze kolejną część Czarownicy z Angeliną Jolie i mamy już komplet. Czy to źle? Niby nie, bo przecież widzowie lubią produkcje, które dobrze znają, ale aż chciałoby się czegoś nowego i odświeżającego.
Seriale od Disney’a
Disney na D23 pokazał także, że pracuje nad własnymi serialami. Najgłośniejszym i być może najciekawszym z nich będzie The Mandalorian, czyli pierwsza aktorska wersja serialu osadzonego w świecie Gwiezdnych Wojen. Ponoć serial miał budżet, którego nie powstydziłby się nawet największy kinowy przebój, więc jest na co czekać. The Mandalorian będą mogli zobaczyć wszyscy posiadacze subskrypcji na Disney+ w dniu premiery usługi, czyli 12 listopada tego roku. Jeszcze bardziej ekscytującą informacją była ta, że Disney planuje serial o Obi-Wan Kenobim, a w jego rolę ponownie wcieli się Ewan McGregor.
Najmocniejszy nacisk położono jednak na produkcje Marvela. Na platformie pojawią się seriale SheHulk, Ms. Marvel oraz MoonKnight. Jakby tego było mało powrócą Wanda Maximoff oraz Vision (Elizabeth Olsen i Paul Bethany), a serial WandaVision ma nawiązywać do stylistyki lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku i zawierać w sobie elementy sitcomu. Pojawi się także Loki oraz Falcon & Winter Soldier. Widać więc, ze Disney sięga po sprawdzone twarze i sprawdzonych bohaterów i będzie próbował umiejscowić ich w nowej, serialowej rzeczywistości. Pojawi się także What if… czyli animacja, gdzie będą przedstawiane alternatywne wersje historii z uniwersum Marvela.
Dużo tego samego
Patrząc na najważniejsze informacje, które pokazano na konwencie D23, trudno oprzeć się wrażeniu, że ciągle otrzymujemy… to samo. Niby w innym sosie, bo przecież zmieniają się fabuły i stylistyka, ale dalej w większości to te same twarze i historie. Disney wie jak zarabiać i nawet nie próbuje udawać, że ma w planach coś innego, niż napełnianie swojego skarbca. Wiemy, że tak działają korporację, ale czy nie brakuje tutaj powiewu świeżości. Czegoś naprawdę nowego i nie będącego kontynuacją, alternatywną wersją czy rozwinięciem któregoś z wątków? Cóż, może się po prostu starzejemy i wszystko jest w najlepszym porządku?
Smartfony, laptopy oraz komputery osobiste, znajdziecie w naszym sklepie internetowym, wchodząc pod ten adres.
Źródło: Disney / Twitter / The Verge / Opracowanie własne