Elitarny Tinder Select istnieje, ale nie dla psa kiełbasa
Tinder dla wybranych? Oczywiście, Select istnieje i skupia prawdziwą „elitę”. Kto dokładnie może dostać się do ukrytej dla „szaraczków” warstwy i dlaczego nie będziesz to ty?
Na wstępie zaznaczę nietypowy charakter wpisu, przez który część czytelników może poczuć się „gorsza”. Dlatego jeśli nie masz do siebie dystansu, lepiej zakończ lekturę i wróć oglądać śmieszne koty.
Tinder – cóż to?
Tak, nie wszyscy wiedzą czym jest Tinder, dlatego postaram się w kilku możliwie prostych słowach wyjaśnić jego działanie. Rzeczony produkt jest w zasadzie aplikacją randkową, ale nie typową, w której wypełniamy setki rubryk, checkboxów oraz parujemy ze wszystkimi naszymi profilami w mediach społecznościowych.
Chcąc uczestniczyć w „zabawie”, wystarczy dodać fotkę i zacząć przeglądać „profile” innych randkowiczów. Podoba ci się zdjęcie? Dodaj serduszko w nadziei, że druga strona również zareaguje pozytywnie na twoją powierzchowność. Udało się? Swietnie, możecie rozpocząć konwersacje, a nawet umówić się na randkę. Co, jeśli fotka nie przypadnie wam gustu? Nic, przewijacie dalej, „poznając” coraz to nowsze osoby.
Prostota do bólu. Niestety, jedynym kryterium mogącym wpłynąć na powodzenie jest tutaj powierzchowność. Jesteś przystonym facetem albo seksowną kobietą? Z pewnością znajdziesz tu to, czego szukasz. Reszta również ma na to szanse, ale są one zdecydowanie mniejsze. A pomyśleć, że może być jeszcze gorzej…
Select, czyli szaraczkom mówimy zdecydowane NIE
Jakiś czas temu w sieci zaczęły pojawiać się wpisy sugerujące istnienie dodatkowej warstwy Tindera, do której dostęp ma stosunkowo wąskie grono userów. Elita? Owszem, choć wszystko zależy od osobistej interpretacji tegoż określenia.
Tak czy inaczej – do Tinder Select trafić jest niezwykle trudno i jeśli nie jesteście prezesem ogromnego koncernu, supermodelką albo liczącym się w świecie celebrytą, o uczestnictwie w zabawie możecie co najwyżej pomarzyć. Zgadza się – TS to zbiór ludzi pięknych, bogatych i sławnych. Przeciętni użytkownicy nie mają tu czego szukać, ba – nie mają nawet na to szansy, gdyż do serwisu należy zostać zaproszonym. Co ciekawe – zaproszenia mogą rozsyłać również userzy, nie wszyscy, ale jednak.
Czy do Tinder Select możesz dostać się ty? Jest na to szansa, niewielka, ale jest. Otóż prawdopodobnie do serwisu można trafić, wykazując się świetnymi wynikami w tradycyjnej aplikacji. Jest to dość enigmatyczny komunikat i na dobrą sprawę nie wiadomo, jakie warunki trzeba spełniać chcąc dołączyć do kręgu elitarnych randkowiczów.
Interfejs
Nie do końca wiadomo, jak wygląda opisywana warstwa programu. Prawdopodobnie nie różni się ona znacząco od pierwowzoru, choć patrząc na „przecieki” możemy zauważyć dominacje koloru niebieskiego. Serwis Techcrunch pokazuje co prawda zrzuty ekranowe, ale nie nie ma pewności co do wyglądu pozostałych elementów interfejsu.
Jeśli jakimś cudem udało się wam uzyskać dostęp do tegoż najzacniejszego grona elitarnych pięknych i przystojnych – gratulujemy. Gratulujemy i prosimy o lekkie „uchylenie” rąbka tajemnicy… podzielcie się z nami, szaraczkami wyglądem poszczególnych elementów Tinder Select.
Zastanawia mnie tylko, czy pozostałe serwisy społecznościowo-randkowe również ukrywają przed użytkownikami specjalne warstwy tudzież funkcje dedykowane wybranym. W przypadku Facebooka i Twittera jest to mało prawdopodobne, ale kto wie – może istnieje taki Snapchat tudzież Instagram Select? Poniosła mnie wyobraźnia.
Źródło: Twitter, Techcrunch