Google Allo — czy przeglądarkowa odsłona komunikatora pomoże w zdobyciu popularności?
Google Allo samo w sobie ma zadatki na naprawdę świetny komunikator. Problem w tym, że mało kto chce z niego korzystać. Sprawdźmy, jakie są tego powody.
W ubiegłym roku gigant z Mountain View zaprezentował dwa nowe komunikatory, Duo oraz Allo. Ten pierwszy pozwala na maksymalnie uproszczone połączenia wideo, drugi zaś jest typowym komunikatorem tekstowym. Dobrze, nie do końca typowym, bo oferującym kilka ficzerów.
Google Allo — ki diabeł?
Zasady działania komunikatora są w zasadzie jasne. Logujemy się za pomocą swojego numeru telefonu, podobnie jak ma to miejsce u konkurencji. Następnie zasysamy listę znajomych bądź zapraszamy do kontaktu osoby, z którymi chcemy nawiązać relację. Interfejs jest przyjazny i skłania do korzystania z możliwości aplikacji.
Nie zabrakło tutaj również emotek, które ubarwiają konwersacje. Hitem okazują się inteligentne podpowiedzi, które aplikacja podsuwa podczas analizy naszej rozmowy. Inwigilacja w imię wzrostu poziomu wygody użytkowania? Standard, choć niepokojący. Niestety, rzeczona opcja nie działa w naszym języku, dlatego też możemy traktować ją jako ciekawostkę. Inaczej jest w przypadku asystenta…
Google Assistant to rozwinięcie Google Now, które trafiło do najnowszego Androida wraz z urządzeniami z serii Pixel. Należy jednak pamiętać, że zanim to się stało, GA pojawił się właśnie w komunikatorze Google Allo, gdzie gościł, a właściwie dalej gości jako bot. Możemy zadawać mu pytania oraz wydawać polecenia. Zabawa świetna, ale czy użyteczna? W mojej ocenie jest to powielanie i tak dostępnych w systemie opcji.
Biorąc pod uwagę zalety rozwiązania, zastanawiające jest nikłe nim zainteresowanie. Piecze nad Google Allo sprawuje potężny koncern, który może pochwalić się istotną liczbą fanów swojego ekosystemu. Cóż więc jest nie tak?
Braki, timing i solidna konkurencja
Google Allo przypomina mi trochę historię Windows Phone’a Microsoftu. Obydwa produkty, choć naprawdę dobre, nie mogą wybić się ponad konkurencję. Ba, nie mogą z nią rywalizować nawet w stopniu minimalnym. Winę za to ponosi spóźniona reakcja na potrzeby rynku. Obecnie w świecie komunikacyjnym rządzi Messenger, a zaraz za nim Whatsapp. Niektórzy pozostają przy SMS-ach i raczej szybko tego nie zmienią. Na kolejny komunikator nie ma zwyczajnie miejsca. Za spóźnienia trzeba płacić…
Mimo wszystko Google postanawia walczyć i ku mojej uciesze, robi to w najlepszy z możliwych sposobów. Otóż zamierza łatać braki, a konkretnie jeden brak — webową odsłonę Google Allo. Najpopularniejsze rozwiązania to rozwiązania multiplatformowe. Użytkownik nie chce ograniczać się do jednego urządzenia. Chce korzystać z ulubionej aplikacji wszędzie, dosłownie. Kiedy producent nie daje mu takowej możliwości, ten skłania się w stronę rozwiązań konkurencji. To proste.
Informację o pracach Google pojawiały się w sieci od dawna. Nie mniej jednak dopiero wypowiedź jednego z pracowników Google scementowała rzeczone doniesienia.
Still in early development, but coming to a desktop near you… #GoogleAllo #SneakPeek pic.twitter.com/f7QNFH7IHO
— Nick Fox (@thefox) February 24, 2017
To jednak nie wszystko. Dokumentacja najnowszej wersji aplikacji Google Allo (9.0) zawiera zapiski sugerujące przygotowanie gruntu pod połączenie z webową odsłoną usługi. Kiedy zobaczymy takową? Niestety, oficjalne terminy nie są jeszcze znane, lecz możliwe, że premiera rozwiązania przeglądarkowego nastąpi już podczas tegorocznego Google I/O.
Źródło: 9to5Google