You are here
Google pluje w twarz swoim fanom, czyli kwestia aktualizacji urządzeń z serii Nexus felietony 

Google pluje w twarz swoim fanom, czyli kwestia aktualizacji urządzeń z serii Nexus

Google szykuje się do aktualizacji urządzeń do Androida w wersji 7.1.2. Niestety liczba modeli wytypowanych do otrzymania update’u jest śmiesznie niska i brakuje na niej dwóch istotnych pozycji. Uściślając – Nexus 6 oraz 9 mogą zapomnieć o wsparciu, nawet tym drobnym.

Nexus

Nie będę czarował, spodziewałem się tego. Prędzej czy później każdy sprzęt, szczególnie ten z Androidem traci wsparcie w postaci uaktualnień. Zabawne jest jednak to, że niespełna dwuletnie urządzenia, które należą do sprzętu referencyjnego samego Google’a, zostaną pozbawione łatek naprawiających błędy. Tak, mówimy o drobnych paczkach, mających poprawić bezpieczeństwo.

Nexus 6 i 9 żegnają się z bezpieczeństwem

Tak, uaktualnienie Androida do wersji 7.1.2 trafi do użytkowników Nexusa 5X, 6P, Playera oraz tabletu Pixel C. Naturalnie użytkownicy najnowszych smartfonów Pixel również nie powinni martwić się o update. Co prawda zawiera ono jedynie drobne poprawki, łatki i usprawnienia, jednak to właśnie one mogą okazać się kluczowe podczas korzystania z systemu.

Oznacza to, że wcześniej wydany referencyjny sprzęt giganta i jakby nie patrzeć, włodarza platformy pozostaje bez tak kluczowego wsparcia. Jest to delikatnie mówiąc plucie w twarz klientom. Klientom, którzy zawierzyli Google’owi i postanowili postawić na sprzęt najbardziej zaufanego dostawcy. Marka Nexus była synonimem Androida idealnego. Niestety, Google postanowił zakończyć jej rozwój, czego finalizacją była premiera serii Pixel. Nowa linia przez wielu odbierana jest jako kontynuacja wcześniejszych modeli, co nie jest do końca prawdą. Pixele są zupełnie nowym kierunkiem rozwoju urządzeń mobilnych Google.

Nexus odchodzi, Pixel przychodzi

Taka kolej rzeczy i nikt nie powinien mieć do Google pretensji. Owszem, jednak niesmak pozostaje. Zakładając, że fani marki przeniosą swój wzrok w stronę Pixeli i zaufają nowemu rozwiązaniu, jaką mają pewność na to, że gigant nie zmieni za dwa lata planów i nie uśmierci rzeczonej serii? Pewności nie ma żadnej.

Świat Androida rządzi się swoimi prawami i naprawdę ciężko przewidzieć nawet pozornie przewidywalne ruchy producentów. Za najstabilniejszą markę uznałbym w tej chwili serię „S” od Samsunga. Zasadniczo cykliczne, coroczne pojawianie się następnych generacji flagowca jest właściwie formalnością. Cykl wydawniczy przypomina mi nieco ten stosowany przez Apple. Szkoda, że na tym podobieństwa się końca. Z wielką chęcią kupiłbym Samsunga Galaxy S(8,9,10,11…), mogącym zagwarantować mi co najmniej 4-letnie wsparcie w postaci dużych aktualizacji.

Realna fragmentacja

Przy każdej sytuacji, w której firma lekceważy klientów, pojawia się wątek fragmentacji systemu. Cóż, prawda jest taka, że jest ona rzeczą względną. O ile fani nowinek uważają za przestarzały i niesprawny produktu sprzed roku tudzież dwóch, większość userów nazwie tak jedynie sprzęt działający „źle”, niepozwalający na instalację porządnych aplikacji. Uwierzcie mi – dwu, a niekiedy trzyletni porządny „Android” bez problemu radzi sobie z dzisiejszymi wymaganiami stawianymi przez ficzery oraz programy umieszczane w Google Play. Takowe urządzenia nie będą co prawda demonami wydajności, jednak nazwać je rupieciami byłoby nadużyciem.

Jak widzicie, fragmentacja Androida nie jest sprawą prostą i zależy od użytkownika, którego dotyka. Pamiętajmy, że rzeczona platforma mobilna występuje w dziesiątkach odsłon i na setkach, a nawet tysiącach konfiguracji sprzętowych. Inaczej jest w przypadku Apple, lecz to już temat na osobny artykuł.

Źródło: Google

Related posts

Leave a Comment