Google zapowiada na blogu nowy wygląd Map
Gigant z Mountain View poinformował za pośrednictwem swojego bloga o wdrażanych właśnie nowościach. Spowodują one, iż aplikacje z rodzimy Google Maps jeszcze lepiej dopasują się do aktualnego sposobu ich wykorzystania przez użytkownika. Ponadto programiści zmienią kolorystykę punktów POI i choć zmiana ta wydaje się niewiele znacząca, może mieć wpływ na szybkość i wygodę w odnajdywaniu interesujących nas miejsc.
Nie mam w zwyczaju ciągłego zachwalania jednego produktu czy usługi, ale z Google Maps jest nieco inaczej. Mapy, niezależnie od tego czy mówimy o aplikacji webowej, mobilnej, wyszukiwarce punktów POI, widoku satelitarnym czy nawigacji, należy pochwalić za ich stały rozwój. Tępo zmian, jakie zachodzą w tytułowej usłudze może przyprawiać o ból głowy, ale zapewniam — lwia część nowości to naprawdę przydatne usprawnienia, dzięki którym można wykonać czynności szybciej… i wygodniej.
Kalifornijski koncern nie zamierza spoczywać na laurach, czego dowodzi najnowszy wpisu na blogu usługi Map, w którym firma zapowiada konkretne nowości.
First, we’ve updated the driving, navigation, transit and explore maps to better highlight the information most relevant to each experience (think gas stations for navigation, train stations for transit, and so on). We’ve also updated our color scheme and added new icons to help you quickly identify exactly what kind of point of interest you’re looking at. Places like a cafe, church, museum or hospital will have a designated color and icon, so that it’s easy to find that type of destination on the map. For example, if you’re in a new neighborhood and searching for a coffee shop, you could open the map to find the nearest orange icon (which is the color for Food & Drink spots).
Google Maps — kolorystyka
Zmiany są w zasadzie dwie. Pierwsza dotyczy kolorów i oznaczeń, druga zaś wyglądu map w poszczegóqłych trybach widoku. Na początek zajmiemy się barwami. Według firmy, interfejs nie stanowi jedynego elementu, który powinien być usprawniany. Równie ważne są kolorowe oznaczenia wyszukiwanych punktów. Właśnie dlatego firma postanowiła nieco odświeżyć wspomnianą kwestię. Nowy “system oznaczeń” prezentuje się następująco:
- Pomarańczowy — restauracje i bary
- Ciemnoniebieski — sklepy, targi, centra handlowe
- Czerwony — zdrowie, szpitale, apteki
- Turkusowy — rozrywka, kina, teatry, atrakcje turystyczne
- Fioletowy — usługi takie jak hotele, banki, stacje paliw, parkingi
- Jasnoniebieski — usługi transportowe, lotniska, metro, dworce autobusowe, dworce kolejowe
- Zielony — parki, góry, szlaki turystyczne, obiekty “zielone”
Tryby widoku
Drugą nowością w Mapach Google są tryby widoku mapy. Gigant z Mountain View postanowił nieco zmodyfikować elementy mapy, które widzi użytkownik i dostosować je do konkretnych sytuacji. Od teraz kierowcy w trybie nawigacji nie będą oglądać ikonek informujących o przystankach autobusowych, zaś piesi nie sprawdzą natężenia ruchu na drodze.
Automatyczna personalizacja wyświetlanych elementów mapy to bez wątpienia świetny pomysł. Aplikacja jest i tak wystarczająco przeładowana informacjami. Niekiedy korzystając z niej odnoszę wrażenie podróżowania po polskich drogach, przy których często spotyka się nawet 5–10 znaków w jednym punkcie, przez co można najzwyczajniej w świecie pominąć istotną informację. Podobnie wygląda kwestia Map Google, w których nie do końca potrzebne w danej chwili elementy interfejsu zaburzają odczyt istotnych danych.
Tempo rozwoju
Szybkie wdrażanie zmian jest w moim odczuciu zjawiskiem pozytywnym, ale przyglądając się opiniom innych użytkowników aplikacji, odnoszę wrażenie, że bywa ono problematyczne. Osoby, które cechuje wolniejszy poziom przyswajania ficzerów mogą czuć się przez częstsze dawkowanie nowości przytłoczeni. Sam wielokrotnie otrzymuję zapytania o to, gdzie aktualnie znajduje się dana funkcja oraz dlaczego Google zdecydowało się usunąć czy przenieść w inne miejsce niezmienny od lat element. Cóż, taka jest najwyraźniej cena innowacji.
Źródło: Google Maps Blog