[IFA 2019] Puma wydaje własny smartwatch
Puma wykorzystała tegoroczne targi IFA do promowania swojej nowości z segmentu elektroniki użytkowej. Znany producent ubrań i obuwia sportowego zdecydował się bowiem wydać własny smartwatch z systemem Wear OS, czyli platformą od Google. Sprzęt wydaje się interesujący, ale mam pewne zastrzeżenia.
Rynek inteligentnych zegarków jest dość delikatny i naprawdę ciężko zaistnieć na nim nowym graczom. Lwią część segmentowego tortu „zjada” Apple z urządzeniami z serii Apple Watch. Całkiem nieźle radzi sobie również Samsung oraz Huawei, jednak czy, aby na pewno jest tutaj miejsce dla Pumy? Nie sądzę i już wyjaśniam powody swojej oceny.
Smartwatch Puma — wolno, drogo i nieestetycznie
Prywatnie cenię sobie buty Pumy, które uważam za jedne z wygodniejszych dla mnie obuwi. Przykro mi wiec pisać źle w odniesieniu do producenta, którego darzę sympatią, jednak nie mogę opuścić. Tym razem firma dała ciała i jedyny powód do wydania urządzenia, jaki przychodzi mi do głowy, to chęć wywołania rozgłosu. Nie wróżę spektakularnego sukcesu sprzedażowego.
Puma Smartwatch został wykonany z aluminiowo-nylonowego materiału, który w połączeniu ze sportową stylistyką mają nadać mu charakteru. Sęk w tym, że dla mnie urządzenie wygląda na zabawkę. Możliwe, że po własnoręcznym sprawdzeniu zegarka zmieniłbym zdanie, jednak na ten moment nic tego nie wróży. Martwi mnie również specyfikacja techniczna.
Wspomniany czasomierz pracuje pod kontrolą układu Qulacomm Snapdragon 3100, 512 MB RAM oraz 4 GB przestrzeni na dane użytkownika. Skromnie i jak sądzę, zegarek nie zaoferuje płynnego interfejsu, a szkoda. Cieszy za to obecność wbudowanego czujnika tętna, GPS oraz NFC. Najgorsze, że cena urządzenia została ustalona na kwotę 275 dolarów. Polska cena wynosi aż 1409 zł, co jest jak na tej klasy sprzęt przegięciem.
Jeśli szukacie ciekawszej alternatywy do Puma Smartwatch, koniecznie sprawdźcie TEN adres.
Źródło: Digital Trends