Kodak Printomatic — fotografia hybrydowa w śmiesznie niskiej cenie
Interesujecie się fotografią natychmiastową, którą spopularyzował Polaroid? Kodak Printomatic może być sprzętem dla was, choć równie dobrze sprawdzi się jako prezent dla profesjonalnego fotografa szukającego odskoczni od RAW-ów, Lightrooma, oświetlenia studyjnego i ciągłej zmiany stałoogniskowych obiektywów. Przyjrzyjmy się rzeczonemu urządzeniu.
Dzisiejszy rynek urządzeń fotograficznych wygląda nieco inaczej niż kilka, a co dopiero mówić kilkanaście lat wstecz. Typowo konsumencki segment został zdominowany przez smartfony, w których montowane są coraz potężniejsze jednostki pozwalające na zdjęcia zbliżone efektem do tych wykonanych za pomocą profesjonalnego sprzętu. Sprawne oko fotografa dostrzeże różnicę, ale dla przeciętnego Kowalskiego nie ma to większego znaczenia. Profesjonalne lustrzanki wraz ze wszystkim dodatkami są segmentem specyficznym i nieporównywalnie mniejszym od “średniopółkowego”. Gdzie umieścilibyśmy aparaty “natychmiastowe”, czyli takie, które od razu po wykonaniu zdjęcia drukują odbitkę i czynią to tylko raz? Ciężko takowy sprzęt zaszufladkować i choć tego typu urządzeń na rynku jest niewiele, zapewniam — mają one swoich zwolenników.
Kodak Printomatic, czyli połączenie światów
Dlaczego nazwałem Kodak Printomatic aparatem hybrydowym? Otóż łączy on w sobie cechy typowego aparatu cyfrowego oraz fotografii analogowej, dodam — jednorazowej. Brzmi to nieco skomplikowanie, ale postaram się wyjaśnić wam to w możliwie najprostszy sposób. Tytułowy aparat pozwoli nam wykonać ujęcie, z którego stworzy odbitkę. Na szczęście nie będzie ona jedyną kopią ujęcia, gdyż Kodak Printomatic zachowa również jej wersję cyfrową, którą będziemy mogli wielokrotnie powielać. Typowe aparaty natychmiastowe, wykonywały zdjęcie, drukowały je i “zapominały” o sprawie, cyfrówki lub analogi wyposażone w klisze zawsze zachowywały negatywy. Opisywana propozycja od Kodaka to hybryda obydwu rozwiązań.
Kodak Printomatic pozwoli na pstrykanie zdjęć w rozdzielczości 10 Mpix, w czym pomoże obiektyw o ogniskowej równiej 8 mm i świetle f/2.8. To standardowy setup, który powinien zapewnić przyzwoitą jakość zdjęć w dobrych warunkach oświetleniowych. Nie spodziewałbym się tutaj cudów. Oczywiście scenerię będzie można doświetlić za pomocą lampy, ale chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak kieski uzyskamy efekt, nie zagłębiając się w nastawy. Zdjęcia zapisywane są na karcie microSD, dlatego warto w takową się wyposażyć. Nic nie stoi na przeszkodzie aby zdjęcia drukować “od ręki”, za co odpowiada system Zero Ink. “Kartridże” są jedynym materiałem eksploatacyjnym, co powinno nieco zmniejszyć koszt korzystania z Kodak Printomatic. Niestety, tanio nie jest, ale o tym dalej. Warto powiedzieć o tym, że aparat oferuje nam dwa tryby fotografowania — kolorowy oraz monochromatyczny.
Kiedy, za ile i dla kogo?
Kodak Printomatic pojawi się w sklepach już pod koniec września. Jego cena została ustalona na 70 dolarów, co wydaje się kwotą stosunkowo niską, szczególnie jeśli zestawimy ją z tą, za którą możemy kupić rozwiązania konkurencji. Niestety, poza samym sprzętem, konieczne będzie dokupowanie wkładów Kodak ZINK. Za 20 sztuk przyjdzie nam zapłacić 9 dolarów, za 50 sztuk aż 20 dolarów. To sporo, dlatego warto zastanowić się, czy sprzęt jest dla nas właściwy.
Sam nie zdecydowałbym się na zakup Kodak Printomatic, ale chętnie sprezentowałbym go bliskiemu znajomemu tudzież członkowi rodziny zafascynowanemu fotografią. Upominek z pewnością dostarczyłby obdarowanemu wielu miłych doświadczeń.
Źródło: Kodak